Istotą RepRapów oraz źródłem ich popularności jest fakt, iż teoretycznie każdy może zbudować je samodzielnie. Wszystko co jest do tego potrzebne to dokumentacja, komplet części, które można zakupić w dowolnym sklepie internetowym z akcesoriami do drukarek 3D oraz ewentualna pomoc społeczności, którą można znaleźć chociażby na forum MójRepRap.pl. Samodzielne złożenie drukarki 3D typu RepRap to nie tylko duża oszczędność pieniędzy lecz przede wszystkim niewiarygodna satysfakcja z faktu, iż samodzielnie zbudowało się urządzenie elektroniczne zdolne tworzyć przedmioty ze zwykłej żyłki plastiku. Niestety RepRapy mają też drugą stronę, o której rzadko kiedy się wspomina. Jako, że są to urządzenia amatorskie, oparte o rozwiązania open-source`owe, składane przez osoby mające pierwszy raz styczność z elektroniką, bywa że efekt ich pracy… jest niebezpieczny dla otoczenia. Tak jak to miało miejsce w przypadku pewnego użytkownika Reddita – OpusMcn`a, który był o krok od pożaru.

Na podstawie jedynego dostępnego zdjęcia drukarki 3D widać, iż OpusMcn korzysta z dość siermiężnej, opartej na zwykłych prętach, klasycznej Prusy. Feralnego dnia – a raczej nocy, drukował obiekt z PLA. Oto co wydarzyło się dalej…

W połowie wydruku 3D puszczonego na noc, z hotendu odpadł element grzewczy. Termistor odczytywał tylko wartości dla chłodzenia, więc była utrzymywana pełna temperatura, mimo że element leżał na wydrukowanym plastiku. Aby pogorszyć sytuację Repetier się zawiesił przed zakończeniem pracy, więc Gcode odpowiedzialny za zakończenie procesu druku 3D i wyłączenie grzania nie zadziałał. Rezultat? Rozgrzany do czerwoności element grzewczy zatopiony przez 8 godzin w roztopionym plastiku. To było PLA, lecz jestem pewny, że gdybym drukował z ABS wybuchłby pożar. Uważam się od teraz za wyjątkowego farciarza.

OpusMcn Reddit.com

Choć tego typu sytuacja ma znamiona dość nieszczęśliwego zbiegu kilku niekorzystnych okoliczności (oderwanie się końcówki grzewczej z hotendu i zawieszenie się firmware`u), to tego typu historie nie są niczym nadzwyczajnym w świecie RepRapów. Powód jest prozaiczny – budując własną drukarkę 3D jej twórcy myślą przede wszystkim o tym, aby ona drukowała. Kwestie bezpieczeństwa schodzą zwykle na dalszy plan, a niejednokrotnie są w ogóle pomijane. Ludzie nie pracujący na co dzień przy maszynach przemysłowych i nie zajmujący się zawodowo elektroniką nie mają dość wyobraźni pozwalającej im na przewidywanie określonych scenariuszy wydarzeń i tego co może pójść nie tak. Nikogo w społeczności RepRap nie dziwią zatem np. konstrukcje wykonane z drewna, w których elementy grzewcze rozgrzewają się do 200 – 230°C.

 Do tego dochodzi jeszcze jeden aspekt, słusznie poruszony przez jednego z komentatorów na Reddicie – czyli jak bardzo amatorskie i zacofane względem innych technologii są sposoby sterowania drukarką 3D…

Problemem jest to, że wciąż opieramy konstrukcje o rozwiązania powstałe w garażu. (…) Osobiście z przyjemnością skorzystałbym z drukarki 3D wyposażonej w komputer oparty o coś więcej niż Arduino. Dziś ludzie zastanawiają się czy nie wstawić Androida do lodówek, a my wciąż wysyłamy do naszych drukarek 3D Gcody z ustawionymi na sztywno temperaturą, prędkością, przyspieszeniem i stopniem podawania filamentu. (…)

