Druk 3D broni stanowi zagrożenie… dla jej użytkowników!

Ville Vaarne, redaktor fińskiego koncernu medialnego Yle, wydrukował model „Liberatora” – (nie)sławnego „pistoletu z drukarki 3D” i przeprowadził profesjonalny test pod nadzorem specjalistów uniwersyteckich i policyjnych ekspertów od broni. Pistolet pękł już podczas oddania pierwszego strzału! Fińska policja uznała wynik testu za szokujący.

W tydzień po tym jak świat obiegła informacja o pierwszym udanym druku broni, wiele osób postanowiło przetestować udostępniony projekt. W zeszły piątek dwóch dziennikarzy The Mail, wydrukowało pistolet i przeszmuglowało go do pociągu Eurostar, objętego bardzo skrupulatną kontrolą, dorównującą procedurom bezpieczeństwa stosowanym na lotniskach. Wywołało to kolejną falę dyskusji w mediach, gdzie kwestionowano zarówno sam projekt jak i zagrożenia jakie może nieść technologia druku 3D w kontekście tego typu projektów. I chociaż Departament Stanu USA oficjalnie zakazał dystrybucji projektu Liberatora w internecie oraz oskarżył jego twórcę i propagatora Cody Wilsona o złamanie ustawy o dotyczącej eksportu i importu broni, echa sprawy wciąż pozostają głośne i elektryzują umysły wielu komentatorów.

Jednakże fiński eksperyment każe spojrzeć na sprawę z zupełnie innej perspektywy. Jego efekty przenoszą zagrożenie związane z używaniem drukowanej broni z potencjalnych ofiar – na samych użytkowników.

Ville Vaarne ściągnął projekty Liberatora i udał się z nimi na Uniwersytet Aalto w Espoo gdzie zostały wydrukowane z ABS na profesjonalnej drukarce 3D, wartej €15 000. Druk wszystkich elementów trwał 30 godzin. Następnie redaktor zawiózł komplet wydruków do Ikaalinen, jedynej szkoły rusznikarskiej w Finalndii. Tam pod okiem Jorma Lahteenmaki, nauczyciela i specjalisty w dziedzinie broni palnej złożył pistolet. Montaż wiązał się z wprowadzeniem kilku drobnych modyfikacji aby części do siebie pasowały, ale sam proces nie był zbyt skomplikowany. Gdy broń była gotowa, przystąpiono do testów pod okiem ekspertów z policji.

Pistolet rozpadł się po oddaniu pierwszego i jedynego strzału. Lufa i magazynek pękły, konstrukcja została uszkodzona, a część wokół pocisku była mocno poluzowana. Broń stała się niezdatna do użytku. Inspektor fińskiej policji – Ossi Kujanpää, który oglądał broń po testach, wyraził głębokie zaniepokojenie tego typu projektami: „Ustawodawcy powinni być mocno zaniepokojeni. Produkcja tego typu broni nie powinna być pod żadnym względem zalegalizowana„.

Jak już kilkakrotnie wspominałem na blogu, drukowanie broni jest przede wszystkim nieekonomiczne. Przynajmniej nie dziś. Każdy kto drukował pistolety, używał do tego sprzętu wartego min. kilkadziesiąt tysięcy dolarów, funtów lub euro. Póki co, nie udokumentowano ani jednej próby druku broni na taniej, popularnej drukarce w rodzaju Cube lub Replikatora. Tym samym druk pistoletów jest najzwyczajniej w świecie nieopłacalne. Kolejną kwestią jest żywotność tego typu broni, która z przyczyn wytrzymałości materiału z jakiego będzie wykonana nigdy nie pozwoli na oddanie takiej ilości strzałów jak ze zwykłych pistoletów. Zatem drukujemy broń, testujemy ją oddając kilka – kilkanaście testowych strzałów i – jeżeli do tego czasu broń to wytrzyma, nie będziemy mieć pewności, że w tym konkretnym momencie, będzie ona nadal funkcjonalna.

Fiński eksperyment pokazał, że nawet jeśli broń zostanie wykonana pod okiem specjalistów na profesjonalnej drukarce 3D, do katastrofy może dojść już za pierwszym razem. Projekt Liberatora może być kontrowersyjny, ale z pewnością nie jest ani niezawodny ani trwały. Koszty wytworzenia są absurdalnie wysokie. Z pewnością w przyszłości technologia druku 3D rozwinie się na tyle, że druk broni będzie dużo bezpieczniejszy i tańszy, ale póki co jest to bajka o żelaznym wilku.

Z uwagi na cały hype związany z tym tematem i brak krytycyzmu w kwestiach związanych z technologią produkcji w mediach mainstreamowych, nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na pierwszy tragiczny wypadek związanym z drukiem broni. I wydaje mi się, że ofiarą będzie nie potencjalna ofiara, a potencjalny napastnik.

Źródło: www.yle.fi

Scroll to Top