Wydawać by się mogło, że w konstrukcjach drukarek 3D nastąpiła lekka stagnacja i coraz trudniej zaskoczyć nas, konsumentów czymś nowym. Tak się jednak tylko wydaje, ponieważ pierwszy kwartał bieżącego roku przyniósł nam już dwa niezwykłe rozwiązania. Pierwszym z nich jest latająca drukarka 3D, drugie jest niemniej szalone i właśnie nim będziemy się dzisiaj zajmować. Poznajcie Koalę, drukarkę 3D, której nazwę traktować trzeba niemal dosłownie.

Idea drukarki 3D z nieograniczonym obszarem roboczym w jednej z wybranych osi nie jest nowym zjawiskiem. Rozwiązania to stosowano już wcześniej, czego przykładem jest chociażby Infinite Build System od Startasys’a, czy też holenderski Blackbelt 3D. Omawiane przez nas dzisiaj podejście jest jednak zgoła inne od wyżej wymienionych.

Koala oraz równolegle do niej powstający projekt Toala opracowany został na Uniwersytecie Chilijskim. Ideą obu rozwiązań jest budowanie obiektów o (przynajmniej teoretycznie) niekończącym się rozmiarze w kierunku osi Z. Pomysł na to rozwiązanie zaczerpnięto z przyrody. Podobnie jak koala wspina się na drzewo eukaliptusowe, tak Koala (drukarka 3D) wspina się na aktualnie drukowany przez siebie słup, mogąc tym samym osiągać niemal nieograniczoną wysokość.

Obie konstrukcje to tak naprawdę połączenie robota wspinaczkowego z drukarką 3D. Pierwsza z maszyn (Koala) jednocześnie drukuje w 3D oraz wspina się po słupie o przekroju 30 x 30 mm. W tym samym czasie potrafi wydrukować obiekt, który mieści się wewnątrz tej kolumny. Obszar roboczy nie jest może szczególnie imponujący, ale nie o to przecież chodzi w tego typu eksperymentach. Po zakończeniu wydruku, obiekt możemy po prostu wyjąć z wnętrza wydrukowanej kolumny. W tym rozwiązaniu wspinanie odbywa się przy pomocy zaciśniętych rolek/chwytaków, które napędzają jednostkę drukującą oraz ustawiają środek ciężkości tak, aby znajdował się wewnątrz kolumny.

Toala działa na bardzo podobnej zasadzie, jednak jej sposób napędzania (wznoszenia) jest nieco bardziej uproszczony. Odbywa się on przy pomocy koła zębatego, poruszającego się po kolumnie z wydrukowaną listwą zębatą.

Pomimo, że oba nieszablonowe rozwiązania wydają się być mało użyteczne, to tak naprawdę mogą stanowić bazę pod bardzo interesujące konstrukcje. Wyobraźmy sobie na przykład, że kolumna, po której porusza się moduł drukujący, będzie mieć przekrój 200 x 200 mm. Otrzymamy wówczas drukarkę 3D, ze standardowych rozmiarów płaszczyzną drukowania w osi XY oraz nieograniczony rozmiar drukowania 3D w osi Z.

Źródło: www.3ders.org

Łukasz Długosz
Redaktor Naczelny 3D w praktyce. Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, fan gier komputerowych oraz właściciel sklepu filaments4U.com.

Comments are closed.

You may also like