Już za trzy dni, 5 stycznia br. w Las Vegas w USA, rozpocznie się CES – największe na świecie targi elektroniki oraz nowych technologii. Wydarzenie jest organizowane przez Consumer Electronics Association, a podczas czterodniowego wydarzenia będą prezentowane nowe produkty, prototypy oraz nowości technologiczne z każdego obszaru – od elektroniki użytkowej, po zaawansowane rozwiązania dla profesjonalistów. Nie zabraknie oczywiście tam drukarek 3D – w tym roku swoje produkty zaprezentują na CES m.in. XYZPrinting, MakerBot, M3D (producent drukarek 3D Micro), Airwolf, czy wrocławski ZMorph.

W ciągu ostatnich kilku lat CES było świadkiem wielu premier drukarek 3D, które miały zmienić oblicze branży druku 3D na całym świecie. Najbardziej pamiętną edycją były pod tym względem targi w 2014 r., gdy MakerBot zaprezentował Replicatory 5-tej generacji, a 3D Systems całkowicie odświeżoną markę Cubify.

Niestety wiele z prezentowanych podczas CES drukarek 3D nigdy nie spełniło swoich oczekiwań – niektóre wręcz nigdy nie trafiły na rynek. Oto ranking pięciu największych rozczarowań targów CES na przestrzeni ostatnich trzech lat.

5. Robo 3D (2015)

ROBO 3DW styczniu 2015 r. jeden z najbardziej znanych, amerykańskich producentów desktopowych drukarek 3D – Robo 3D, zaprezentował trzy nowe urządzenia, które miały być następcami popularnego R1, z którym firma zdobyła dofinansowanie na Kickstarterze jeszcze w 2012 r. R2 posiadał solidny obszar roboczy na poziomie 25,5 cm w każdej z osi i był dedykowany małym i średnim firmom, z kolei R Mini z obszarem roboczym na poziomie 11,5 cm w każdej z osi, miał trafić do amerykańskich domów. Największe wrażenie wzbudzał jednak R Mega, o obszarze roboczym aż 99 cm w każdej z osi, który przy cenie ok. 10.000 $ miał stać się odpowiedzią na wzbudzającego coraz większe zainteresowanie na świecie, niemieckiego BigRepa.

Niestety żadna z tych drukarek 3D nigdy nie trafiła na rynek… W połowie 2016 r. Robo 3D zaprezentowało dwa kompletnie różne urządzenia – C2 i R2, z którymi ponownie wyruszyło na podbój Kickstartera. Również druga kampania zakończyła się powodzeniem, a z końcem ubiegłego roku, Robo 3D z powodzeniem zadebiutowało na… australijskiej giełdzie papierów wartościowych. Tak czy inaczej, drukarki 3D prezentowane w styczniu 2015 r., okazały się jedynie luźnym konceptem (lub jak kto woli – całkowitą ściemą…).

robo_main

4. MakerBot 5-tej Generacji (2014)

W 2014 r. Bre Pettis – założyciel i ówczesny CEO MakerBota, zaprezentowała podczas CES trzy urządzenia, które miały na lata wyznaczyć nowe trendy w segmencie niskobudżetowych drukarek 3D. O ile po części im się to udało – mało brakowało, a całkowicie pogrążyłyby firmę swoimi wadami konstrukcyjnymi. Replicator 5-tej Generacji, Replicator Mini oraz Z18 stanowiły zupełnie nowy standard w zakresie użytkowania niskobudżetowych drukarek 3D, jednakże ich serce – niesławny Smart Extruder sprawiał, że w przypadku niektórych egzemplarzy praca z urządzeniem była praktycznie niemożliwa…

Od tamtej pory minęło oczywiście mnóstwo czasu – problemy z extruderem zostały rozwiązane, a zaprezentowany we wrześniu 2016 r. Replicator+ wyniósł drukarki 3D MakerBota na naprawdę wysoki poziom. Niestety historia z 2014 r. położyła się dużym cieniem na historii firmy, a samego Pettisa pozbawiła najpierw stanowiska CEO firmy, a potem obecności w branży druku 3D w ogóle

