Dziś jest Dzień Dziecka, więc i tematyka artykułów musi być dziecięca. Było już o prezentach, teraz czas na pewną refleksję… Jednym z najczęściej przewijających się tematów na CD3D jest przyszłość druku 3D, a dokładniej próba odpowiedzi na pytanie, czy drukarki 3D zawitają kiedykolwiek do każdego domu? Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że chyba jednak nie…? Jednakże w swoich przypuszczeniach biorę poprawkę na to, że „przyszłość zawsze wygląda inaczej„, a pewnych rzeczy po prostu mogę nie być w stanie sobie wyobrazić… Dziś nie mam za bardzo pomysłu na to, do czego ludzie mogliby masowo wykorzystywać drukarki 3D? Ale czy pierwsi użytkownicy komputerów osobistych mieli świadomość tego, do czego będą one wykorzystywane w przyszłości? Czy użytkownicy ZX Spectrum, Atari, Commodore, Amstrada, czy Timexa byli świadomi istnienia internetu? Może zastosowanie drukarek 3D w warunkach domowych wymyślą dopiero nasze dzieci?

Pamiętam jak w połowie lat 80-tych, jako świeżo upieczony pierwszoklasista zgłębiałem pierwsze numery Bajtka – jednego z pierwszych czasopism poświęconych komputerom w Polsce. Niewiele rozumiałem z tego co było tam napisane – nie tylko dlatego, że czytać umiałem stosunkowo od niedawna, po prostu treści tam zawarte były mało zrozumiałe dla większości osób w kraju! Komputer – czy to osobisty, czy profesjonalny, był tematem wielce abstrakcyjnym.

Problemem była przede wszystkim jego dostępność i cena (czas dogorywającego komunizmu i postępującego kryzysu gospodarczego będący następstwem strajków i stanu wojennego), jak również kwestia obsługi. Nie było wyczerpujących instrukcji, opisów czy tutoriali. Wszystkiego trzeba było uczyć się samodzielnie, lub szukać wsparcia wśród znajomych znajomych. Gry i programy były dostępne tylko na kasetach magnetofonowych bądź dyskach 5,25″, które można było zdobyć na giełdach komputerowych – oczywiście wyłącznie w pirackich wersjach. Czy ktoś z czytelników serwisu kojarzy termin „POKE„?

Pierwszy nr Bajtka z 1986 roku, który miałem
Pierwszy nr Bajtka z 1986 roku, który miałem

Moim pierwszym komputerem była Amiga 500, którą zdobyłem dopiero na początku lat 90-tych. Choć znakomitą część czasu poświęciłem niezliczonej ilości gier, dość szybko zacząłem bawić się pierwszymi programami do tworzenia grafiki i animacji. Moja mama była twórcą jednej z pierwszych sieci kablowych na łódzkiej Retkini – stworzyliśmy mini studio, z którego obsługiwane były dekodery. Mieliśmy również swój własny program informacyjny, na którym wyświetlaliśmy różne komunikaty. Autorami komunikatów była moja mama oraz osoby współtworzące komitet organizacyjny (nasza kablówka działała społecznie i nigdy nie miała osobowości prawnej), za ich wizualizację byłem odpowiedzialny ja. Tworzyłem proste animacje z jeżdżącymi po ekranie tekstami ubranymi w fantazyjne czcionki i efekty wizualne. Całość zapętlałem i nagrywałem na VHS tworząc półtoragodzinny program. Choć wtedy nie traktowałem tego inaczej jako swoistego obowiązku czy wręcz pracy, dziś wspominam to z niedowierzaniem… Miałem wtedy zaledwie 12 – 13 lat a tworzyłem rzeczy oglądane przez min. kilkaset osób dziennie…

Potem poszło jak z płatka… Pierwszy PC w połowie lat 90-tych, pierwsze połączenie z internetem przez zwykły kabel telefoniczny w okolicach 1998-99 roku, pierwsze stałe łącze w okolicach 2001 roku. W końcu rok 2004 i pierwsza praca związana z branżą internetową – dość długa droga, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że zaczęła się od kartkowania niezrozumiałego czasopisma o komputerach w wieku 7 lat i ekscytowania się opisem gry Jet Set Willy…

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ponieważ dla moich dzieci drukarka 3D jest urządzeniem równie abstrakcyjnym jak dla mnie był komputer osobisty w 1986 roku. Ani ja – ani tym bardziej moi rodzice nie przypuszczali wtedy, że za 20 lat będę dzięki komputerom zarabiał na życie. A dokładniej, że będę wykorzystywał je do obsługi czegoś takiego jak „internet„, ponieważ to właśnie on w dużej mierze od ponad 10 lat daje mi pieniądze na chleb. Czy tak nie dzieje się w tej chwili właśnie z drukiem 3D? Czy nie jest tak, że nie jesteśmy tak naprawdę świadomi tego, czym ta technologia może stać się za kilka lat, w jaki sposób będzie wykorzystywana i jakie korzyści nam przyniesie? Komputery opanowały świat, ponieważ pojawił się internet. Być może w świecie druku 3D „jego internet” również już istnieje, tylko my albo o nim jeszcze nie słyszeliśmy, albo patrzymy na niego, ale jeszcze nie dostrzegamy? Choć mało kto zdawał sobie z tego sprawę, w 1986 roku prawdziwy internet istniał już od wielu lat i miał się całkiem dobrze…

