Jeśli chodzi o niskobudżetowe drukarki 3D drukujące w technologii FDM, to pod względem materiału do druku 3D, od początku jesteśmy ograniczeni w gruncie rzeczy do plastików (w postaci ABS, PLA etc.) oraz nylonu. Tymczasem The Mark One to urządzenie, wykraczające poza powyższy schemat – to pierwsza drukarka 3D będąca w stanie drukować obiekty z włókna węglowego, a także łączyć ten materiał z PLA, czy nylonem! Producent twierdzi również, iż możliwy jest także druk 3D z włókna szklanego!

Choć w zeszłym roku pojawiły się pierwsze materiały poszerzające nieco ten zakres w postaci m.in. kompozytów plastiku i drewna (Laywood i Laybrick), czy wszelkiego rodzaju materiałów specjalnych (elastycznych, gumopodobnych, zmieniających kolor etc.) to wciąż operowaliśmy w sferze dość podobnych do siebie materiałów do druku 3D. Włókno węglowe i włókno szklane to prawdziwe game-changery. Obydwa materiały charakteryzują się wyjątkowo wysoką wytrzymałością oraz bardzo niską wagą. Według twórców The Mark One jest w stanie wyprodukować obiekt dwudziestokrotnie bardziej wytrzymały od jego odpowiednika z ABS, a nawet z aluminium.

Źródło: www.markforged.com
Źródło: www.markforged.com

Generalnie tego typu narzędzie nie jest przeznaczone dla każdego – nie każdy potrzebuje drukować modele z tego typu specjalistycznych materiałów. Co więcej, model wykonany z samego włókna węglowego również nie spełniałby wymogów większości projektantów. Dlatego The Mark One wprowadził dodatkową opcję równoczesnego drukowania z dwóch extruderów podających dwa różne filamenty umożliwiając ich „mieszanie„. Polega to na tym, że drukujemy obiekt z tradycyjnego materiału w rodzaju PLA lub nylonu utwardzając go co kilka warstw drukiem z włókna węglowego / szklanego. Otrzymujemy w te sposób podobnie wyglądający model jednakże o dużo lepszych właściwościach wytrzymałościowych.

Odpowiednie rozprowadzanie filamentu zapewnia dedykowany software i slicer, w które wyposażona jest drukarka 3D. Wg twórców, standardowy model z The Mark One będzie wydrukowany z nylonu z domieszką włókna węglowego / szklanego.

To nie koniec unikalnych cech tej drukarki 3D. Posiada dość duży obszar roboczy na poziomie 30,5 x 16 x 16 cm drukując z dokładnością do 0,1 mm. Stół roboczy można zdejmować, a po jego ponownym założeniu ewentualna różnica w poziomie wyniesie nie więcej jak… 10 mikronów! Zapewnia to specjalne rozwiązanie w postaci mocowania stołu – akrylowa płyta jest mocowana do metalowej ramy, umiejscowionej na magnesach. Wg twórców drukarki stół nie wymaga żadnego poziomowania.

Cena urządzenia została ustalona na poziomie 5000 $ (ok. 16 000 PLN + koszty transportu + podatki + cło).

Podsumowując, The Mark One to bardzo ciekawe urządzenie przeznaczone dla specjalistów poszukujących relatywnie taniego narzędzia do tworzenia bardzo wytrzymałych modeli. Nie nada się on raczej do użytku domowego lub hobbistycznego, tym bardziej że cena urządzenia jest raczej z wyższej półki.

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

23 Comments

  1. Z doswiadczenia powiem, ze przy druku 3D to raczej jako ciekawostka dobrze brzmiaca super wytrzymale materialy, model zawsze I tak najpierw peknie na wiazaniach warstw co jest najslabszym ogniwem I bardziej to jest droga przy super wytrzymalym druku 3D aby uzyskac material ktorego spoiwa warstw beda jak najbardziej wytrzymale a rozne wykresy i pokazy malo maja wspolnego z reliami druku 3D, nawet 3D drukowany tytan zle zespojony by pekl na warstwach.

    1. Niezwykłe to jest :).

      1. To tak jako ciekawostke powiem ze druk z Polycarbonate PC testowalismy w teorii wykresy pokazuja ze odbije to nawet wystrzelony pocisk w druku 3D wyglada to tak ze jest kilka razy wytrzymalsze od ABS ale bez wniebowziecia, wypluwanie plaster po plastrze materialu ma to do siebie ze laczenia warstw bedzie zawsze najslabszym ogniwem.

