Od ostatniej poprawki do oprogramowania MakerBot Desktop oraz firmware’u drukarek 5-tej generacji minęło 5 miesięcy. Od tamtego czasu najnowsza linia produktów MakerBot stała się w 100 proc. tym czym powinna być w dniu swojej premiery i tym samym jest warta każdej złotówki. Po co więc nowy update?

Uaktualnienie dotyczy zintegrowanego środowiska do druku 3D MakerBot Desktop, służącego przede wszystkim za program do przygotowywania wydruków (slicer), ale także zintegrowaną z naszym kontem bibliotekę projektów, sprzężoną z dostępem do serwisu Thingiverse. Obecna wersja to 3.8. Wraz ze slicerem (wcześniej był to program MakerWare) wypuszczono nową wersję firmware’u drukarek 5-tej generacji (Replicator, Replicator Mini i Z18) w wersji 1.8. Oba update’y niosą ze sobą szereg usprawnień, choć co ciekawe, dotychczasowe wersje były w ogromnym stopniu satysfakcjonujące, sprawiając, że urządzenia (w końcu) były warte swojej ceny.

Wszystko zaczęło się od przedwczesnej premiery urządzeń 5-tej generacji oraz dopuszczenie do użytku wadliwych / nieskończonych Smart Extruderów, tym samym wyrzucając potencjał nowych rozwiązań do kosza. Producent z Brooklynu swoje błędy powoli acz nieubłaganie naprawiał, aż najpierw w II/III kwartale 2014 roku Smart Extrudery odzyskały dobre imię, a następnie w rok po premierze uporano się z z firmware’m dla urządzeń 5-tej generacji. W styczniu 2015 roku marka MakerBot odzyskała swoje wartości: jakość, niezawodność, powtarzalność i prostotę obsługi. Za swoją cenę oczywiście.

Pół roku później pojawiły się łatki w wersjach 3.7 oraz 1.7 (MakerBot Desktop i firmware), które ostatecznie ustabilizowały urządzenia, a praca na nich stała się prostu, szybka, przyjemna i na domiar tego dająca dobre efekty. Z tego właśnie powodu najświeższy update jest zaskoczeniem – wszystko działało jak należy, więc o co chodzi? O bycie o kolejny krok przed konkurencją.

Nowe łaty to przede wszystkim dopracowanie algorytmów slice’owania modeli oraz ścieżek poruszania się drukarek 5-tej gen. (do tej pory działały sprawnie, ale w porównaniu z genialną 4 generacją były po prostu dużo wolniejsze). Do tego opracowano nowy rodzaj dostępnego wypełnienia modeli (infill) “diamond” oraz “diamond (fast)”. Wszystko to ma przyśpieszyć pracę 5-tych MakerBotów nawet o 30 proc. Deklaracja brzmi bardzo obiecująco, ale jeszcze trzeba sprawdzić ją w praktyce (nie raz zdarza się – również na naszym rodzinnym rynku – że dany producent chwali się nową funkcjonalnością, która… nie działa w pełni tak jak nam ją sprzedawano).

Kolejna zaskakująca informacja to funkcja gubienia szwu. Do tej pory na rynku miał z tym problem tylko MakerBot i Zortrax. Cóż, nasz polski producent chyba został sam. Jest to kolejna kwestia do przetestowania, jednak pierwsze testy użytkowników wykazały, że standardowy szew jest dużo ładniejszy niż do tej pory. Otwartą kwestią pozostaje funkcja losowego rozrzucania outline’a (zewnętrznej powłoki) po wydruku.

Do tego poprawiono przejrzystość samego MakerBot Desktop, dzięki czemu – nieznacznie, ale jednak – jest jeszcze bardziej intuicyjny i prosty w obsłudze. Dodano szereg dodatkowych ustawień zaawansowanych druku 3D wraz z opisami do czego służą. Doszły tak banalne, ale niezwykle użyteczne i ułatwiające (przyśpieszające) pracę funkcje jak “druk za jednym kliknięciem”, rozdzielenie opcji “export” oraz “preview” czy “add to library” (dodanie przygotowanego modelu i slice’a , do biblioteki – szybki dostęp) który do tej pory nie działał zbyt dobrze. Wszystkie te opcje (także oczywiście “settings” i “add file”) są rozdzielone i szybko dostępne z jednego paska.

Nowa łatka to zatem przyśpieszenie pracy drukarek 3D MakerBota o 30 proc., usprawnione algorytmy, nowy infill, rozwiązanie problemu szwu i dopracowany program MakerBot Desktop. Wszystkie poprawki dotyczące tego ostatniego nie są ani odkrywcze ani niezwykłe – są po prostu zwyczajne. To banalne ułatwienia, które usprawniają cały procesu druku 3D. Przyśpieszają, czyli oszczędzają pieniądze użytkownika. MakerBot wykonuje te śmiesznie proste ruchy od bardzo dawna. Mało kto jednak w branży koncentruje się na tym aspekcie, mimo iż opinie, że FDM doszedł, albo jest bardzo blisko kresu swoich możliwości są powszechne. Pozostało zatem coś innego niż optymalizacja procesu?

Źródła: www.makerbot.com, Makerbot firmware release, MakerBot Desktop release

Karol Krawczyński
W branży druku 3D działający od 2013 roku. Jego przygoda zaczęła się od FDM, a następnie rozwinęła w stronę profesjonalnych i przemysłowych rozwiązań z firmą Solveere. Autor blisko setki artykułów na CD3D, prowadził dział Rynki Finansowe w Gazecie Finansowej oraz magazyn Business Coaching. Pasjonuje się szermierką i fantastyką - obiema w szerokim ujęciu.

    Comments are closed.

    You may also like