10 największych rozczarowań po zakupie nowej drukarki 3D

Zakup niskobudżetowej drukarki 3D to dość skomplikowany proces. Na rynku jest dostępnych tak wiele rozwiązań, że osobie słabo zorientowanej w meandrach druku 3D bardzo trudno wybrać najlepsze dla siebie urządzenie. Choć pozornie wszystkie są takie same, w praktyce różnią się od siebie zarówno cenowo, jakościowo jak i możliwością wykorzystania różnych rodzajów filamentów. Niestety w gąszczu drukarek 3D znajdują się również takie, których bieżąca obsługa bywa dość problematyczna. W ich przypadku kłopoty zwykle zaczynają się już po wyjęciu urządzenia (lub zestawu do samodzielnego montażu) z pudełka. Oto 10 największych rozczarowań, jakie może spotkać osobę, która ma to nieszczęście, że trafiła nie na ten produkt co trzeba…

1. W drukarce 3D do samodzielnego montażu, wszystkie małe części są wsypane do jednej plastikowej torebki – drukarki 3D do samodzielnego montażu są tanie, co w przypadku niektórych bardzo małych firm wiąże się z tym, że przy ich produkcji jest zaangażowana mała ilość osób. Nie ma ściśle zorganizowanych procesów produkcyjnych i logistycznych, te same osoby zajmują się kilkoma rzeczami na raz (zamawianie części, drukowanie elementów plastikowych, kompletowanie zestawów etc.). W konsekwencji użytkownik drukarki 3D rozpoczyna pracę z urządzeniem od mozolnego rozdzielania wszystkich śrubek, nakrętek i podkładek na osobne kupki, co zajmuje od kilkunastu do kilkudziesięciu minut.

2. W drukarce 3D do samodzielnego montażu brakuje części, a inne są zdublowane – gdy już wszystkie części są porozkładane na stole, użytkownik odkrywa, że brakuje mu 3-4 nakrętek, ma za to dwa razy więcej śrub innego typu. Ewentualnie odkrywa to w trakcie procesu montażu, co tylko potęguje frustrację. Wtedy do wyboru są tylko dwie opcje – kontakt z producentem i oczekiwanie na dosłanie brakujących części (min. jeden dzień czekania) lub wizyta w pobliskim sklepie metalowym i nadzieja, że poszukiwana śruba lub nakrętka jest na tyle powszechna, iż bez problemu dostanie ją od ręki. Gorzej, jeśli brakuje silnika krokowego, lub elementu drukowanego…

3. W drukarce 3D do samodzielnego montażu otwory gwintowane są nienagwintowane, a profile wyglądają na urżnięte ręcznie brzeszczotem i trzeba je wpierw szlifować aby się nie zranić w rękę – czyli patrz punkt pierwszy – firma produkuje drukarki 3D szybko, małymi zasobami i najzwyczajniej w świecie albo zapomina wykonać jakąś rzecz, albo robi to tak jak potrafi, bądź pozwalają jej na to posiadane narzędzia. W tym przypadku najłatwiej i najszybciej jest po prostu poprawić wszystko samodzielnie.

4. Odkrywamy, że montaż drukarki 3D do samodzielnego montażu wymaga lutowania elektroniki, a my nie mamy lutownicy (nie wspominając o tym, że nigdy nie trzymaliśmy jej nawet w ręku) – ten problem opisywałem dość dokładnie w jednym z wcześniejszych artykułów. Drukarka 3D do samodzielnego montażu jest przeznaczona dla osób posiadających bądź to doświadczenie w montażu urządzeń elektronicznych, bądź określone umiejętności manualne sprawiające, że np. lutowanie elektroniki w żaden sposób jej nie przeraża. Jeżeli ktoś zamierza uczyć się lutowania na elektronice jaką otrzymał w zestawie do samodzielnego montażu – niech zastanowi się poważnie, czy na pewno się do tego nadaje?

