Site icon Centrum Druku 3D | usługi druku 3D, drukarki 3D, wiedza i informacja

Tak, te 3 walizki to 3 drukarki 3D

Zasadniczo, to miało to wyglądać zupełnie inaczej…? Brook Drumm, CEO Printrbota zapowiedział w listopadzie zeszłego roku, że firma rezygnuje z charakterystycznych drewnianych konstrukcji na rzecz aluminium i stali. Na początku lutego podczas 3D Printshow w Nowym Jorku te słowa znalazły potwierdzenie w postaci premiery nowego Printrbota Simple, wykonanego w całości z metalu. Jakież było zatem moje zdumienie, gdy zobaczyłem dziś zdjęcia nowej wersji Printrbota GO, wykonanego ponownie z drewna? Zaraz, Printrbot GO? Ta przenośna, walizkowa drukarka 3D, która nigdy się nie przyjęła…?

Seria Printrbot GO to przenośna drukarka 3D, którą można w bardzo łatwy sposób złożyć do postaci walizki i transportować z miejsca na miejsce. Oryginalna drukarka z tej serii zniknęła z pola widzenia w pierwszej połowie zeszłego roku i wydawało się, że już raczej nie wróci – tym bardziej, że Drumm poszedł w kierunku tanich i prostych urządzeń. Teraz postanowił reaktywować nieco zapomniany już projekt, odświeżając nieco design (na ile to się w ogóle dało uczynić) i zwiększając jego parametry.

Nowy Printrbot GO występuje w trzech wersjach: Small, Medium i Large. Każdy z modeli jest wyposażony w Raspberry Pi i szklany stół. Dodatkowo, im wyższa wersja drukarki 3D, tym większy obszar roboczy i liczba głowic drukujących (jedna w Small, trzy w Large). Urządzenia są bardzo duże, na GO Large można wydrukować maksymalny obiekt o wymiarach aż 60 x 30 x 30 cm [SIC!]. W odróżnieniu od standardowych drukarek 3D Brooka Drumma, seria GO występuje wyłącznie w wersji złożonej.

Ceny kształtują się na poziomie:

Zasadnicze problemy jakie mam z tymi urządzeniami to:

Zacznijmy może od końca – generalnie nie mam nic przeciwko drukarkom 3D, które są łatwe w transporcie, po prostu idea drukarki 3D w walizce mnie nie przekonuje. Możliwe, iż nie rozumiem amerykańskiej mentalności i specyfiki życia mieszkańców USA w obecnej sytuacji ekonomicznej ich kraju? Będąc przyzwyczajonym do pracy w jednym i tym samym mieście, wyjeżdżając poza jego granice nie częściej jak kilka razy w miesiącu, nigdy nie pomyślałbym o zabraniu ze sobą innego urządzenia jak laptop. Jednakże dla człowieka mieszkającego w kraju, gdzie jeden stan (np. Texas) jest większy od Polski, tego typu drukarka 3D może być świetnym rozwiązaniem w momencie gdy w celach zarobkowych musi dużo podróżować. Nie mniej jednak, to w dalszym ciągu nie jest produkt dla każdego, a raczej jedynie wąskiego grona odbiorców. Oddzielną kwestią pozostaje też kalibracja takiej drukarki 3D po kilkugodzinnej podróży bo dziurawych, amerykańskich drogach i mostach…?

Druk 3D wyłącznie z PLA dyskwalifikuje tą drukarkę 3D jako profesjonalne narzędzie do pracy. PLA jest świetne do druku 3D zabawek i gadżetów – po cóż zatem obszar roboczy na poziomie 60 x 30 x 30 cm? Choć z jednej strony zdaję sobie w pełni sprawę z powodów jakie zadecydowały o tym, że w urządzeniach brakuje podgrzewanego stołu, tak z drugiej nie rozumiem idei stojącej za powstaniem tego typu drukarki 3D? Wyobrażam ją sobie, jako narzędzie dla fachowca podróżującego po kraju od zakładu do zakładu – od firmy do firmy, drukującego na szybko jakiś element, który ratuje komuś dzień. Ale z PLA…?

W końcu konstrukcje z drewna – być może jestem do nich uprzedzony, być może jest to jakaś wewnętrznie zakorzeniona niechęć, ale po prostu w to nie wierzę. Nie wierzę w urządzenia elektromechaniczne budowane w XXI wieku, które mają drewnianą, sklejkową obudowę. Kojarzy mi się to z amatorszczyzną, cięciem kosztów i chodzeniem na łatwiznę. Zbudować samodzielnie RepRapa z drewna – jasne, świetny pomysł, sprzedawać go za 4000 – 5000 PLN netto to spora przesada. Poza tym nie wyobrażam sobie fachowca jadącego kilkaset kilometrów na jakąś naprawę, który po przybyciu na miejsce wyciąga drukarkę 3D wykonaną ze sklejki, na której zaczyna drukować jakieś przedmioty z PLA, mające rozwiązać mój problem…

Podsumowując, to dość dziwny krok ze strony Printrbota, skierowany raczej do wąskiej grupy odbiorców amerykańskich niż na szeroki rynek. Seria GO pozostanie moim zdaniem taką ciekawostka przyrodniczą, świetnie wyglądającą na zdjęciach i filmach na YouTube, ale kiepsko się sprzedającą.

Źródło: www.3ders.org
Grafika: [1] [2] [3] [4]

Exit mobile version