W połowie zeszłego roku na rynku niskobudżetowych drukarek 3D pojawiła się krótkotrwała moda na tworzenie urządzeń wielofunkcyjnych. Jako że same drukarki 3D przez moment przestały wystarczać, część twórców zaczęła wyposażać je w skanery 3D, głowice od frezowania, czy extrudery do nakładania żywności. Dwoma najbardziej znanymi tego typu urządzeniami na świecie byli zwycięzcy kampanii crowdfundingowych na Kickstarterze i Indiegogo – Zeus 3D i FabTotum. Pierwszy zdobył 111 tysięcy dolarów, przekraczają wymagane minimum zaledwie o 11 tysięcy – drugi osiągnął świetny wynik, zbierając aż ponad 0,5 mln $. Niestety do tej pory nie doczekaliśmy się jeszcze dystrybucji żadnego z powyższych urządzeń…
Niedawno popularny blog Fabbaloo przypomniał temat nieco zapomnianego już projektu Zeus 3D… Zespół stojący za tą konstrukcją zapowiada faktyczną premierę urządzenia na lato tego roku, nie podaje jednak żadnego konkretnego deadline`u. Ich rywale z FabTotum są niewiele lepsi określając datę wysyłek na wrzesień br. Oprócz posiadania odległych terminów realizacji zleceń, ekipa Zeusa podróżuje po różnych targach w USA prezentując swój sprzęt. Unikam nazywania go drukarką 3D, ponieważ w gruncie rzeczy stanowi on bez porównania więcej. Przynajmniej w teorii…?
Zeus to duże urządzenie. Zdecydowanie nie nadaje się do postawienia na biurku – chyba, że byłoby to biurko prezesa, który jak wiadomo ma zawsze największe biurko w firmie. Posiada 4 funkcje: druk 3D w technologii FDM, skanowanie 3D, kopiowanie – czyli bezpośrednie drukowanie obiektów po ich wcześniejszym zeskanowaniu oraz fax – przesyłaniu zeskanowanych plików na inną drukarkę 3D (zapewne innego Zeusa?).
Komora robocza jest zamknięta, a maksymalny wydruk jaki można uzyskać zawiera się w wymiarach: 20,3 x 15,2 x 14,5 cm. Również rolka z filamentem jest schowana w kieszeni bocznej. Urządzenie jest wyposażone ponadto w duży, 7-calowy ekran dotykowy, za pomocą którego jest możliwość sterowania jego pracą, kamerę wewnątrz komory oraz możliwość pracy przez WiFi.
Cena Zeusa wynosi 2 499 $ co jak na tak złożony i wielofunkcyjny sprzęt nie stanowi dużej kwoty. Problemem może być jedynie wykorzystanie jego możliwości jak również ich jakość.
Generalnie, urządzenia wielofunkcyjne – szczególnie w tak wczesnej fazie rozwoju w jakim jest Zeus 3D, będą zawsze przegrywać jakością z urządzeniami wyspecjalizowanymi tylko w jednej dziedzinie. Drukarko-skaner może być przydatny jedynie w wykonywaniu stosunkowo prostych skanów 3D i wydruków 3D, po pierwsze z powodu stosunkowo małego obszaru roboczego jak również ograniczeń samej technologii FDM. Choć z pewnością znajdzie się wielu klientów, którzy z chęcią skorzystają z dobrodziejstw inwentarza.
W jedną rzecz jednakże nie wierzę – „faxowanie” wykonanych skanów 3D. Tzn. dopuszczam tego typu możliwość, ale w dość odległej przyszłości – dziś tego typu rozwiązanie wyprzedza swoje czasy. Po pierwsze dlatego, że jest ekstremalnie niszowe i mało kto będzie miał potrzebę wysyłać lub odbierać tego typu „faxy„, a po drugie skan powinien zostać jeszcze obrobiony przez wysyłką dalej, co burzy nieco ideę natychmiastowego „faxowania”. Szerzej na temat zalet i wad tego typu rozwiązań pisałem już w artykule poświęconym FabTotum.
Niezależnie od powyższych rozważań, chciałbym również nadmienić, że Zeus 3D w dalszym ciągu nie dotarł do swoich właścicieli. Ostatni komunikat w tej sprawie pojawił się co prawda 19 maja, ale był bardzo ogólnikowy i niewiele wnosił do tematu („We are close to the final production round and can’t wait to ship the units to you!” – jesteśmy bliscy zamknięcia finalnej rundy produkcji i nie możemy się doczekać aż je do was wyślemy!). Czekamy zatem na dalsze wieści z obozu Zeusa i mam nadzieję, że gdy urzadzenia w końcu trafią w ręce właścicieli, ktoś opublikuje video z ich pracy.
Źródło: www.fabbaloo.com
Grafika: [1] [2] [3] [4]