Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, gdy NASA ogłosiło swoje plany dot. ewentualnego wykorzystania technologii druku 3D na pokładach stacji kosmicznych w celu produkcji części zamiennych lub różnego rodzaju elementów niezbędnych w realizacji danej misji. Pomysł wydał się z miejsca genialny, ponieważ rozwiązywał bardzo istotny problem związany z logistyką. W którymś momencie pojawiła się słynna pizza, którą mieliby sobie drukować kosmonauci, co zostało z miejsca podchwycone przez media głównego nurtu, przez co cała koncepcja orbitalnego druku 3D została sprowadzona do kwestii zapewnienia kosmonautom pełnych żołądków. Tymczasem druk 3D w warunkach kosmicznych może nie wypalić z równie błahego co dość oczywistego powodu – niedoskonałości samej technologii, a przede wszystkim nierównych i niejednolitych powierzchni drukowanych przedmiotów.
Dokładność wydruków 3D w kontekście ich powierzchni nie ma większego znaczenia na Ziemi. Niestety w kosmosie tego typu nierówności urastają do rangi poważnego problemu, gdyż wymagana jest tam ekstremalna dokładność. Jakakolwiek dodatkowa przestrzeń pomiędzy cząstkami danego modelu znacząco zwiększa ryzyko pojawienia się pęknięcia. Dodatkowo w mikroskopijne nierówności mogą zbierać się różnego rodzaju zanieczyszczenia, co stanowi istotne zagrożenie dla żywotności niezwykle delikatnych i podatnych na zniszczenie elektronik lub elementów optycznych.
Aktualnie poszukiwane są alternatywy dla znanych i stosowanych powszechnie technologii na rzecz odnalezienia takiej, która będzie spełniać wyśrubowane standardy podróży kosmicznych. Pod uwagę są brane takie materiały jak aluminium, tytan, nierdzewna stal a nawet grafen. W druku 3D rozważa się używanie spiekanie cząsteczek materiału laserem lub wiązkami elektronów, z kolei sama powierzchnia wyprodukowanych modeli miałaby być piaskowana, niklowana i malowana. Wszystko to po to, aby wyprodukowane części miały lepszą odporność na korozję i pęknięcia.
Można zatem powiedzieć, że jeżeli powyższe problemy nie zostaną szybko rozwiązane, faktycznie to czego doczekamy się najprędzej do drukowanej pizzy. Ona przynajmniej nie zdąży się popsuć – chyba, że kosmonauci lecąc na misję pozostawią ją sobie na drogę powrotną… 🙂