Czyżby jedna z najdłuższych epopei w historii świata druku 3D właśnie wchodziła w końcowy etap swojej narracji? ONO – pierwsza drukarka 3D drukująca z żywic światłoutwardzalnych przy pomocy smartfona, w końcu trafiła do rąk pierwszych backersów (darczyńców) z Kickstartera. W końcu, bo po – bagatela! – 840 dniach od chwili zakończenia kampanii. Jak na razie z urządzenia korzysta 9 szczęśliwców, którzy chwalą się w sieci rezultatami swojej pracy. Do rozesłania pozostaje ponad 16.000 sztuk drukarek 3D i niestety wszystko wskazuje na to, że ta historia zatoczy jeszcze niejedno koło…

ONO to jedno z największych niewypałów w historii kampanii drukarek 3D na Kickstarterze, zdolne konkurować z tak spektakularnymi katastrofami jak Buccaneer, Peachy Printer, czy Tiko. Osoby, które znają temat pobieżnie, lub spotykają się z nim pierwszy raz w życiu, mogą zapoznać się z historią projektu w tym zbiorczym artykule: „ONO nieuchronnie zmienia się w OH-NO!„. Generalnie przedstawiona w nim chronologia wydarzeń kończy się na dniu 20 września ubiegłego roku, gdyż wtedy to uznałem, że totalnie – kompletnie – całkowicie przestało zależeć mi na tym urządzeniu i pogodziłem się ze stratą pieniędzy (tak – jestem jednym z backersów).

Nie oznacza to jednak, że firma ONO 3D Inc. stojąca za tym koszmarem nic przez ten czas nie robiła. Raz na jakiś czas rozsyłała entuzjastycznie brzmiące maile, że uporała się z kolejnym mniej lub bardziej ważkim problemem, o którym wcześniej nie miała bladego pojęcia, że może się pojawić i obiecywała szybką finalizację produkcji i dystrybucję urządzeń. W lipcu tego roku w dość oryginalny sposób poinformowała, że rozpoczyna kolejną zbiórkę pieniędzy na innym serwisie crowdfundingowym (StartEngine) bo w sumie to skończyły się jej pieniądze, więc jak nic nowego nie zbierze – to nic nie wyprodukuje i nic nie wyśle.

Nic o tym nie pisałem, ponieważ jak wspomniałem powyżej, już we wrześniu 2017 roku uznałem, że nic z tego nie będzie… Tymczasem ONO 3D Inc. nie tylko rozesłało 9 sztuk urządzeń do pierwszych użytkowników, to wczoraj o 18:30 przysłało mi maila, że na koniec września br. roześle co najmniej 200 szt., a w połowie października może nawet kolejnych 500!

No to taka wiadomość skłoniła mnie do tego, że kliknąłem w link w mailu… poczytałem komentarze pod tekstem, do którego kierował… obejrzałem zamieszczone tam filmy i zdjęcia… no i tak…

  • wysyłka 200 / 500 / 700 szt. urządzeń to dobra wiadomość, ale to zaledwie 1,25% / 3,12% / 4,37% tego, co firma sprzedała dwa lata temu na Kickstarterze
  • to że w ogóle coś wysyła jest zasługą tego, że uciułała kolejnych 37 tysięcy dolarów na StartEngine; żeby wysłać coś więcej, musi ciułać dalej (co jej się uda lub nie)
  • ale to wszystko jest w sumie bez znaczenia, bo jak obejrzy się jak to wszystko wygląda i drukuje, to w sumie lepiej już nic nie dostać…

Podsumowując – z zebranych 2,3 mln $ zostały same zobowiązania i długi. Produkcji drukarek 3D pewnie nigdy nie było, a wszystkie wcześniejsze filmy to pokazujące były na pokaz.

Żeby móc ją teraz naprawdę uruchomić potrzeba pieniędzy, których nie ma. Sama drukarka 3D drukuje, ale jakość wydruków jest zatrważająca…

I teraz trudno jest mi się zdecydować co jest bardziej dziadowskie? Firma, czy produkt który próbuje od 2,5 roku bez powodzenia wprowadzić na rynek?

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

Comments are closed.

You may also like