be3D to czołowy producent drukarek 3D pochodzący z Czech. W zeszłym roku miałem przyjemność przeprowadzać wywiad z twórcą i właścicielem firmy – Davidem Miklasem, gdzie rozmawialiśmy m.in. o dwóch urządzeniach autorstwa tej firmy – niskobudżetowego, lapidarnego DeeOrange oraz profesjonalnej drukarki 3D – DeeRed. Na początku tego tygodnia firma zaprezentowała kolejny model swojego urządzenia w segmencie urządzeń niskobudżetowych w postaci DeeGreen – superszybkiej drukarki 3D FDM za 6000 PLN netto.
Zasadniczą zaletą DeeGreen jest to, iż wyglądem i kształtem absolutnie nie przypomina niskobudżetowej drukarki 3D w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. DeeGreen jest zamknięte w metalowo zielonej obudowie z parą drzwiczek umożliwiających dostęp do komory roboczej i schowka na filament. Wcześniejszy model DeeOrange miał bardzo mały obszar roboczy na poziomie 13 x 10 x 10 cm – nowe urządzenie jest już nieco większe, umożliwiając wydruk o maksymalnych rozmiarach na poziomie 15 x 15 x 15 cm. To w dalszym ciągu niewiele (1 cm więcej w każdej osi niż Up!2 Plus), nie mniej jednak stanowi kontynuację pewnej strategii, którą David Miklas opisywał nam w grudniowym wywiadzie.
Specyfikacja techniczna urządzenia:
- Obszar roboczy: 15 x 15 x 15 cm
- Wysokość warstwy: 0,1 mm
- Brak podgrzewanego stołu
- Materiał do druku 3D: PLA, plastic timber (kompozyt drewna i plastiku)
- Średnica materiału: 1,75 mm
- Średnica głowicy: 0,4 mm
- Szybkość druku: 90 – 180 mm/s
- Podświetlenie LED
- Autokalibracja stołu roboczego
- Cena: 35 850 Kč (ok. 6000 PLN) netto.
W pudełku z drukarką 3D użytkownik otrzyma dodatkowo dedykowane oprogramowanie, 10 metrów filamentu PLA, dwie karty SD o pojemności 2GB oraz specjalny(?) klej do pokrywania stołu roboczego w celu zwiększenia przyczepności wydruku. Aktualnie firma przyjmuje pre-ordery, produkcja seryjna ma się rozpocząć w kwietniu. Docelowo nowy model ma zastąpić DeeOrange.
DeeOrange jest reklamowana jako jedna z najszybszych drukarek 3D na rynku, w klasie urządzeń niskobudżetowych. Czy tak jest naprawdę okaże się oczywiście dopiero po testach urządzenia lub przynajmniej na podstawie filmów pokazujących pracę drukarki 3D. To co zastanawia mnie bardziej, to z jednej strony szczelna zabudowa urządzenia (wraz z filmentem!) wzbudzająca wrażenie, iż komora robocza jest w pełni podgrzewana, a z drugiej brak możliwości druku 3D z ABS. Zabudowane drukarki 3D mają przede wszystkim sens właśnie w przypadku druku 3D z ABS, z uwagi na lepszą kontrolę temperatury wewnątrz komory roboczej i zmniejszenie kurczliwości materiału. W przypadku PLA to tylko… bajer.
Choć nie da się ukryć, iż pod względem designu, to naprawdę śliczna drukarka 3D. Jeżeli producent nie będzie oszczędzał na materiałach i urządzenie będzie wyglądało w rzeczywistości równie korzystnie jak na powyższej wizualizacji, może stanowić bardzo ciekawą alternatywę dla Replicatora Mini, lub Cube 3. Nie jest to z pewnością urządzenie nadające się do użytku przemysłowego, niemniej jednak w biurze lub w domu może sprawować się w całkiem niezły sposób.
Grafika: materiały prasowe