Niczym Michael Jordan w 1989 roku przeciwko Cleveland Cavaliers i Craigowi Ehlo, niczym John Stockton w 1997 roku przeciwko Houston Rockets i Charlesowi Barkley`owi, niczym LeBron James w 2009 roku przeciwko całej drużynie Orlando Magic – Zortrax w ostatniej chwili, po dogrywce pozyskał wymagane minimum 6 milionów złotych z emisji swoich obligacji, zostając pierwszą spółką z branży druku 3D w Polsce, która z powodzeniem przeprowadziła publiczną emisję na polskim rynku kapitałowym. Cieszy się nie tylko Zortrax – cieszy się cała polska branża. Gdyby Olsztynianom się nie udało, konsekwencje tego byłyby opłakane w skutkach – dla wszystkich…

Póki co nie wiadomo jaką kwotą zamknięto emisję obligacji? Wiadomo, że kwota wymaganego minimum w postaci 6 milionów została przekroczona najprawdopodobniej już w miniony weekend oraz że w ofercie wzięło udział ponad 200 inwestorów. Obligacje zostały przydzielone w dniu dzisiejszym. Ich termin ważności wynosi trzy lata, a stopa oprocentowania wynosi 9% w skali roku z kwartalną wypłatą odsetek. Pozyskane pieniądze mają zostać przeznaczone przez firmę na badania i rozwój oraz przeskalowanie produkcji – tj. zwiększenie mocy przerobowych i przejście z produkcji kilkuset do kilku tysięcy sztuk urządzeń miesięcznie.

Dzięki powodzeniu w emisji obligacji przypieczętowana została również decyzja o wejściu spółki na giełdę papierów wartościowych. Zgodnie ze wcześniejszymi oświadczeniami, ma to nastąpić jeszcze w drugiej połowie tego roku. Akcje Zortraxa będą cieszyły się zapewne sporym zainteresowaniem, tym bardziej, że firma ogłosiła całkiem ciekawe prognozy finansowe na nadchodzący rok. Do końca 2014 r. zamierza wypracować zysk netto na poziomie 8,07 mln PLN oraz zysk operacyjny na poziomie 10,74 mln PLN. Biorąc pod uwagę rynek, na którym działa są to kwoty z innej planety… Szczególnie na rynku polskim.

A więc jednak… Choć sukces Zortraxa niewątpliwie cieszy, nie byłbym sobą gdybym nie znalazł w całej sytuacji kilku ziaren goryczy. Przede wszystkim szkoda, że do pozyskania wymaganego minimum potrzebne było wydłużenie okresu zapisów na obligacje aż o 10 dni. Szkoda również, że pozyskano tylko minimum kwoty, a nie pełne 10 milionów, o które toczyła się walka (przynajmniej do takich informacji udało mi się do tej pory dotrzeć?). W końcu szkoda, że niepewność czy jednak się uda trwała praktycznie do samego końca…

Czy to wina Zortraxa? Absolutnie nie – to wina specyfiki polskiego rynku i Polski w ogóle. Gdyby tego typu akcję przeprowadzić w dowolnym innym kraju zachodniej Europy – o USA nawet nie wspominając, firma pozyskałaby kilkakrotnie wyższą kwotę i to w nominalnym terminie! Polska to kraj, w którym z jednej strony na tego typu firmy patrzy się z pewną dozą niedowierzania i podejrzliwości – na zasadzie: „czy to aby na serio?„, „czy to się uda?„, „czy warto to coś brać pod uwagę?” etc., a z drugiej przechodzi się do porządku dziennego nad faktem pozyskiwania wielomilionowych dotacji państwowych i unijnych na wątpliwej jakości projekty i inwestycje. Nowe technologie jak druk 3D wprowadzane na rynek w sposób organiczny, normalny i uczciwy są traktowane z pobłażaniem, natomiast wykorzystywanie różnego rodzaju funduszy strukturalnych jest postrzegane jako coś naturalnego i rozsądnego z biznesowego punktu widzenia. Przynajmniej polskiego punktu widzenia…

Nie tak dawno rozmawiając z jednym z przedstawicieli rodzimej branży druku 3D poruszyliśmy temat Zortraxa. Było to już po ogłoszeniu informacji o przedłużeniu czasu na przyjmowanie zapisów na obligacje. W trakcie rozmowy doszliśmy do następującego wniosku: generalnie Zortrax rozgrywa wszystko w sposób prawie idealny. Jako pierwsi wpadli na pomysł aby nie powielać utartych schematów i zamiast na open-source postawili na własne, dedykowane rozwiązania. Zamiast wzorować się na MakerBocie i Ultimakerze, którzy starają się dotrzeć do klientów indywidualnych – hobbystów, makersów, etc., poszli drogą Up!`a stawiając wyłącznie na mały i średni biznes. Zamiast skupiać się na mnogości rozwiązań i dowolności konfiguracji swojej drukarki 3D oraz możliwości stosowania dowolnych filamentów itp., skupili się na prostocie obsługi, powtarzalności wydruków i niezawodności samego urządzenia. Wygrali Kickstartera, zdobyli kontrakt z Dell`em, przenieśli produkcję do Chin. Win, win, win!