Pokolenie lat 90-tych nie zna świata bez internetu. Czy pokolenie lat 00-nych nie będzie znało świata bez drukarek 3D? Czy może rewolucja będzie miała miejsce za życia osób urodzonych dopiero w tej dekadzie? Tak czy inaczej, jeżeli ona kiedyś nastąpi, zarówno ja jak i większość moich czytelników będzie już w połowie swojej drogi… To co opisuję tu i teraz to tak naprawdę materiał historyczny, źródło do napisania artykułu na Wikipedii o początkach druku 3D w Polsce i na świecie. Czasem opisując kolejne niskobudżetowe drukarki 3D drukujące w technologii FDM czuję się, jakbym pisał o Spectrumie czy Atarynce… Czytając różne techniczne wątki na forum MójRepRap, przypominają mi się moje młode lata, gdy z konfuzją w oczach próbowałem zrozumieć linijki kodu BASIC`a drukowane we wspomnianym Bajtku.

A co jeśli naszą rolą jest tylko i wyłącznie przygotowanie odpowiedniego startu dla naszych dzieci, które poniosą gorejący znicz druku 3D dalej, aż rozpalą wyobraźnię rzeszy ludzi na świecie i dopiero sprawią, że to o czym marzą od kilku lat drukarkowi ewangeliści stanie się w końcu prawdą? Przyszłość druku 3D jest w rękach naszych dzieci – to truizm, ale chyba kluczowy dla tej branży…

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

5 Comments

  1. My właśnie robimy rundki po warszawskich przedszkolach z drukarkami 3D 🙂 Dzieci za nimi szaleją 🙂

  2. Niby, tak dzieci będą się uczyć i drukować swoje zabawki ( druk 3d na dzień dzisiejszy chyba najlepiej się sprawuje jako urządzenie właśnie do druku zabawek, modeli i głownie do tego)

    Tylko pytanie co na to koncerny które produkują te właśnie zabawki, czeka ich upadek?? A może zrobią wszystko w przyszłości by właśnie druk zabawek nigdy nie wszedł pod strzechy i by się nie spopularyzowal?

    1. Hmm… nie, nie zabawki. Nie myśl o dzieciach z perspektywy dnia dzisiejszego, tylko jak dorosną 🙂

      1. Czym skorupka za młodu nasiąknie… Jeśli dojdzie do tego jeszcze nauka kodowania (np.: Scratch – język programowania stworzony specjalnie dla dzieci przez MIT + Kano – mały PC na bazie Raspberry Pi), o której tak ochoczo wspominał minister cyfryzacji RP Michał Boni, to faktycznie może następne pokolenia będą zasypywać świat ciekawymi i praktycznymi startupami. Warto też obejrzeć bardzo świeże nagranie Chrisa Andersona o przyszłości druku 3D: http://personalfactory.tumblr.com/post/87316109612/punk-rock-and-the-origins-of-the-maker-movement Kids will be biochaking future…

        1. Scratch to język graficzny, trochę jak ten w lego mindstorms – napisałem w nim jeden program do zrobienia napisu Animos na jajku – jest na youtube (,https://www.youtube.com/watch?v=mu4M2Nkg7yU) z tym, że 2 silniki nie za bardzo chciały działać jednocześnie – i na tej edukacji się skończyło. Teraz mamy języków programowania tyle jakby nowa wieża babel, a przecież człowiekowi do porozumiewania się z innymi wystarczy tylko jeden. Tak na prawdę to scratch to nauka tworzenia algorytmu. Patrząc na drukarki 3d to dla mnie była to konstrukcja następna po zrobieniu własnego CNC, ale po drukarce planuję teraz pick@place do układania elementów SMD. Nie licząc okresu w którym znalazłem ludzi, którzy chcieli zrobić z tego biznes, ale to nie wypaliło i patrząc na kolegów z Fab lab kombinat w warszawie, którzy poza obsługą MonkeyFab nie mają ambicji tworzenia czegoś własnego większego niż wydrukowana obudowa do telefonu dochodzę do wniosku, że druk 3d to etap rozwoju CNC, a nie żadna rewolucja przemysłowa – nie można mówić o pokoleniu DRUKU3D, tak jak wprowadzenie w elektronice SMT nie zmieniło prawie nic poza tym, że płytki drukowane się teraz zamiast naprawy głównie wymieniane.

Comments are closed.

You may also like