Bill Nye, znany szerzej jako „The Science Guy„, to legenda amerykańskiej telewizji. Były inżynier Boeninga i konsultant NASA, pod koniec lat 80-tych rozpoczął swoją karierę telewizyjną w programie satyrycznym „Almost Live!„, gdzie prezentował sześciominutowe eksperymenty naukowe. W latach 1993-1998 prowadził już własny program edukacyjny – „Bill Nye the Science Guy„, w którym zaznajamiał widzów z najprzeróżniejszymi aspektami wiedzy i wynalazczości. Od tamtej pory pełni rolę swoistego naukowca-celebryty, występując w licznych programach telewizyjnych, jak również przeprowadzając wykłady i prezentacje. W 2014 r. odbył słynną debatę z kreacjonistą Kenem Hamem, w której konfrontował fakty naukowe z fundamentami wiary chrześcijańskiej.
Kilka dni temu na portalu Big Think pojawiło się kilkuminutowe video, w którym Nye dzieli się z widzami swoimi przemyśleniami na temat druku 3D oraz wpływowi jaki będzie on miał na naszą rzeczywistość. Chociaż momentami powiela pewne schematy myślowe, sprowadzające się do oklepanego „każdy będzie mógł wydrukować sobie dowolną część zamienną do urządzenia domowego„, jego wizja jest dość rzeczowa i oparta na realnych przesłankach. Mówiąc krótko – drukarki 3D będą z powodzeniem służyły ludziom, ale niekoniecznie będą stały w ich domach…
Kluczowe dla Nye’a wydaje się być już samo nazewnictwo – zamiast druk 3D, woli używać określenia produkcja przyrostowa (additive manufacturing), wskazując jednoznacznie, że mamy do czynienia z technologią przemysłową. Wg niego, w przyszłości ludzie będą zlecać wydrukowanie rzeczy specjalistycznym zakładom bądź centrom kompetencyjnym, które będą wykorzystywały specjalistyczne, drogie maszyny, niemożliwe do używania w domu.
Równocześnie, wielokrotnie porównuje druk 3D do frezowania, które jego zdaniem jest niedoskonałe z uwagi na bardzo duże zużycie materiału w trakcie tworzenia modeli. Jako przykład przywołuje tu produkowane przez NASA aluminiowe pojemniki na próbki kamieni księżycowych. Są one frezowane z dużych bloków aluminium, a jako że ich ścianki są bardzo cienkie, ponad 90% materiału jest tracona w procesie produkcyjnym. Technologie przyrostowe pozwolą z kolei na tworzenie obiektów przy minimalnej utracie materiału budulcowego, bądź w ogóle w stosunku 1:1 do ich geometrii. Na dodatek będą lżejsze (ze względu na zróżnicowane wypełnienie) oraz tańsze w produkcji.
Na koniec The Science Guy podnosi jeszcze jedną ciekawą kwestię, jaką jest „demokratyzacja produkcji„. Wg niego, możliwość szybkiego i taniego produkowania pojedynczych rzeczy sprawi, że coraz więcej ludzi na świecie zacznie interesować się możliwością ich projektowania i wytwarzania. Jako przykłady wskazuje tu takie obszary jak muzyka i grafika (ja od siebie dodałbym jeszcze video). Wraz z dostarczeniem tanich i banalnie łatwych w obsłudze narzędzi do tworzenia muzyki bądź obrazu, mnóstwo osób na świecie zaczęło tworzyć swoje utwory bądź obrazy i rozpowszechniać je. Podobnie będzie wyglądało to w przypadku druku 3D – wraz z popularyzacją tej technologii, więcej osób zacznie z niej korzystać. Wciąż jednak drukarki 3D nie będą musiały stać w domach, tylko w dedykowanych hubach bądź centrach kompetencyjnych.
Zachęcam do zapoznania się z innymi filamami The Science Guya, gdzie udaje mu się w bardzo przystępny i oryginalny sposób przekazywać istotną wiedzę na różne tematy naukowe. Poniżej fragment wspomnianej debaty z Kenem Hamem, gdzie analizuje techniczne możliwości stworzenia Arki Noego oraz sam koncept biblijnego potopu.
Źródło: www.bigthink.com