5. Odkrywamy, że aby uruchomić naszą drukarkę 3D do samodzielnego montażu, musimy ściągnąć jakieś dziwne programy (co to jest firmware???) ze stron anglojęzycznych, a potem konfigurować je samodzielnie na komputerze – jw.  Drukarka 3D do samodzielnego montażu wymaga nie tylko umiejętności w zakresie montażu urządzeń elektronicznych, lecz również obeznania w zakresie podstaw konfiguracji oprogramowania sterującego. Inna sprawa to to, że większość firm ma w zwyczaju „prosić” o ściągnięcie tzw. instalki ze strony internetowej (czasem własnej, a czasem z ogólnodostępnych źródeł) i wgrania plików konfiguracyjnych. Mało kto myśli o tym, że warto byłoby komplet tych danych zawrzeć np. na dołączonym pendrive lub karcie SD…

6. Instrukcja montażu / obsługi drukarki 3D ma tylko 8 stron i jest wydrukowana na zwykłej drukarce laserowej; reszta „jest na stronie„, na której brakuje całej masy istotnych informacji – rzecz, która była powszechna jeszcze rok – dwa lata temu, dziś na szczęście sukcesywnie się poprawia. Niemniej jednak, przed zakupem warto dowiedzieć się jak wygląda instrukcja obsługi urządzenia (powinna być dostępna wersja elektroniczna do ściągnięcia ze strony producenta / dystrybutora)?

7. Po włączeniu pierwszego wydruku, wydruk nie klei się do stołu. Kolejne wydruki również. W końcu dowiadujemy się, że stół trzeba smarować jakimś klejem, psikać sprayem do włosów, lub pokrywać go roztworem ABS i acetonu (skąd wziąć ABS, skoro w zestawie była tylko jedna rolka PLA?) – to dla odmiany jest niestety dość powszechne. Twórcy drukarek 3D wychowani na tzw. RepRapach uznają takie rzeczy jak rozwiązywanie problemów z klejeniem wydruków do stołu jako coś oczywistego i zalecają „powszechnie stosowane sposoby„. Dla osoby rozpoczynającej przygodę z drukarką 3D tego typu problemy to absolutna nowość i dochodzenie do właściwych rozwiązań zajmuje im mnóstwo czasu… Oczywiście nie dotyczy to określonego rodzaju urządzeń wyposażonych w odpowiedni stoły robocze (Up!, Zortrax) lub firm, zapewniających w pakiecie dedykowane rozwiązania (np. Zmorph dodaje arkusze BuildTak z własnym logo).

8. Odkrywamy, że wydruk nie klei się do stołu, bo stół jest krzywy, źle skalibrowany względem głowicy, lub któraś z osi jest opuszczona względem innych. Serwis poucza nas mailowo lub telefonicznie jak zrobić to samodzielnie, a my się na tym kompletnie nie znamy…? – cóż, czasem tak bywa. Czasem jesteśmy w stanie sami uporać się z problemem, czasem wiąże się to niestety z odesłaniem drukarki 3D do producenta / serwisu. Czasem jest to po po prostu wada konstrukcyjna i albo oddajemy drukarkę 3D na zawsze i otrzymujemy zwrot pieniędzy, albo samodzielnie lub przy pomocy firmy zewnętrznej próbujemy ją przywrócić do życia.

9. Wszystkie wydruki wychodzą kiepsko, a my po pół roku przepełnionych frustracją i rozczarowaniem, po lekturze for internetowych, wizyt u firm zajmujących się serwisem drukarek 3D i rozmów z innymi użytkownikami, dowiadujemy się, że po prostu kupiliśmy słabe urządzenie, posiadające szereg wad konstrukcyjnych… – skusiliśmy się na wyjątkowo tani produkt, lub ulegliśmy fantastycznie przygotowanej akcji marketingowej. Tak czy owak, utopiliśmy pieniądze w błoto…

10. Drukarka 3D nie drukuje. Serwis przestał odbierać od nas telefony. Od kilku tygodni bezskutecznie próbujemy wynegocjować zwrot urządzenia, chcąc odzyskać nasze pieniądze… – skrajny przypadek, ale wciąż niestety spotykany. Dotyczy to w większym stopniu urządzeń z zagranicy niż z Polski. Polacy znają się na produkcji drukarek 3D (chociaż są wśród nich i tacy, którzy są dużo lepsi w marketingu niż produkcji).

Scroll to Top