3. Polaroid (2016)

printer-heroshot

Na początku zeszłego roku, jednym z najgorętszych wydarzeń stycznia była kompletnie nieoczekiwana premiera drukarki 3D… Polaroida. Popularny w latach 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku producent aparatów fotograficznych zniknął w połowie lat 00-nych z rynku, by niedawno odrodzić się z nowym asortymentem i strukturą właścicielską. Jedną z nowości w ofercie Polaroida była drukarka 3D, zachwycająca nowoczesnym designem, przywołującym od razu skojarzenia z desktopowymi drukarkami do papieru.

Niestety cały czar prysł w momencie gdy otrzymaliśmy wydruki próbne z drukarki 3D… Były to bez wątpienia jedne z najgorszych wydruków jakie widzieliśmy na oczy – co było o tyle straszne, że miały bardzo prostą geometrię…

2016.01.20 polaroid2

Również koszty eksploatacyjne drukarki 3D były wyjątkowo nieatrakcyjne. Rolka dedykowanego filamentu miała kosztować ok. 100 $ za 0,75 kg, producent wymagał ponadto stosowania specjalnych naklejek adhezyjnych na stół w cenie 30$ za 15 szt. Mimo, że od czasu premiery drukarki 3D na CES minął rok, nie słychać aby cieszyła się ona jakimkolwiek zainteresowaniem…

2. Cubify (2014)

To co pokazał Bre Pettis w 2014 r. było wyjątkowe – to co pokazało w tym samym czasie 3D Systems rzucało na kolana… Cube 3 i Cube.PRO miały ostatecznie wprowadzić niskobudżetowe drukarki 3D do domów. Zachwycały designem, funkcjonalnościami, prostotą obsługi, wyjątkowo atrakcyjną ceną. Na dodatek mistrzem ceremonii, który miał otworzyć drukarkom 3D wrota do mainstreamu został will.i.am – gwiazda pop, która objęła w 3D Systems stanowisko dyrektora kreatywnego.

Niestety nic z tego nie wyszło… a na pewno nie tak jak trzeba. Drukarki 3D Cubify sprzedawały się całkiem nieźle, ale nie spełniły nigdy do końca pokładanych w nich nadziei. Cieszyły się znikomym zainteresowaniem w Europie i w Azji, ograniczając swoją sprzedaż wyłącznie do rynku amerykańskiego. Z końcem 2015 r. 3D Systems podjęło decyzję o wygaszeniu marki Cubify koncentrując się na segmencie profesjonalnym – medycznym i przemysłowym.

1. Kuchenne rewolucje 3D Systems (2014-2015)

Jeżeli Cubify rozczarowało, to co można powiedzieć o drukarkach 3D drukujących z cukru i czekolady, które nigdy nawet nie trafiły na rynek? Druk 3D z żywności to jeden z tematów, który od zawsze budził olbrzymie zainteresowanie i emocje. 3D Systems umiejętnie tym żonglowało prezentując niewiarygodne maszyny – drukującego z cukru ChefJeta oraz drukującego z czekolady CocoJeta.

Niestety żadne z tych urządzeń nie zostało nigdy wprowadzone do sprzedaży. 3D Systems prezentowało je na targach, kręciło filmy promocyjne, organizowało nawet degustacje wydruków 3D dla dziennikarzy – niestety nie sprzedało (przynajmniej oficjalnie) ani jednej maszyny.

Niestety do dziś nie wiadomo co było tego powodem? Czy problemy technologiczne, czy kwestie związane z pozyskaniem certyfikacji umożliwiających wprowadzenie drukarek 3D do żywności na rynek maszyn i urządzeń spożywczych? Od czasu odejścia byłego CEO firmy – Avi Reichentala, 3D Systems milczy w tym temacie i wydaje się, że nigdy już nie powróci do tego tematu…

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

Comments are closed.

You may also like