Więc jest sobie ta ogromna, przemysłowa firma — starsza niż sam druk 3D. Zatrudnia tysiące ludzi, produkuje tysiące produktów i generuje miliardy przychodów.
Ponieważ działa w Europie, od niedawna zaczęła też generować miliardowe straty — przez Zielony Ład, wojnę w Ukrainie, a wcześniej COVID. Ale to nie ma większego znaczenia. To jeden z tych podmiotów, które są zbyt duże i zbyt ważne, żeby upaść.
Od pewnego czasu firma ta — nazwijmy ją po prostu „Wielkie Korpo” — działa także w sektorze druku 3D. Oczywiście, tylko w mikroskali. Technicznie ma jakąś obecność, ale nigdy nie była dla nikogo pierwszym wyborem. W ramach całej korporacyjnej struktury generuje może 0.00001% całkowitego przychodu.
Serio — przychody z druku 3D są kompletnie niewidoczne dla działów księgowości i controllingu finansowego. System tego nawet nie rejestruje. Wszystko trafia do rubryki „inne”.
Dział druku 3D od początku przynosi straty, ale znów — w skali kosztów operacyjnych całej korporacji te straty są również niewidoczne. Od czasu do czasu ktoś się na nie natknie i zada pytanie: a może by to zamknąć? Bo i tak praktycznie nie ma znaczenia?
Ale jest pewien haczyk. Na samym początku Wielkie Korpo zrobiła wokół druku 3D sporo szumu. Były konferencje prasowe, komunikaty, wielkie stoiska na targach. Powstał osobny budynek („Centrum Kompetencji AM”), kupiono drogi sprzęt, zainstalowano kilka zaawansowanych drukarek 3D i zatrudniono ludzi do ich obsługi.
Oficjalny przekaz wysłany w świat brzmi: wszystko idzie dobrze. Dział AM działa i radzi sobie „coraz lepiej”.
Problem w tym, że gdyby go zamknąć, akcjonariusze mogliby to zapamiętać i zacząć zadawać pytania. A może nawet ktoś musiałby ponieść odpowiedzialność.
To duża korporacja, więc każda decyzja ma odpowiadający jej dokument — zazwyczaj e-mail.
Jak w komunizmie. Na wszystko jest stosowny papier.
Pracownicy działu AM — kierownicy niskiego szczebla — robią wszystko, by utrzymać status quo jak najdłużej. W końcu chodzi o ich posady. Działają poza radarem najwyższego kierownictwa, nieustannie produkując nowe dokumenty wykazujące postęp. Mały, powolny, ale jednak. Chociaż w rzeczywistości jest regres.
Im dłużej to robią, tym więcej dokumentacji powstaje. A ta z kolei staje się rosnącą górą dowodów przeciwko nim. Górą niespełnionych obietnic, błędnych analiz i nadmuchanych oczekiwań.
Nie wiem, czemu zawsze tak to wygląda — ale tak wygląda. Prędzej czy później każda taka nieprawidłowość i każde takie kłamstwo wychodzi na jaw. Nie tylko w druku 3D — wszędzie. Jakby wszystko przekraczało jakiś próg krytyczny i BANG! Nagle wszystko się wali…
Pamiętacie, że firma generowała ostatnio miliardowe straty? No właśnie — więc wchodzi nowy CEO, nowy zarząd i nowi dyrektorzy. Powoli zaczynają analizować projekty i inwestycje. W końcu trafiają na dział AM. Wszystko trafia pod mikroskop. I wszystko wychodzi na jaw.
Tyle że wewnętrznie. To nie polityka, gdzie błędy poprzedniego rządu są grillowane w zaprzyjaźnionych mediach przez obecnych decydentów.
Wszystko po cichu się rozpuszcza. Część ludzi zwalniają, część przenoszą do innych działów. Przez kilka miesięcy próbują sprzedać, co się da — maszyny, własność intelektualną, kontakty biznesowe. Bywa, że któryś z byłych menedżerów próbuje zebrać resztki i założyć własny startup.
Czasem pojawia się oficjalne oświadczenie, że to koniec. Zazwyczaj 8–10 miesięcy po fakcie. Czasem nie ma żadnego ogłoszenia.
Tak. Było i się skończyło. Po co o tym mówić?
To i tak zawsze było tylko 0.00001% całkowitego przychodu.
Co się wydarzyło tego dnia w historii branży druku 3D?
14.04.2015: Stratasys zaprezentował przełomową drukarkę 3D dużego formatu – Objet1000 Plus.
Newsy & Plotki:
- Sicnova została wyłącznym dystrybutorem firmy UltiMaker w Hiszpanii i Portugalii, rozszerzając dziesięcioletnie partnerstwo. Współpraca zwiększa stabilność dostaw, wsparcie techniczne i obsługę klienta — szczególnie w Katalonii.
- Shapeways przeniesie swoją fabrykę w Eindhoven do większej lokalizacji na Strijp T pod koniec 2026 roku. Przeprowadzka wspiera rozwój, rozszerzenie usług i cele zrównoważonego rozwoju. Nowa siedziba w odnowionym budynku Philipsa, zapewni większą wydajność, komfort i dostęp do naturalnego światła. To ogłoszenie sugeruje również, że firma najwyraźniej podniosła się po problemach z zeszłego roku, kiedy przez kilka miesięcy była formalnie bankrutem.
- Farsoon wprowadził dwie aktualizacje laserowe dla swojej metalowej drukarki 3D FS350M: konfigurację 4x1000W dla stopów o wysokiej wydajności oraz 6x500W dla zwiększenia przepustowości. Obie wersje zachowują objętość roboczą 433×358×400 mm i oferują do 200% poprawy wydajności. Nowe funkcje obejmują technologię smart lapping, redukcję podpór oraz zintegrowany system filtracji stałej.
Artykuł został oryginalnie opublikowany na The 3D Printing Journal: The Atomic Layers: S9E14 (00251)