        1. Jako ciekawostka, dodam że my robimy badania wytrzymałościowe po wydruku, a nie po wstrzyknięciu w formę 🙂

  2. 🙂 mocowanie stołu za pomocą magnesów neodymowych głoszę od pierwszej edycji Dnia Druku 3 D w Kielcach. Takie mocowania posiada również nasza drukarka Fiber 3D 🙂

    1. To się spieszcie, bo czytałem, że mogą chcieć to opatentować 🙂

      1. w Polsce im się nie będzie opłacać za mały rynek 🙂

    2. Fajna sprawa, tylko niestety wyklucza podgrzewany stół (chyba, że zrobicie jakąś magiczną izolację). Magnesy neodymowe nie lubią temperatury.

      1. Na razie dają radę 🙂

  3. Stek bzdur w tym projekcie jest tak wielki, że nawet nie chce mi się komentować. RepRap za 5000$ z marketingiem życzeniowym. Ekstrudowanie włókna węglowego? I jaka to ma mieć wytrzymałość? Aaaa, mówicie, że to pre-order? Więc wszystko jasne, za pół roku pojawi się kampania na KS.

    1. „I jaka to ma mieć wytrzymałość?” – nie oglądałeś wykresu? Najlepszą 🙂

    2. Bo Ty zapominasz że jest to projekt:). Papier przyjmie wszystko, zbierze się pieniądze a później zobaczymy :).

  4. Ale nie wiem czy zauważyliście to :

    ” Odpowiednie rozprowadzanie filamentu zapewnia dedykowany software i slicer, w które wyposażona jest drukarka 3D.”

    Innowacja na dużą skalę, inne drukarki tego nie mają :).

    1. Heh, teraz zauważyłem swojego „babola” 🙂 Chodziło mi o to (a raczej miało chodzić ;-), że software drukarki pozwala (lub ma pozwalać?) na ustawianie ile w wydruku ma się znaleźć PLA / nylonu a ile włókna węglowego i – teoretycznie, ma być możliwość decydowania o tym. Czyli rozumiem to tak, iż określamy % „nasycenia” modelu włóknem węglowym, slicer nam odpowiednio przygotowuje projekt, a my na końcu i tak możemy to jeszcze wyedytować. Czy tak jest / będzie w rzeczywistości – nie wiem? Tyle wydumałem na podstawie materiałów źródłowych…

      1. Wiem o co Ci chodziło ale to tak fajnie pisze że nie mogłem się powstrzymać :).

  5. I takie pomysły mi się właśnie podobają – wyszukiwanie nisz produkcyjnych, w ktorych druk 3d, może rozwinąć skrzydła, gdzie może się okazać, że druk 3d to najlepsza metoda na mechanizacje produkcji. Jak wiadomo produkcja przedmiotów z włókna węglowego czy szklanego obecnymi metodami jest zazwyczaj żmudna, pracochłonna i szkodliwa – mało przyjazna dla pracowników i zazwyczaj jest to praca ręczna bo maszynami można wykonać tylko proste elementy.
    Druk takich przedmiotów z włókien może być bardzo przydatny do wielu zastosowaniań , nawet jeśli przedmioty drukowane z dodatkiem tych włókien będą miały troche inne właciwości niż tworzone klasycznymi metodami.
    I na pewno badanie i opracowywanie takich technologii i drukarek ma większy sens niż np kilkugodzinne drukowanie małej czekoladki czy ciasteczka, pizzy czy zupełnie odjazdowe „kosmiczne” pomysły na druk budynków

  6. Mała uwaga do autora bo widzę, że często powtarza ten błąd. Na drukarki, części do drukarek i materiały eksploatacyjne (tusze, tonery, etc) w całej Unii czyli i w Polsce cło wynosi 0%. Płaci się wyłącznie VAT. Bez względu na to skąd dany towar pochodzi. Oczywiście często się zdarza, że agencje celne wypisują różne bzdury na SAD-ach a to 3 a to 3,5% cła ale to trzeba załatwić PRZED zleceniem danej agencji odprawy żeby później nie trzeba było się sądzić.

    1. Tylko wpierw ktoś „wyżej” musi sklasyfikować filament jako materiał eksploatacyjny do drukarki a nie żyłkę, oraz maszyny CNC zwane potocznie „drukarkami 3D” jako „drukarki” 😉

