O drukarce NewPro3D wspominałem w kontekście styczniowych targów elektroniki użytkowej CES 2016. Urządzenie zrobiło na zwiedzających niemałe wrażenie, a to za sprawą autorskiej technologii ILI, która jest o około 30% szybsza, od najszybszej dotychczas drukarki pracującej w technologii CLIP od Carbon3D.

Tajemnica metody kryje się w przeźroczystej, nawilżonej membranie, która znajduje się pomiędzy foto-utwardzalną żywicą, a źródłem światła. Membrana jest tak chemicznie zaprojektowana, aby móc utworzyć martwą strefę oraz hamować polimeryzację pomiędzy nią, a drukowanym obiektem. Eliminuje to mechaniczne procesy jakie muszą być stosowane w standardowych tego typu drukarkach 3D, co pozwala na przyrost obiektu w zdecydowanie wyższej prędkości.

Zachwyty nad NewPro3D wydają się być w pełni uzasadnione. Drukarka jest bowiem w stanie w kilka minut wydrukować model, którego wykonanie, w technologii FDM, zajęłoby ponad jedenaście godzin. Poza tym firma obrała sobie za punkt honoru bicie kolejnych rekordów prędkości. Trudny do wykonania na żywicowych drukarkach model, który standardowo powstaje w ponad cztery godziny, udało im się wydrukować w niecałe czterdzieści pięć minut. Jak twierdzą, nie jest to jeszcze szczyt możliwości i kolejny rekord jest tylko kwestią czasu.

Ten swoisty wyścig z samym sobą nie służy tylko podreperowaniu własnego ego. Stoi za nim szczytna idea. Powiązane jest to z zastosowaniem tej technologii w medycynie. Niedawno skontaktował się z nimi dr Bruno Correa de Azevedo, który zajmuje się operacjami rekonstrukcji twarzy, głównie pacjentów, którzy ulegli wypadkom. W takich momentach czas odgrywa kluczową rolę, a do tej pory przygotowanie do takiego zabiegu mogło trwać nawet tydzień. To dlatego, że rekonstrukcja najbardziej skomplikowanych urazów twarzy jest wstępnie planowana na podstawie drukowanego w 3D modelu, który powstaje z obrazu tomografii komputerowej pacjenta.

Dzięki drukarkom NewPro3D czas ten może być drastycznie skrócony, a modele płytek łączących kości, które muszą być specjalnie ukształtowane, tak aby dokładnie przylegały do tkanki kostnej, mogą być wykonywane nawet w czasie trwania zabiegu. Redukuje to całkowity czas pracy o 50%. Pierwszym sukcesem dr Correa de Azevedo było wydrukowanie pełnej czaszki jednego z pacjentów, w czasie krótszym niż czterdzieści pięć minut.

Nie trzeba chyba nikogo przekonywać o wymiernych korzyściach takiego rozwiązania. Trudno sobie bowiem wyobrazić pacjenta z licznymi złamaniami kości twarzy, który przez tydzień musi czekać na planowanie swojej operacji. Odciąża to również samych chirurgów dając im możliwość poświęcenia czasu większej liczbie pacjentów.

Źródło: www.3dprint.com

Łukasz Długosz
Redaktor Naczelny 3D w praktyce. Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, fan gier komputerowych oraz właściciel sklepu filaments4U.com.

Comments are closed.

You may also like

More in Projekty 3D