Site icon Centrum Druku 3D | usługi druku 3D, drukarki 3D, wiedza i informacja

Ludzie! Ludzie! Zwariowałem! Pieniądze rozdaję! Czyli o tym jak wsparłem kampanię OLO na Kickstarterze…

Tak, zrobiłem to… Kupiłem OLO na Kickstarterze… Chociaż słowo „kupiłem” jest tu mocno na wyrost – po prostu wpłaciłem pieniądze i czekam cierpliwie aż drukarka 3D zostanie mi dostarczona. Podobno ma to nastąpić we wrześniu – tuż przed moimi urodzinami? Do tego czasu zostałem obiektem drwin we własnej firmie i synonimem takich fraz jak „frajer„, „leming” czy „naprawdę nie masz na co wydawać pieniędzy?„… Kurczę, najśmieszniejsze w tej sytuacji jest to, że sam za bardzo nie wierzę, abym miał kiedykolwiek zobaczyć działające OLO na żywo… No chyba, że wszyscy w redakcji się mylimy?

Na temat OLO pisałem już jesienią zeszłego roku, a niedawno wspomniał o tym ponownie Łukasz Długosz. To urządzenie może albo zrewolucjonizować druk 3D w wydaniu konsumenckim, albo stać się totalną katastrofą. Albo kolejnym M3D, 3Doodlerem czy Formlabs – albo Buccaneerem.

Jak na razie kampania Kickstarterowa OLO ma szansę na pobicie rekordu Micro w kategorii drukarki 3D z 2014 roku. Amerykanie z M3D zdobyli wtedy 3,4 mln $, co jest do dziś czwartym najlepszym wynikiem w kategorii technologie i dwudziestym w historii Kickstartera. W tej chwili Włosi z Solido3D mają na kocie 375 tysięcy $, lecz przed nimi jeszcze 28 dni kampanii. Założone minimum 80 tysięcy $ firma zebrała po 33 minutach od momentu rozpoczęcia kampanii.

Na temat zalet tego urządzenia pisał już Łukasz – jest małe, kompaktowe i super tanie (kosztuje 99$). Drukuje z żywic światłoutwardzalnych wykorzystując do tego światło emitowane przez… smartfon! Komunikacja z drukarką 3D jest całkowicie mobilna, na smartfonie zarządzamy również naszą biblioteką wydruków, rozkładamy modele na stole roboczym etc. Od strony mechanicznej OLO jest banalne – mamy tylko jeden silnik, który podnosi nam stół o wysokość drukowanej warstwy. Cała tajemnica tkwi w oprogramowaniu sterującym – w czym może tkwić zarówno źródło sukcesu jak i porażki tego projektu.

Abstrahując od tego jak będzie to działać – o czym dowiemy się być może za jakiś czas, pewne jest, że pewne rzeczy na pewno nie będą wyglądać i działać tak, jak przedstawiono to na filmach reklamowych. Przykład? Jak możemy zobaczyć poniżej – po skończonym wydruku użytkownik drukarki 3D bierze go do ręki i przy użyciu szpachelki odrywa go od jego powierzchni. Widzicie na jego dłoni rękawiczkę? No ja też nie widzę…

Tymczasem na innym filmie gdzie zaprezentowano proces druku 3D z żywicy, widać jak model opływa w niej. Dlaczego? Ponieważ na tym polega właśnie specyfika druku 3D z żywicy.

Innymi słowy, po wyjęciu modelu z drukarki 3D będzie on wciąż opływał nieutwardzoną żywicą, która ma w swoim zwyczaju być lepka, zostawiać trudne lub niemożliwe do usunięcia plamy i zwykle nie nadaje się do kontaktu z układem pokarmowym lub oddechowym człowieka. Twórcy OLO mają na to rozwiązanie: wystarczy zamoczyć wydruk w wodzie płynącej z kranu…

Co prawda z tego co wiem, wydruki z żywic należy kąpać w alkoholu izopropylowym, ale może Włochom z Solido3D udało się właśnie zrewolucjonizować technologię SLA/DLP?

Kąpiel wydruków z żywicy wydrukowanych na The Form 1+

Postprocessing to oczywiście nie jedyny niuans na jaki zwróciłem uwagę oglądając materiały promocyjne. Przeciętny wydruk będzie trwał min. 1-3 godziny – nie wyobrażam sobie, aby ktoś używał do tego smartfona, z którego na co dzień korzysta. Solido3D przerzuciło po prostu koszt hardware’u na użytkownika – to on będzie decydował jakiego sprzętu do tego użyje oraz czy będzie to to samo urządzenie, które wykorzystuje do rozmów i komunikacji z internetem, czy poświęci na to kolejne (stary model, lub inny, specjalnie na ten cel zakupiony).

Kolejna sprawa to typowe, Kickstarterowe sceny z dziećmi. Biorąc pod uwagę, że nie do końca wiadomo czy dzieci powinny mieć kontakt z wydrukami wykonanymi w technologii FDM z przetworzonego przez drukarkę 3D ABS lub PLA, pomysł aby dawać im do zabawy wydruki z żywicy światłoutwardzalnej jest wyjątkowo słaby… Szczerze? Bezpieczniejsze jest dołączyć do ruchu antyszczepionkowców.

Dlaczego zatem mając te wszystkie wątpliwości zdecydowałem się na zakup (zamówienie) OLO? Z dwóch powodów, na których opiera się potęga Kickstartera. Po pierwsze, istnieje teoretyczna możliwość, że to urządzenie może działać i być w mniejszym lub większym stopniu funkcjonalne. Po drugie… jest tanie. 300-400 PLN to kwota, którą można jeszcze zaryzykować, tym bardziej, że bądź co bądź rozmawiamy o drukarce 3D! Wystarczyłoby jednak, aby cena była 2-3 razy wyższa i wiele osób – w tym ja, by się na to nie zdecydowało. Nie dlatego, że nie byłoby nas na to stać – po prostu Solido3D idealnie określili psychologiczny próg cenowy swojego urządzenia.

Tak czy owak – trzymam kciuki, żeby OLO kiedyś do mnie dotarło. Może przyjdzie mi czekać na nie tak długo jak na Inventure, może tyle ile pewien mój znajomy czeka na Peachy Printer? Obym nie czekał na nie jak na Buccaneera

Exit mobile version