Branża druku 3D funkcjonuje obecnie w wyjątkowych okolicznościach, które nigdy więcej się już nie powtórzą. Sytuacja jest analogiczna do początku lat 90-tych gdy startowała branża komputerowa w Polsce lub przełomu lat 90-tych i 00-nych gdy pojawiły się pierwsze duże projekty internetowe pokroju Onetu, Wirtualnej Polski, Gadu-Gadu, Allegro.pl czy Home.pl. Równocześnie – choć dla niektórych druk 3D stanie się życiową szansą, dla wielu  okaże się źródłem frustracji i niespełnionych oczekiwań. Druk 3D to trudna i nieprzewidywalna branża. Są łatwiejsze…

Druk 3D to jedna z najszybciej rozwijających się technologii na świecie. Chociaż powstała 30 lat temu, przez większość czasu pozostawała technologią niszową wykorzystywaną przez przemysł do tzw. szybkiego prototypowania (ang. „rapid prototyping”). Dopiero w 2005 roku gdy ważność straciły patenty na jedną z technologii druku 3D – FDM (ang. „fused deposition modeling”), czyli druk 3D obiektów za pomocą półpłynnego plastiku, tematem zajęły się środowiska akademickie oraz grupy hakerów i makersów tworząc pierwsze niekomercyjne, open-source`owe drukarki 3D. W przeciągu kolejnych 6 lat na całym świecie powstało szereg firm produkujących i sprzedających te urządzenia zarówno firmom produkcyjnym i projektowym jak i zwykłym ludziom. Zaczęto również mówić o tzw. „nowej rewolucji przemysłowej”.

Na dzień dzisiejszy, druk 3D – mimo, iż dość często pojawia się w różnych mediach głównego nurtu, w dalszym ciągu pozostaje tematem niszowym. Czołowym firmom produkującym drukarki 3D daleko do ich odpowiedników z branż IT lub przemysłowych, jak również sama sprzedaż urządzeń na świecie stoi w dalszym ciągu na stosunkowo niskim poziomie i jest liczona raczej w dziesiątkach tysięcy sztuk miesięcznie niż milionach, jak to ma miejsce w przypadku komputerów osobistych, urządzeń mobilnych, czy tradycyjnych drukarek do papieru.

Mimo to, branża druku 3D jest skazana na globalny rozwój i jedyną nierozstrzygniętą na chwilę obecną kwestią jest nie to czy będzie ona powszechna, ale do jakiego stopnia? Innymi słowy, czy drukarki 3D staną się równie powszechne jak drukarki do papieru, czy będą raczej funkcjonowały jak punkty xero – jedynie w dedykowanych miejscach? Bez względu na scenariusz, w niedalekiej przyszłości (5-10 lat) drukować przedmioty będą wszyscy – nawet jeśli nie w domu, to z pewnością w punktach usługowych.

Jesteśmy aktualnie na tym samym etapie, na jakim były komputery osobiste na początku lat 80-tych. Na rynku są już Microsoft i Apple, ale nie ma jeszcze Della, Asusa, czy Lenovo. Podobnie jak wtedy, drukarki 3D używane są wyłącznie albo do pracy – albo do zabawy. Ludzie patrzą na drukarki 3D z nadzieją, lecz nie brakuje sceptyków kwestionujących przydatność tego typu urządzeń i skazujących je na marginalność.

Tymczasem cytując indonezyjskiego pisarza Y.B. Mangunwijaya: „może nie widać jeszcze tego na powierzchni, ale pod ziemią huczy już ogień”.

Branża druku 3D jest niezwykle dynamiczna. To co pół roku temu było uważane za nowinkę techniczną, dziś jest w powszechnym użyciu, a za kolejnych 6 miesięcy będzie przestarzałe. Postęp można tu liczyć w miesiącach – 1 rok to prawdziwa przepaść zarówno pod względem technologicznym jak i rynkowym. Branża druku 3D jest jednym wielkim start-upem tworzonym przez niezliczoną ilość podmiotów na całym świecie.

Równocześnie daje się zauważyć pewien trend, polegający na stopniowej konsolidacji rynku. Duże firmy zdobywają coraz większe pole, małe firmy mimo początkowych sukcesów, stopniowo się wykruszają i/lub marginalizują. Sytuacja się normuje i już za rok – góra dwa, zamiast kilkuset modeli drukarek 3D na całym świecie, pozostanie kilkanaście kluczowych marek (+ tzw. plankton). Więcej na ten temat pisałem w oddzielnym artykule: „Przewidywanie przyszłości, czyli ile modeli drukarek 3D będzie na rynku za 5-10 lat?

Jednym z największych błędów jakie popełniają osoby wchodzące w tą branżę jest przeświadczenie, iż stoją za nią jakieś olbrzymie pieniądze. Cóż, mają rację i jej nie mają zarazem… Na tym naprawdę można godziwie zarobić, pod warunkiem, że… wyjdzie się na świat. Próba dorobienia się majątku działając wyłącznie na rynku lokalnym udaje się tylko wybranym. I nie ma ich zbyt wielu. Równocześnie zachęcam do małego wywiadu gospodarczego – wytypujcie sobie największe waszym zdaniem firmy w Polsce zajmujące się drukiem 3D i spróbujcie odpowiedzieć sobie na pytanie: czym one się tak naprawdę zajmują? Albo inaczej – czy druk 3D stanowi ich jedyne źródło dochodu?