joealarson Reddit.com

Na chwilę obecną twórcy niskobudżetowych drukarek 3D prześcigają się albo w osiąganiu jak najniższych cen, albo w jak najlepiej wykonanych konstrukcjach. Kwestie oprogramowania schodzą na dalszy plan, gdyż są bez porównania trudniejsze do osiągnięcia. Kwestie bezpieczeństwa to póki co abstrakcja. Tak naprawdę sprzedając otwartą, niezabudowaną drukarkę 3D, jej producent liczy tylko i wyłącznie na zdrowy rozsądek jej użytkownika, który nie podłoży ręki pod rozgrzaną głowicę, lub nie będzie starał się jej oczyścić ręcznie gdy będzie rozgrzana do temperatury 200°C. Dla porównania w drukarkach do papieru jakiekolwiek otwarcie komory drukującej powoduje automatyczne wyłączenie procesu drukowania i zatrzymania całego urządzenia. Jak na razie jest to rzecz absolutnie do do pomyślenia w świecie niskobudżetowych drukarek 3D.

Całkiem możliwe, że branża czeka po prostu na swoją Stellę Liebeck, która w 1994 roku wywalczyła w amerykańskim sądzie 250k $ odszkodowania od sieci McDonald’s, ponieważ poparzyła się kawą kupioną w jednym z jej barów. Wszystko co zrobiła to przypadkowo rozlany napój na uda, co skończyło się poparzeniem i wizytą w szpitalu. Od tamtej pory, aby nie narażać się na kolejne pozwy, McDonald’s umieszcza na każdym kubku ostrzeżenie „Uwaga, gorąca zawartość!„.

Doprawdy, nie wiem czemu do tej pory nikt z rodziny Liebecków nie postanowił pobawić się MakerBotem lub Cubem…?

Źródło: www.reddit.com via www.fabbaloo.com

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

14 Comments

  1. Też miałem „ciekawą” sytuację, odpaliłem wydruk i już miałem wyjść, kiedy nagle kątem oka zauważyłem coś dziwnego, obracam się w stronę drukarki i widzę dym unoszący się z głowicy, po kilku sekundach pojawił się płomień, szybko myk wtyczka z kontaktu i gasimy…
    Okazało się że zrobiło się zwarcie na przewodach grzałki głowicy.
    Nie chcę nawet myśleć co by było gdybym wtedy wyszedł… Prawdopodobnie garaż z dwoma samochodami w środku przestałby istnieć.

    1. Bo taką drukarkę trzeba dozorować, czasem może być to bezprzewodowo via sieć przez kamerę. Przypomnę, że jakiś czas temu – dość dawno – do pralki można było dokupić wąż z czujnikiem wilgoci. W momencie awarii wąż odcinał wodę unikając zalania mieszkania. W zmywarkach jest to zrobione jeszcze prościej – na dnie jest pływak, który w momencie zalania (mała zbiornik) mechanicznie unosząc się odcina zawór poboru wody, nawet jak elektronika źle zadziała to ten mechanizm jest niezawodny. Zostawiając drukarkę trzeba zadbać o zrobienie komory w niej pewnie czujników temperaturowych, może nawet mały system do samoczynnego zgaszenia pożaru. Nie sądzę, żeby się opłacało robić kamerę i system rozpoznawania obrazu, który by reagował w trudnych warunkach, jakie mogą się wydarzyć.

      1. Dozorowanie drukarki… he he…
        To niniejszym mamy nowy zawód! Dozorca Drukarki 3D! DD3D! 🙂
        DD3D narodzony na CD3D! :)))

        1. A może by powstały farmy drukarek, gdzie każdy by przynosił swoją, a jeden „pastuch” zamiast krów, dozorował by drukarki.
          Podobne pomysły były przed powstaniem skanera z podajnikiem – myślano wtedy o zatrudnieniu emerytów, których praca była by nisko opłacana, a jedyną ich funkcją miało być wyjmowanie i wkładanie kolejnych kartek do skanera. To upadło bo teraz są skanery przerzucające strony książek automatycznie z użyciem aparatów fotograficznych do ich dygitalizacji. W Polsce w przeciwieństwie do reszty Europy mamy takie bez produktywne zawody jak np. „babcia klozetowa”, która przez samą swoją obecność wymusza uiszczenie płatności (dozoruje), ale ku mojemu zdziwieniu raz na stacji benzynowej w Austrii, wracają z nart we Włoszech też zastałem ten relikt minionych czasów.