Popełnili tylko jeden błąd: zostali w Polsce… Gdyby nie to, firma byłaby już bez porównania większa. Cóż, patriotyzm kosztuje. Sam wiem coś o tym…

Pomyślcie tylko co by było, gdyby Zortraxowi się jednak nie udało – polska branża druku 3D byłaby skreślona na rodzimych rynkach finansowych na lata. Pisałem o tym zresztą przy okazji artykułu z informacją o wydłużonym okresie zbierania zapisów na obligacje.

Na szczęście w ostatecznym rozrachunku wszystko się udało, a na koniec kilka historycznych, zwycięskich rzutów w wykonaniu największych gwiazd NBA, o których pisałem na wstępie: Michael Jordan wprowadzający Chicago Bulls do drugiej rundy play-offs w konferencji wschodniej, John Stockton wprowadzający Utah Jazz do pierwszego, historycznego udziału w finałach NBA oraz zwycięski rzut LeBrona Jamesa w play-offs oddany na 1 sekundę przed końcem meczu.

Źródło: www.cbonds.pl
Grafika: [1a] [1b]

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

11 Comments

  1. Czy Zortrax produkuje szybowce, czy jest już jedną nogą w awionetkach i grozi Janowi Kowalskiemu? 😉

    1. Zdecydowanie awionetki 🙂

  2. witam, gdzie jest mój długi pościk? 🙂

    1. Nie usuwamy komentarzy. Przez cały czas istnienia serwisu usunęliśmy tylko 1, który kierował bezpodstawne i obraźliwe insynuacje w kierunku jednej z firm. A i to dopiero po 24h gdy użytkownik nie odpowiedział nam na zadane pytanie w związku z oskarżeniami podanymi w komentarzu.

      Just saying…

      Możliwe, że wysyłając post coś się popsuło po stronie Disquisa, który jest zewnętrzną wtyczką? Sprawdzaliśmy to, twojego komentarza nie ma w naszej bazie…?

  3. fajny artykuł i fajne skojarzenie z Basketball…
    ale może poddam mały pomysł na artykulik, co by było gdyby teraz Zortrax zniknął i jaki to miałoby wpływ na „polską branżę druku 3d” i wizerunek Polaków w tej branży na świecie…

    1. Zniknął tak jak samolot z Malezji, albo bohaterowie serialu Lost…?

    2. Znikac z marnymi kiloma milionami 🙂 Nie jeden fundusz inwestycyjny zaplacilby jedynie za 50% udzialow w spolce kilka razy wieksza kwote i to jako zakup w promocji 🙂

  4. Czysto hipotetycznie: zniknął gdzieś w Azji z tą „pożyczoną kasą od inwestorów” ??? ….

    1. Warto prowadzić Zortraxa i znikać gdzieś z 6 mln PLN (niespełna 2 mln $)? I to w momencie gdy wystarczy poczekać kilka miesięcy aby otrzymać kilku krotność tej kwoty? Dla tego typu firm 6 mln PLN nie jest jakąś niewyobrażalną kwotą – sam pracowałem kilka lat temu w firmie zajmującej się drukiem (ale zwykłym, nie 3D), która miesięcznie płaciła 2,5 mln PLN opłat leasingowych za maszyny i linie produkcyjne… Do tego pensje, wynajem hal, surowce, logistyka etc. A to była zwykła drukarnia arkuszowa – choć przyznaję, że jedna z większych w kraju.

  5. Czy ta firma nie zdominuje całego rynku w Polsce?
    Na razie wygląda, że pasmo sukcesów Zortraxa ciągle trwa.

  6. Fajnie, fajnie, tylko mam wrażenie że Autor bardziej interesuje się drukiem 3D niż rynkiem kapitałowym (co nie jest zarzutem bynajmniej). Gwarantuję, że w przypadku emisji AKCJI zainteresowanie byłoby tak duże, że redukcja zapisów osiągnęłaby rozmiary, jakich już dawno nie widzieliśmy. Głównie zresztą obietnica udziału w przyszłej emisji akcji przyciągnęła inwestorów (w tym mnie, i jak wiem – z naprawdę dobrze poinformowanych źródeł – większość innych). Wystarczy pomyśleć – firma jest bardzo perspektywiczna, ale – nie ukrywajmy – również na dzień dzisiejszy bardzo ryzykowna. Zostając akcjonariuszem ryzykujemy ale mamy szanse na zysk liczony w tysiącach (jeśli nie dziesiątkach tys.) procent. A kupując niezabezpieczone obligacje ryzykujemy dokładnie tyle samo a zyskać możemy 9%. Podczas gdy spokojnie można znaleźć obligacje całkiem dużych i stabilnych spółek oprocentowane na 7% z hakiem. Czy te 1-2% warte jest niewspółmiernie większego ryzyka?

Comments are closed.

You may also like

More in News