Osoby, które wierzą, że handlując niskobudżetowymi drukarkami 3D i realizując od czasu do czasu projekty do druku utrzymają z tego rodzinę, poniosą klęskę – życiową i biznesową. Druk 3D stanowi aktualnie świetny dodatek do prowadzonego już biznesu – uzupełnienie pokrewnych, lub całkowicie odrębnych form działalności. Aby móc na tym zarabiać, trzeba znaleźć świetnych i stałych odbiorców, lub wstrzelić się w unikalną niszę. Bycie kolejnym sprzedawcą drukarek 3D, filamentów lub drukarzem 3D na dłuższą (kilkuletnią) metę się nie powiedzie. Pamiętajcie, że po dwóch latach od czasu rozpoczęcia własnej działalności wchodzi się dopiero na poziom PRO. Wtedy bowiem zaczyna płacić się pełny ZUS…

Podsumowując, jeżeli druk 3D jest Ziemią Obiecaną, to tą łódzką, XIX-wieczną z powieści Reymonta. W kategoriach biblijnych, bliżej mu do Raju Utraconego niż Wiekuistej Światłości. To trudna branża, w której poradzą sobie nieliczni. A ci którym się powiedzie, to ci, którzy wyszli poza granice kraju i odważyli się spróbować szczęścia na świecie.

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

9 Comments

  1. Bo kazdy kto buduje reprapy w garazu mysli ze bedzie jak Apple ale… Apple 2 po uwzgledneniu inflacji kosztowalo – 5tys dolarow. Sprzedano tego miliony z tym, ze patrzac w glab histori apple wygladalo jakby celowalo w Kowalskiego a raczej Smitha a tak naprawde to wiekszosc ich sprzedazy ladowala w firmach i to tam najbardziej potrzebne byly i najbardziej nadawaly sie te miliony apple 2. Chociaz idac do poczatkow histori jedne ze starych hasel reklamowych apple brzmialo „Tysiace ludzi odkrylo apple computer” 🙂

    Kazda technologia przechodzi identyczna droge: firmy/instytucje->punkty uslugowe->domowe zacisze, nigdy na odwrot czego niektorzy w branzy 3D probuja.

  2. „Pustynia rozczarowania”… ;D
    „Desolacja Smauga” (był za słony)

  3. Każdy rynek taki jest 🙂 Wchodząc w developerke czu usługi jest tak samo wystarczyć być dobrym w tym co się robi. Co do tego miesięcznego postępu to mit jest bardziej, Z każdym dniem wychodzą nowe drukarki ale rewolucje nie bardzo. 6 Lat po pierwszym reprapie dalej mamy elektronikę opartą na arduino, teensyduino.(wiem jest smoothie i Sunbeam2 ale jeszcze nie w powszechnym użyciu) Dalej mamy te same głowice lekko modyfikowane, Napędy na silnikach krokowych. Nie ma tu żadnego super postępu chyba że sugerujemy się marketingowymi tekstami gdzie coś jest inaczej opisane. Rynek powoli przechodzi z early adopters do mainstream ale raczej przecieka powoli a nie przechodzi. Technologia już jest ale zastosowań nikt nie pokazuje. Jedyne co rózni dzisiejsze konstrukcje od tych z przed kilku lat to lepsze części i powolne dopracowywanie konstrukcji. Polski rynek jest dziś spory patrząc ile ludzi oficjalnie bawi się w produkcję drukarek i patrząc na rozmiar szarej strefy która jest większa niż rynek oficjalny. Jedyne co u nas wyrózniło się w ciągu ostatniego roku to Zortrax ale za tym stoi trochę więcej niż konstruktor i kilka zatrudnionych osób. Patrząc że rynek już ma jakiś rok to za rok skończy się mały zus a duży będzie jeszcze większy to spokojnie ochłodzi zapały wielu osób.

    1. Owszem. Druk 3d ma niszowe zastosowanie (komercyjne). Bo co mogą osoby które oparły swój biznes na druku 3d? Filamentu za dużo nie sprzeda (pojedynczym użytkownikom), usług nie wykona. To jeszcze nie ten czas, jak Jacek powiedział; tak naprawdę drukarki przez ostatnie kilka lat nie zmieniły się za bardzo. Za kilka lat z gipsu może będzie można w domowych warunkach tworzyć figurki(realistyczne) na różne okazje (w miarę tanie). Za 10 lat myśle ze drukarki będą stały w domowym warsztacie obok wkrętarki i młotka.

      1. Nie ukrywam że bardzo cieszy mnie Twoje podejście do tematu filamentu i wydruków… 🙂

    2. Masz rację. Pod warunkiem, że piszesz wyłącznie o FDM. Tyle tylko, że FDM się już skończył i nic nowego się tu nie pojawi. A druk 3D to też inne technologie i nowe rozwiązania, którymi jesteśmy bombardowani każdego miesiąca (vide ProJet 4500 / 5000, Objet 500 Connex3 etc.)

      1. I tak i nie. Bo druk 3d zdobywa popularność dzięki niskim cenom. Objet’y i Projet’y to drogie maszyny. Dodatkowo część zleceń prototypowania odbierają osoby z tanimi drukarkami. Co do innych technologii FDM jeszcze trochę pożyje patrząc na koszt eksploatacji. Jednak trzeba mieć świadomość że jest to ograniczona technologia.

        1. Pisząc że FDM się skończył, nie chodziło mi o to, że zejdzie ze sceny, tylko że nic nowego się w nim nie pojawi. Ta technologia osiągnęła po prostu pułap swoich możliwości…

          1. Pewnie, to można ulepszać ale jest pewna granica której się już przeskoczyć nie da, rozwój jest na swój sposób ograniczony..

Comments are closed.

You may also like