Tak jak pisałem o tym w kontekście wczorajszego artykułu o 3D Systems, jednym z największych beneficjentów technologii druku 3D jest przemysł wojskowy. W USA amerykańska armia od wielu lat korzysta z usług 3D Systems i Stratasys z kolei w Chinach, armia Państwa Środka wykorzystuje druk 3D już od 2001 roku. Jak donosi serwis 3ders.org, Chińczycy wyposażyli w drukarki 3D nawet swoje okręty wojenne. Druk 3D na pełnym morzu? Wbrew pozorom nie jest to nic nowego – w zeszłym roku opisywałem jak Maersk, duński koncern zajmujący się spedycją morską, rozpoczął instalację drukarek 3D na pokładach swoich kontenerowców w celu produkcji części zamiennych. Decyzja chińskiej armii pokazuje, że ta idea musi całkiem dobrze się sprawdzać w rzeczywistości…

Oczywiście Chińczycy nie zamierzają produkować na okrętach broni lub amunicji – podobnie jak Maersk zamierz wykorzystywać drukarki 3D do bieżącej produkcji części zamiennych do urządzeń i maszyn znajdujących się na pokładzie. Na okrętach znajdują się setki tysięcy elementów wymagających potencjalnego serwisowania, a uszkodzenie któregoś z nich – w przypadku braku posiadania zamiennika na pokładzie, może wiązać się z dość długotrwałą i kosztowną naprawą. Dla okrętu biorącego udział w misjach wojskowych ważnym jest, aby był maksymalnie samowystarczalny – stąd pomysł instalacji na jego pokładzie urządzeń, które będą w stanie na miejscu rozwiązać bieżące problemy.

Chińskie okręty są zatem wyposażone prawdziwie profesjonalne prototypownie – komputery, urządzenia do wykonywania odlewów, drukarki 3D oraz zapasy surowców w postaci termoplastów, żywic a nawet metali. Oprócz tego każda jednostka posiada bazę plików STL z projektami części zamiennych, które jest w stanie samodzielnie wyprodukować w trakcie wykonywania misji.

Chociaż drukarki 3D nie miały jeszcze okazji zaprezentować pełnej skali swoich możliwości w trakcie działań wojennych, technologia druku 3D w warunkach morskich została już kilkakrotnie wykorzystana w praktyce. Niedawno w trakcie cumowania do portu, jeden z okrętów doświadczył awarii w postaci zerwanego zęba w jednej z przekładni. Mechanicy pokładowi szybko wyprodukowali część zamienną i zainstalowali ją w miejscu uszkodzenia, umożliwiając bezproblemowe przybicie do portu. Innym przykładem była awaria silnika Diesla, do jakiej doszło na okręcie typu 052 Destroy, w okolicy Zatoki Adeńskiej w Harbin. Okręt został nieuruchomiony na środku oceanu, jednakże załoga zdołała wydrukować łożysko potrzebne do usunięcia usterki i uruchomiła silnik na nowo. Rejs zakończył się powodzeniem, bez potrzeby interwencji z zewnątrz.

Powyższe przykłady pokazują, że drukarki 3D mogą być niezwykle przydatne w warunkach morskich, umożliwiając szybkie i skuteczne rozwiązywanie problemów z utrzymaniem maszyn w ruchu. Chociaż nie należy oczekiwać, aby w najbliższej przyszłości drukarki 3D mogły zastąpić stacjonarny serwis wyposażony w bez porównania lepszy sprzęt – a przede wszystkim warunki wytwarzania części, mogą do pewnego stopnia uniezależnić okręty od pomocy zewnętrznej, co ma znaczenie przy długich rejsach z dala od cywilizacji.

Źródło: www.3ders.org

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

2 Comments

  1. Awaria w okolicy Zatoki Adeńskiej w Harbin wymagała sporej ilości ziół i kwasku. 😉

  2. Czyżby Zortrax ??? 😉

Comments are closed.

You may also like

More in Projekty 3D