GE – jeden z największych koncernów przemysłowych na świecie, jest bez dwóch zdań jednym z prekursorów wykorzystywania technologii przyrostowych w produkcji. Firma zaczęła eksperymentować z drukiem 3D jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku, wykorzystując drukarki 3D – zgodnie z ich pierwotnym powołaniem, do szybkiego prototypowania.

Przełom nastąpił w latach 2012-2013, gdy szóstka inżynierów GE otrzymała zadanie sprawdzenia zakresu wykorzystania druku 3D z metalu w produkcji elementów końcowych silników lotniczych. Po 18 miesiącach intensywnych prac, udało im się zredukować liczbę części z 900 do zaledwie 16!

To był oczywiście dopiero początek innowacyjnych projektów, jakie firma wdrażała w obszarze swojej produkcji. Z czasem technologie przyrostowe – a w szczególności druk 3D z metalu EBM (spiekanie sproszkowanego metalu wiązką elektronów) i SLM (topienie proszku metalowego wiązką lasera), stały się jedną z najbardziej perspektywicznych technologii produkcyjnych. GE postanowiło postawić wszystko na jedną kartę i jesienią zeszłego roku przejęło dwóch czołowych producentów drukarek 3D do metalu – Arcam AB i Concept Laser.

Na początku zarówno my, jak i wiele osób z branży obawiało się, że koncern przejmie technologie obydwu firm na wyłączność (szczególnie EBM, które zostało stworzone i jest rozwijane wyłącznie przez Arcam) – na szczęście wkrótce okazało się, że GE zamierza kontynuować działalność komercyjną obydwu przejętych producentów. W tym tygodniu okazało się nawet, jak wielkie ma wobec niej plany…

GE ogłosiło, że zamierza w ciągu najbliższej dekady (tj. do 2027 r.) sprzedać 10.000 drukarek 3D do metalu!

Jak łatwo policzyć, daje nam to ok. 1000 drukarek 3D tego typu sprzedanych rocznie. To dość odważny plan… W 2015 r. EOS sprzedał nieco ponad 450 urządzeń – z tym że były to zarówno systemy SLS jak i DMLS (metal). SLM Solutions, które początkowo miało zostać przejęte przez GE, sprzedało w 2015 r. 102 systemy, a w tym… 130. Arcam zarówno w 2015 jak i 2016 sprzedał po 50 systemów. Jak zatem widać, gdy zsumujemy sprzedaż czołowych producentów drukarek 3D drukujących z metalu, osiągnięcie wyniku na poziomie 1000 szt. może okazać się trudne…

Rozwiązania dla problemu niskiej sprzedaży drukarek 3D mają być dwa:

  • automatyzacja procesu druku 3D i ułatwienie ich eksploatacji
  • ukierunkowanie ich na produkcję seryjną, a nie szybkie prototypowanie.

Dzięki temu ma być możliwa – od wielu lat zapowiadana, rewolucja logistyczna, polegająca na tym, że części zamienne do urządzeń i maszyn nie będzie się produkować na skalę masową i magazynować, tylko produkować na zamówienie. Tak opisuje to Mohammad Ehteshami – szef GE Additive, spółki odpowiedzialnej za dział druku 3D:

Dziś setki wielkich samolotów lata pomiędzy miastami dookoła świata mając z częściami zamiennymi do maszyn na swoich pokładach. Jutro nie będziesz musiał robić takich rzeczy. Po prostu wydrukujesz to co potrzeba sam.

Niestety, aby dojść do modelu opisywanego przez Ehteshami’ego musi minąć jeszcze kilka lat, ponieważ aktualne możliwości najlepszych i najbardziej wydajnych drukarek 3D do metalu w dalszym ciągu nie pozwalają na produkcję gotowych części w czasie 24 lub nawet 48 godzin od chwili otrzymania zamówienia (powodów jest mnóstwo: od kwestii odpowiedniego przygotowana modelu, poprzez konieczność optymalnego zasypania całej powierzchni stołu roboczego drukarki 3D, a skończywszy na skomplikowanym post-processingu).

Niemniej jednak inwestycje jakie GE podejmuje w zakresie udoskonalenia technologii druku 3D z metalu pozwalają wierzyć, że mimo wszystko doczekamy tych czasów…

Źródło: www.all3dp.com

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

Comments are closed.

You may also like