Z założenia, drukarki 3D służą do tworzenia wydruków pojedynczych modeli w celu testowania i oceniania ich pod kątem przyszłej produkcji seryjnej. Innymi słowy, używa się ich do prototypowania nowych rzeczy. Produkcja seryjna na drukarkach 3D mija się z celem z uwagi na czas potrzebny na wykonanie nawet stosunkowo niewielkiej ilości takich samych przedmiotów. Najlepiej przekonali się o tym początkujący producenci drukarek 3D, którzy jak tylko mogą porzucają druk 3D „plastików” na rzecz produkowanych seryjnie komponentów. Tymczasem Sculpteo wyszło z dość ciekawą inicjatywą, która burzy powyższe założenie? A może już tylko stereotyp…?

 Sculpteo to jedna z czołowych firm na świecie oferujących profesjonalne wydruki on-line na zamówienie. O firmie stało się niedawno dość głośno przy okazji nawiązania przez nią współpracy z francuskim Orange`em przy produkcji personalizowanych obudów na smartfony. Tym razem wprowadza kolejny dość innowacyjny produkt do swojej oferty w postaci aplikacji ułatwiającej przygotowywanie produkcji seryjnej wielu takich samych lub podobnych obiektów.

Aplikacja o nazwie Kontrola Druku 3D Serii (ang. „3D Printing Batch Control„) pozwala na automatyczne rozmieszczenie zamawianych obiektów wewnątrz komory roboczej maszyny, a następnie optymalizację utworzonej w ten sposób partii w celu zmniejszenia kosztów produkcji lub zmieszczenia jak największej ilości modeli. Dokładna lista funkcjonalności jest następująca:

  • podgląd całej partii obiektów jak będą ułożone wewnątrz drukarki 3D
  • optymalizacja ceny lub nakładu przez odpowiednie pozycjonowanie poszczególnych obiektów wewnątrz partii
  • możliwość nakładania wykończenia na modele (błyszczący lakier, satynowe polerowanie lub dwukrotne polerowanie)
  • zmiana orientacji w druku 3D partii w celu zagwarantowania odpowiedniej wytrzymałości modeli
  • podgląd symulacji druku 3D warstwa po warstwie.

Fajne, ale do czego to się może przydać…? Przede wszystkim do produkcji rzeczy, które potrzebujemy w dziesiątkach lub setkach sztuk i dla których nie opłaca się uruchamiać produkcji seryjnej. Innymi słowy jest to np. idealne narzędzie dla agencji reklamowych produkujących gadżety pod konkretne akcje promocyjne lub eventy. Kolejna zaleta to personalizacja – możemy wydrukować 50 – 100 takich samych obiektów różniących się drobnymi detalami lub np. specyficznym grawerem, niemożliwym lub bardzo trudno osiągalnym przy tradycyjnej technice grawerowania.

Wchodzimy tym samym na nowy poziom produkcji rzeczy idąc niejako śladami druku cyfrowego w poligrafii. Nowoczesne maszyny drukujące są zoptymalizowane do druku ulotek, folderów lub nawet książek w nakładach po kilkadziesiąt – kilkaset szt. Powyżej tych ilości druk przestaje być rentowny i bardziej opłaca się przejść na offset. Podobnie sprawa może wyglądać i w tym przypadku, gdzie druk kilkudziesięciu tych samych (lub podobnych) obiektów stanie się równie opłacalny jak np. druk 200 wizytówek lub ulotek na druku cyfrowym.

Co do samej aplikacji, to przypomina mi ona nieco narzędzia do tzw. impozycji w druku offsetowym, gdzie na arkuszach drukarskich rozkłada się drukowane produkcje. Ma to kluczowe zastosowanie przy projektowaniu nietypowych ulotek lub folderów, gdzie projektant może od razu oszacować najbardziej ekonomiczny format pracy – tzn. mieszczący się na najmniejszym arkuszu (np. A1 a nie B1 gdzie przy produkcji idącej w dziesiątki tysięcy arkuszy ma to już znaczenie).

Źródło: www.sculpteo.com

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

4 Comments

  1. Porównanie druku 3D z tzw. offsetem czy w ogóle poligrafią wydaje mi się bardzo trafne (poza oczywiście słowem „druk”), o czym przekonuję się codziennie, z jednej strony pracując w drukarni, z drugiej interesując się drukiem 3D. Chociaż elementem łączącym te dwie branże, w tym przypadku jest bezlitosna ekonomia. Mechanizm efektu skali działa tak samo w przypadku 50-ciu świnek jak i 100tys ulotek, chociaż i jedna i druga branża daje możliwość druku pojedynczego egzemplarza.

    Hm, jak tak się zastanawiam to chyba napisałem dokładnie to samo co autor artykułu chciał powiedzieć 😉

    Pozdrawiam

    1. To ja może wspomnę tylko, że też mam za sobą dwa epizody w poligrafii. Zarówno od strony samych maszyn jak i tzw. managementu (ale niższego szczebla ;-))

    2. A ja niestety nie mogę się zgodzić bo czas zadruku drukiem cyfrowym płaskim to sekundy/ minuty więc jest dobrą alternatywą przy produkcji jednostkowej/ małoseryjnej. W przypadku druku3d musimy poświęcić godziny na druk jednego egzemplarza.
      Ile trzeba będzie poświęcić czasu/ lub maszyn na wydruk 100/lub 1000 np gadżetów których wydruk jednego egzemplarza trwa dajmy na to 10 godzin (??) – będą to tygodnie w przypadku tych np 100 a miesiące w przypadku 1000 egzemparzy.
      W takim przypadku lepiej poszukać innych metod produkcji chyba, że nie ma się innego wyjścia i tylko można wykonać ten obiekt metodą druku 3d

      1. Oczywiście zgodzę się, że technologia technologii nie równa. Wszystko zależy tak na prawdę od tego o jakiej skali rozmawiamy i jaką powinniśmy porównywać. Każda maszyna czy jest to offset pełnoformatowy, cyfra, drukarka 3D pracująca w FDM czy STL czy jakakolwiek inna ma swoją tzw. moc przerobową, wynikającą z jej ogólnie mówiąc, ograniczeń. Wiadomym jest, że poziom opłacalności wynika z wielu czynników, w tym chyba najważniejszego czyli czasu realizacji zamówienia, ale równie ważny jest moim zdaniem poziom w jakim wykorzystywane jest urządzenie w stosunku do jego możliwości produkcyjnych. Brutalna ekonomia wymaga aby wykorzystywać pełne pole robocze urządzenia a raczej by jak najmniej zostawiać nie wykorzystanym. Dlatego dziwi mnie, że tylko sculpteo jak dotąd wpadło na pomysł opisany w artykule. Myślę że jest to naturalny krok w rozwijającej się tak dynamicznie branży.

        Mogę się mylić ale wydaje mi się, że wydrukowanie dzisiaj 100 świnek na profesjonalnych drukarkach może zajmować tyle samo czasu co 100 egzemplarzy książki, w pierwszych latach powstającej poligrafii. Biorę pod uwagę cały żmudny proces produkcji, oczywiście.
        Pozdrawiam

Comments are closed.

You may also like