      1. I to jest właśnie najlepszy przykład kompletnego braku wiedzy na ten temat.
        Nie ma bladego pojęcia o procedurach celnych ale musi zabrać głos.
        Chyba z przyzwyczajenia że wszędzie go pełno.
        A wystarczy trochę poczytać i już nie wychodzimy na nieuka.
        Do celników towar do odprawy zgłasza agencja celna (prywatna firma).
        Czasem są to firmy związane z danym przewoźnikiem, czasem podpięte pod dany urząd celny. Agencje w Polsce pracują w symbiozie z celnikami, tzn. klasyfikują towar tak żeby naliczyć jak najwyższe cło bo to jest w interesie celników (lub jak kto woli Polski). Z drugiej strony agencje celne wykonują za celników sporo pracy i dzięki temu ci mogą sprawnie i szybko przybić pieczątki i się nie wtrącać w sprawy agencji. Ot, taka symbioza.
        I oczywiście obca agencja zakwalifikuje każdy towar tak, żeby było jakieś cło bo inaczej celnik będzie musiał przyjść i wszystko sprawdzić, a że nie zna się prawie na niczym to będzie problem.
        Dlatego trzeba WCZEŚNIEJ uzgodnić z agencją jaka jest pozycja taryfikatora i stawka (czyli 0). Albo zapłacić nienależne cło i vat od niego a następnie walczyć przed sądem.
        Trzecia opcja to odprawa w jakimkolwiek innym kraju Unii Europejskiej gdzie taka patologia nie występuje czyli prawie wszędzie łącznie z Bułgarią.
        A najbliżej i najprościej jest np. w Hamburgu.
        Dla wszystkich niedowiarków, którzy teraz zrobią wielkie oczy.
        Niedawno sprowadziłem właśnie przez Hamburg kontener wielkich drukarek nie płacąc niczego poza kosztami transportu i opłatą agencji celnej.
        Stawka celna „0%”, oczywiście sprawdzona jeszcze przed wysyłką kontenera a vat do zapłaty PO SPRZEDAŻY a nie w następnym okresie rozliczeniowym jak to jest przy odprawie w Polsce gdzie (w/g artykułu bodaj 81 czy 91 czy jakoś tak) trzeba o to jeszcze prosić naczelnika US.
        I wszystko lege artis, bo tak się to robi w Niemczech żeby biznes się rozwijał a nie zdychał jak Optimus, JTT czy setki polskich firm.

        1. Wiele razy z celnikami walczyłem, aby podpięli towar pod taką a nie pod inną „szufladkę”. Wiele razy (również w przypadku części do drukarek) chcieli informację „z czego to zrobione” aby klasyfikować towar do odprawy, bo nazwy własne, ani przeznaczenie mało ich interesowały.
          Jest pięknie i ładnie, jak firmę obsługuje jedna agencja celna z którą się współpracuje i rzeczywiście można wtedy dużo łatwiej i szybciej sprawy załatwić, ale dużo gorzej jak towary odprawia agencja przy firmie kurierskiej.
          Doświadczyłem tego wiele razy i nie dumam sobie, bo od dumania są inni.

          Adik – a to czasem nie dawny kolega z Z-ekipy, którego było pełno w każdym temacie i zawsze się czepialstwem zajmował i jechał po konkurencji? 😉 No to owocnego pisania po „nowych narodzinach” 🙂

          1. A ja sprowadzam towary różne ale przede wszystkim kopiarki, drukarki i temu podobne sprzęty od 1989 roku kiedy to kolega jeszcze w krótkich majteczkach biegał.
            Przykładowo pierwszą w Polsce laserową kopiarkę kolorową osobiście sprowadzałem z Japonii przez Niemcy.
            I jak służę dobrą radą człowieka z doświadczeniem to lepiej słuchać i się uczyć niż później płacić i płakać.
            Na koniec dodam jeszcze jedną małą ciekawostkę skrzętnie ukrytą przed „maluczkimi”.
            Otóż towar do odprawy celnej ma prawo osobiście lub przez upoważnioną osobę zgłosić każdy podmiot prywatny czy biznesowy samemu, bez pośrednictwa żadnej agencji celnej.
            Jest tylko jeden mały myk.
            Zgłoszenie musi być na druku SAD a takiego druku nigdzie się nie kupi jeśli się nie jest z sitwy agencji celnych.
            Ot, taka cicha zmowa. Znaczy monopol.
            A ja miałem jeszcze przyjemność na początku lat 90-tych samemu wypełniać takie druki bo kiedyś były do kupienia bez problemu.
            P.S. 1 Nie wiem kto zacz Z-ekipa.
            PS.2 Podstawą klasyfikacji towaru jest jego przeznaczenie a nie „z czego to zrobione”. Takie są przepisy i tego ma się trzymać celnik.
            Przynajmniej w teorii.
            Chyba, że w jednej kategorii przeznaczenia wyraźnie jest podział na np. farby wodne czy farby rozpuszczalnikowe albo jeszcze inne.
            A że w Polsce jest jak jest dlatego coraz więcej firm odprawia się poza Polską. W tym i ja.

          2. No widzisz jaka z Ciebie menda online w docinkach? Więcej kultury „mega wyjadaczu” i podpisz się z imienia i nazwiska Adiku co by być wiarygodnym. Takich jak Ty na forach „milijony” 🙂

    2. Autor przyjął do wiadomości 🙂

Comments are closed.

You may also like