Korporacje medialne, twórcy i projektanci żyjący z praw autorskich do swoich dzieł i produktów, co jakiś czas potrzebują prawników specjalizujących się w prawie o własności intelektualnej. Najlepsi i specjaliści w tej dziedzinie są bez mała celebrytami. Wśród nich jest niejaki John Hornick, który właśnie napisał książkę o druku 3D.

John Hornick to specjalista prawa autorskiego pracujący w firmie Finnegan – jednej z największych kancelarii prawniczych specjalizujących się w kwestiach własności intelektualnej. Nie jest to żaden „ewangelista” druku 3D, ani naiwny entuzjasta snujący futurystyczne wizje. Hornick zjadł zęby na sprawach dotyczących prawa autorskiego, zjeździł pół Ameryki i brał udział w setkach rozpraw, zarówno jako reprezentant powodów, jak też pozwanych.

Od pewnego czasu skupił się przede wszystkim na zagadnieniach związanych z drukiem 3D, jego potencjale do zrewolucjonizowania systemu produkcji i dystrybucji na świecie, oraz na prawnych aspektach tej nowej technologii. Owocem jego pracy jest książka, która ukazała się w sprzedaży w zeszłym tygodniu, zatytułowana “3D Printing Will Rock the World” („Druk 3D wstrząśnie światem”).

Od paru lat część swojego zawodowego czasu poświęca on także na prezentowanie swoich wniosków na konferencjach prawniczych lub branżowych, przedstawiając swój referat „Druk 3D i przyszłość (lub koniec) własności intelektualnej”, który można w całości obejrzeć poniżej.

Hornick nie owija w bawełnę stwierdzając, że technologia druku 3D rozsadzi obecnie funkcjonujący system produkcji i łańcuchy dostaw (o czym pisaliśmy już wcześniej). Producenci przedmiotów, odzieży, nawet żywności, nie będą mieli szans w konkurencji z indywidualnymi produktami wytwarzanymi w miejscu zamieszkania konsumenta lub w jego pobliżu. Większe znaczenie uzyskają producenci surowców, szczególnie tych najbardziej nowoczesnych, wyposażonych w nietypowe charakterystyki fizyczne. Hornick idzie jednak krok dalej i orzeka, że zmieni się także kultura podejścia do produkcji. Ludzie zaczną ewoluować od bycia nabywcami (buyers) do bycia twórcami (makers), a to pociągnie za sobą także konsekwencje natury prawnej w zakresie własności intelektualnej. Wszystkie powyższe zmiany mają być wyłącznie kwestią czasu i nie ma powodu żeby pozwolić im zaskoczyć się znienacka kiedy wreszcie nadejdą.

Zgodnie z przewidywaniami Hornicka, własność intelektualna z czasem przestanie obejmować produkty przemysłowe. Ilustracją tego procesu ma być nic innego jak dotychczasowa historia praw obejmujących własność intelektualną. W latach 80-tych przemysł filmowy i telewizyjny zwalczał magnetowidy i kasety wideo. Przemysł muzyczny próbował walczyć z kasetami audio. Z sieciami peer-to-peer w internecie próbują walczyć właściwie wszyscy. Wynika z tego niewiele poza sporadycznym spektakularnym zakuciem w kajdanki kilku studentów, zamknięciem paru stron internetowych i… zmianą modelu biznesowego na taki, który zwyczajnie godzi się z rzeczywistością, w której 95% muzyki w internecie jest ściągana pod piracką banderą, a 67% pirackich serwisów jest na serwerach w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej.

Oczywiście, nie należy łudzić się, że obecni właściciele praw autorskich, poddadzą się bez walki, szczególnie, że obecne prawo autorskie i patentowe zdecydowanie stoi po ich stronie, a wręcz nawet jest zaostrzane, jak w przypadku ustawy o wydłużeniu obowiązywania praw autorskich, uchwalonej przez Kongres USA w 1998 r., zwanej prześmiewczo Ustawą Myszki Miki, ponieważ jej uchwalenie spowodowało wydłużenie praw autorskich korporacji Disneya, które w przeciwnym wypadku trafiłyby już do obszaru własności publicznej, jak każdy klasyczny utwór lub dzieło sztuki.

Jednak Hornick tłumaczy, że wraz z rozpowszechnianiem się narzędzi umożliwiających łatwe łamanie praw autorskich (np. drukarek 3D), prawa te będą naruszane coraz częściej. W efekcie coraz trudniej będzie skutecznie ścigać kolejne przypadki. Ostatecznie, taka aktywność policyjna przestanie mieć ekonomiczny sens dla właścicieli praw autorskich.

Kwestią otwartą pozostaje czy przeciętni Kowalscy faktycznie uwolnią się od wiary w wyższość marek i czy markowe, masowo produkowane przedmioty staną się w związku z tym obiektami muzealnymi i ustąpią miejsca przedmiotom wytworzonym indywidualnie przez samych użytkowników lub przez lokalne centra wytwórcze. Możemy mieć natomiast pewność, że przez najbliższe lata liczba spraw sądowych o naruszanie własności intelektualnej w kontekście druku 3D będzie rosła równie szybko jak stan konta prawników specjalizujących się w tych zagadnieniach.

Na podstawie: 3D Print
Foto: Gizmodo

Bartosz Kuczyński
Tłumacz, wykładowca i wydawca gier dydaktycznych w firmie Luderis. Zwęszył potencjał drukarek 3D w 2012 roku i od tego czasu wytrwale kibicuje tej technologii.

    1 Comment

    1. Jakbym chciał sprzedać tego typu książkę też dałbym taki tytuł 🙂

    Comments are closed.

    You may also like