3D Systems, pionierzy technologii druku 3D i jedna z dwóch największych obok Stratasys firm w branży, zajęła 5 miejsce w rankingu najszybciej rozwijających się firm, przygotowanym przez Magazyn Fortune. Tym wynikiem 3D Systems zanotowało awans o 7 pozycji w stosunku do zeszłorocznego zestawienia, zajęło również pierwszą pozycję w kategorii firm z branży technologicznej. Ranking znajduje się pod tym adresem lecz nie musicie tracić czasu na szukanie – w zestawieniu nie ma jakiejkolwiek firmy z Polski…
3D Systems zanotowało w zeszłym roku dochód na poziomie 378 milionów dolarów, co stanowi 47%-owy wzrost w ciągu ostatnich 3 lat, natomiast zysk wzrósł aż o 112%. Fortune wskazuje na to, że w połowie 2012 roku 3D Systems podwoiło wydatki na badania i rozwój, jak również zoptymalizowało działania sprzedażowe i marketingowe, co zaowocowało wzrostem produkcji i sprzedaży. Istotnym w rankingu Fortune jest również to, że jedyną inną firmą z branży powiązanej z drukiem 3D jest producent skanerów 3D Faro, nie ma zatem na liście żadnego z potencjalnych konkurentów 3D Systems.
Prawdą jest że rynek niskobudżetowych drukarek 3D w USA został praktycznie podzielony już między dwie firmy: 3D Systems i drukarki 3D marki Cubify oraz MakerBot / Stratasys i drukarki 3D Replicator 2. Cube i CubeX są dostępne w sieciach Staples i Office Depot, MakerBot trafił za to do salonów Microsoft Store. Ranking Fortune potwierdza zatem ten obraz sytuacji na rynku. Jednakże aby nie popaść w hurraoptymizm i nie czekać z założonymi rękami, aż moda na drukarki 3D trafi w końcu (kiedyś…) do naszego kraju, warto zwrócić na jedno sformułowanie, które pojawiło się w raporcie Fortune opisującym sylwetkę firmy:
3D printing promises to transform manufacturing (…) Now the technology is finally becoming more wide spread (and hyped).
Druk 3D obiecuje zmienić przemysł (…) Teraz, ta technologia nareszcie staje się bardziej rozpowszechniona (i… no właśnie, co oznacza dokładnie słowo HYPE?). Hypem określamy zwykle coś (lub kogoś) wokół czego jest bardzo dużo szumu i ponadprzeciętnego zainteresowania. To rzeczy bardzo mocno, wręcz przesadnie reklamowane i rozdmuchiwane. Hype to pompowanie wielkiego balona oczekiwań. Czasem ma to odzwierciedlenie w faktach, czasem niestety nie… W drugim przypadku, gdy prawda w końcu wychodzi na jaw następuje rozczarowanie – tym większe im większa była fałszywa obietnica, że mamy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym. W takich sytuacjach słowo HYPE szybko przeradza się w HATE. Czy tak będzie w przypadku druku 3D? Nie wiadomo – jest zbyt wcześnie aby to określić.
Dlaczego tak roztrząsam tą pojedynczą frazę? Ponieważ padła ona tylko w przypadku 3D Systems – lidera technologii druku 3D. Można na podstawie tego założyć, że rynki finansowe z jednej strony chwalą i wspierają rozwój tej branży, lecz z drugiej zostawiają sobie jakąś furtkę bezpieczeństwa, jakby nie chcąc na 100% angażować się w temat. Patrzą na druk 3D z nadzieją (na wysokie zyski i zwroty z poniesionych inwestycji), lecz również pewną obawą, wciąż zadając sobie pytanie, czy to faktycznie wypali? Wszyscy cały czas obawiają się bańki spekulacyjnej i powtórzenia sytuacji z branży internetowej na przełomie lat 90-tych i 00-nych. Należy jednak pamiętać, że o ile faktycznie bańka miała miejsce i większość firm z tamtego okresu padła równie szybko jak powstała, to sama technologia nie tylko to przetrwała, lecz stała się najbardziej dominującą na świecie.
Czego i my drukowi 3D serdecznie życzymy.
Źródło: www.money.cnn.com