        2. Może jeszcze dozorca dozorcy drukarki 3d, czyli DDD3D, na wypadek gdyby ten pierwszy zasnął podczas wielogodzinnego wydruku 🙂

        3. Śmiejecie się, ale tak właśnie wygląda praca osób zatrudnionych np. przy druku wielkoformatowym. Zapuszczasz 3-4 maszyny na raz i nadzorujesz. Niektóre prace drukują się po kilka godzin non stop i są „jednym strzałem”. W międzyczasie przygotowujesz materiały (nawet rolki do 200kg.) i planujesz efektywnie kolejkę. Oczy dookoła głowy, wyostrzony słuch na nietypowe dźwięki i szef jeszcze wymyśla różne ciekawe zadania typu naprawa drzwi „w wolnej chwili”. Tak, że jeśli powstaną firmy produkcyjne pracujące na maszynach 3D to tak właśnie będzie wyglądała praca operatorów.

          1. Przecież obecnie istnieją już przedsiębiorstwa zajmujące się drukiem 3D w mniejszej lub większej skali, np. prototypowaniem albo produkcją form odlewniczych. Pytanie jak często takie incydenty się zdarzają i czy ktoś już zaczął myśleć o BHP dla drukarek 3D. 🙂

  2. Długo się wpatrywałem w to zdjęcie na Fabbaloo. Nadal nie wiem jak on to zrobił… ;))

    1. Co ciekawe, naprawa była relatywnie prosta i tania. Tylko śmierdziało spalonym PLA 🙂

      „After a post-mortem the actual damage was pretty minimal. A new glass printing plate and a new heater for the hot end and it was happily printing again. The biggest problem is getting rid of the smell of burnt PLA, the whole house smells like a caramel factory gone wrong!”

  3. Strach się bać! Zwarłam kiedyś przewody w obwodzie zasilanym z akumulatora – ogień momentalnie. Rzeczywiście, trzeba myśleć nad zabezpieczeniami, które w razie podobnej awarii odłączą zasilanie i włączą syrenę.

  4. Ostatnio skończyłem budować drukarkę i chciałem puścić pierwszy wydruk, a warto wspomnieć, że mój stół pcb ciągnie 20A przy starcie. Jakież było moje zdziwienie gdy po kilku sekundach od rozpoczęcia grzania wystrzelił z zasilacza snop iskier :O Niezrażony pierwszym niepowodzeniem naprawiłem spalone ścieżki w zasilaczu, wymieniłem bezpiecznik, sprawdziłem na sucho czy działa i przystąpiłem do drugiej próby. Tym razem snopowi iskier towarzyszyły efekty dźwiękowe 😀 Oględziny zasilacza wykazały pęknięty na pół tranzystor i dziurawy układ scalony xD

  5. Ja rozwiązałem ten problem dokładając drugie arduino nano, drugi komplet termistorów do grzałki i do stołu. Drugi arduino ma swoje zasilanie i steruje zasilaczem pierwszego i gdy jest coś nie tak to wyłącza drukarkę i swój zasilacz i nie jest w stanie samodzielnie się włączyć. Na początku miałem problem z zawieszaniem się softu i stad zabezpieczenia. Teraz drukarka drukuje głównie w nocy – jak wracam z pracy. Mam jeszcze moduł gsm do powiadomień jak się skończy drukowanie (drugi arduino automatycznie wyłącza drukarkę po zakończeniu wydruku) i w przypadku gdy się coś stanie oraz rejestr zdarzeń – np. przy jakiej temp. nastąpiło wyłączenie itp.
    Gdyby ktoś był zainteresowany takim urządzeniem – mój adres [email protected]

    1. Tylko po co takie udziwnienia, skoro wystarczy włączyć „watchdog” w firmware i gdy się coś nie tak dzieje z grzaniem, to zostaje automatycznie odcięte zasilanie od tego elementu. Do tego zainstalujesz RepetierServer czy Octoprint i masz monitoring zdalny całego procesu wydruku (procesy + obraz z kamery). Wtedy, gdy był pisany artykuł (2014 rok) to firmware i soft dodatkowy nie był tak rozwinięty jak teraz (choć „watchdog” działał już wtedy sprawnie).

      1. Ale działa całkiem nieźle.

Comments are closed.

You may also like