Niskobudżetowy druk 3D może ratować życia w szpitalach znajdujących się w strefach objętych wojną przez produkcję tanich zamienników deficytowych narzędzi. W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić, aby lekarz mógł się obyć bez stetoskopu. Zastępując go przykładaniem ucha do klatki piersiowej chorego, tak jak miało to miejsce zanim Laennec w 1816 roku skonstruował pierwszy stetoskop, bądź oceniając stan pacjenta „na oko”.

Okazuje się jednak, że w niektórych miejscach medycyna faktycznie cofnęła się o kilkadziesiąt czy nawet kilkaset lat. Dotyczy do zwłaszcza miejsc dotkniętych wojną. Blokada Strefy Gazy od kilku lat uniemożliwia dostawy zaopatrzenia medycznego, głównie ze względu na obawy Izraela o to, że urządzenia i przyrządy medyczne mogą zostać użyte do celów wojskowych.

Pod obostrzenia podpada więc dosłownie wszystko – od aparatów CT i MRI i części zamiennych do nich, po stetoskopy i pulsoksymetry. Oczywiście, otrzymanie zaopatrzenia nie jest całkowicie niemożliwe, jednak czas oczekiwania to zwykle kilka miesięcy, a wysokie ceny sprawiają, że większość sprzętu jest poza możliwościami finansowymi lokalnych instytucji medycznych, zmuszając lekarzy do improwizowania i szukania środków zastępczych.

Tak zrodził się pomysł wykorzystania druku 3D. Dr Loubani, który wcześniej w miarę możliwości przywoził do Strefy Gazy niewielkie ilości zaopatrzenia, zaczął współpracę z Glia Project w celu umożliwienia produkcji niektórych narzędzi na miejscu, spełniających potrzeby lokalnych szpitali. Ponieważ drukarki 3D były objętymi podobnymi obostrzeniami, co sprzęty medyczne, konieczne było zbudowanie ich na miejscu, razem z własną linią produkcyjną filamentu. Loubani, razem ze swoim kolegą Abu Matar, skonstruowali drukarkę z elementów innych starych, nieskończonych z powodu braku koniecznych części urządzeń.  Tak narodził się pierwsza w Gazie drukarnia 3D – Tashkeel 3D. Produkowane stetoskopy działają porównywalnie z dostępnymi w sprzedaży modelami, za to kosztują zdecydowanie  mniej – rzędu kilku dolarów zamiast ponad 300 USD.

Trwają prace nad drukowaniem innych bardzo potrzebnych sprzętów, jak niektóre narzędzia chirurgiczne,  opaski  uciskowe i pulsoksymetry. Możliwości są niestety ograniczone ze względu na słabej jakości materiały, nie nadające się do produkcji większości narzędzi medycznych – termoplasty zaakceptowane do celów medycznych są zbyt trudno dostępne i zbyt drogie. Jednak dr Loubani robi co może, jednocześnie edukując miejscowych o perspektywach, jakie niesie druk 3D – nie tylko w szpitalach. Wydrukowane 3D sprzęty mogą się niejednokrotnie przyczynić do uratowania życia.

Źródło: 3dprint.com

Klaudia Misztal
Studentka kierunku lekarskiego. Od kilku lat pośrednio związana z branżą FDM. Wbrew pozorom, pisze nie tylko o druku 3D w medycynie.

    Comments are closed.

    You may also like