Einstart-S – recenzja drukarki 3D

Chińska drukarka 3D” – to zwrot, który jeszcze przez wiele lat będzie w świadomości przeciętnego użytkownika synonimem tandety oraz prymitywnej i często nie działającej podróbki. Powody są dwa: po pierwsze, przez dziesięciolecia produkty ze znakiem „Made in China” były naprawdę marnej jakości, co z trudem rekompensowała ich wyjątkowo niska cena. Po drugie, mimo że od wielu lat Chiny starają się przełamać ten stereotyp wypuszczając na rynek mnóstwo produktów wysokiej klasy, wiele firm działających na tamtym rynku w dalszym ciągu prowadzi politykę świadomego zaniżania jakości wyrobów, koncentrując się wyłącznie na osiągnięciu jak najniższej ceny. Wizerunek Państwa Środka jest cały czas pod tym względem tak zły, że nawet buble wyprodukowane w Europie czy USA są przez postronnych użytkowników określane pogardliwym mianem „chińszczyzny„.

Co ciekawe, jedna z największych firm produkujących drukarki 3D na świecie – TierTime, mimo że pochodzi z Chin, jest przez użytkowników brana niejako w nawias i traktowana na zupełnie innych zasadach niż reszta producentów pochodzących z tego kraju. Flashforge czy Wanhao nie mają już tego szczęścia – przeciętny, niezorientowany w realiach rynkowych klient traktuje ich urządzenia z pogardliwym uśmiechem i kpiną w oczach, a fakt, że amerykański Dremel wybrał właśnie Flashforge Dreamera jako swój firmowy produkt, jest postrzegane raczej jako decyzja ekonomiczna niż technologiczna. Ludzie automatycznie traktują też drukarkę 3D Dremela jako produkt amerykański a nie chiński, gdyż dowartościowują w ten sposób swoją ewentualną decyzję o zakupie urządzenia – „Made in USA” brzmi w końcu bez porównania lepiej niż „Made in China„. To że i tak większość elektroniki na rynku jest produkowana w Azji jest bez znaczenia – liczy się naklejka na obudowie.

Einstart-S 04

Nie dziwcie się zatem, że gdy po raz pierwszy zobaczyłem Einstarta-S chińskiej firmy Shinning 3D miałem dość mieszane uczucia. Z jednej strony dawałem tej drukarce 3D zupełnie czystą kartę, lecz z drugiej podświadomie traktowałem ją jak „typowego chińczyka„. Uwierzcie – „Made in China” bardzo mocno wpływa na sposób postrzegania rzeczy, szczególnie u kogoś, kto ma tyle lat co ja… Spędziłem z Einstartem-S trzy miesiące. Przez ten czas nasz związek przeszedł kilka etapów: od wstępnego zaciekawienia, poprzez wielką miłość, aż po głębokie rozczarowanie. Poznałem to urządzenie do cna. Oto jego recenzja…

Einstart-S Shinning 3D

Drukarkę 3D otrzymałem do testów dzięki uprzejmości Mirka Jaskułowskiego z Printili. Wbrew pozorom, za jej produkcją stoi duża i poważana firma, specjalizująca się w tworzeniu profesjonalnych skanerów 3D oraz oprogramowania. Sknery Shinning 3D należą do światowej czołówki, a ich sprzedażą w Polsce zajmuje się m.in firma Oberon 3D, którą mieliśmy szansę poznać na targach 3D Show Printer & Scanner w Warszawie. Jeśli chodzi o drukarkę 3D, to jest to pierwsze urządzenie tego typu w ofercie firmy. Na pierwszy rzut oka sprawia bardzo korzystne wrażenie, łącząc prostotę i elegancję z bardzo solidnym wykonaniem. Ma białą, skrzynkową obudowę z blachy i wymienne panele przednie z grubej pleksi występujące w kilku kolorach. Obszar roboczy wynosi 16 x 16 x 16 cm, stół jest wykonany z akrylu i nie jest podgrzewany. Kinematyka przypomina do złudzenia Up! Plus 2 TierTime`a. Urządzenie jest wyposażone w panel LCD, komunikacja jest możliwa dzięki USB i karcie MicroSD.

Specyfikacja techniczna urządzenia:

  • obszar roboczy: 16 x 16 x 16 cm
  • ilość głowic: 1
  • średnica głowicy: 0,4 mm
  • rodzaj filamentu: PLA
  • stół roboczy: akryl, niepodgrzewany
  • panel LCD
  • komunikacja: USB, karta MicroSD

Cena urządzenia na Polskę nie jest znana (Printila wciąż zastanawia się, czy wprowadzić urządzenie do sprzedaży), ale oscylowałaby ona na poziomie 3500-4500 PLN brutto.

Einstart-S 05

Einstart-S ma szereg bardzo ciekawych funkcjonalności, które znacząco uprzyjemniają pracę. Przede wszystkim jest fantastycznie proste i intuicyjne w obsłudze, bijąc tu chyba nawet najprostszego pod tym względem na świecie Up!`a Plus 2! Posiada podświetlaną komorę roboczą, zmieniając kolor w zależności od trybu pracy. Stół roboczy jest zamontowany na magnesach, co jest bardzo pomocne przy zdejmowaniu wydruków. Ale chyba najbardziej niezwykłą rzeczą w tej drukarce 3D jest raft… Nie spotkałem się jeszcze nigdy z przypadkiem, aby wydruki odchodziły od raftu tak łatwo, prosto i przyjemnie. Nie wiem jak panom z Shinning 3D udało się to osiągnąć, ale prześcignęli pod tym względem TierTime`a, o Zortraxie nie wspominając…

1. Rozpoczęcie pracy

Einstart-S nie potrzebuje instrukcji. Jest to najprostsza drukarka 3D jaką miałem okazję obsługiwać. Po prostu włączamy ją (najpierw przyciskiem bocznym, potem przytrzymując przycisk OK obok wyświetlacza LCD), wybieramy model z karty SD i rozpoczynamy drukowanie. Drukarki 3D nie trzeba było w ogóle kalibrować, mimo że najpierw przyjechała do Printili z Chin, a potem trafiła ze Zgierza do mnie (jadąc po słynących z wysokiej jakości łódzkich drogach). Oczywiście po pewnym czasie i kilkudziesięciu wydrukach stół wymagał pewnej kalibracji, niemniej jednak z pomocą Mirka Jaskułowskiego udało mi się to szybko „ogarnąć„. Do kalibracji służą trzy pokrętła u dołu stołu – w ogóle nie ruszamy głowicy.

Einstart-S 06

Wydruki dość dobrze przylegają do stołu – jedynie raz czy dwa razy zdarzyło mi się posmarować stół klejem w celu zwiększenia przyczepności, jednakże jak się później okazało, wystarczyło go lepiej wypoziomować względem głowicy. Wymiana filamentu to iście banalna czynność. Filament wprowadzamy do rurki wchodzącej do extrudera, z menu drukarki 3D wybieramy opcję LOAD, głowica dość szybko się rozgrzewa do 195ºC, a extruder wciąga go do środka. Aby wyjąć stary filament, wybieramy opcję UNLOAD – po rozgrzaniu głowicy wychodzi on sam, bez jakiejkolwiek ingerencji użytkownika.

Einstart-S 02

Na karcie SD jest nagranych kilkanaście prostych wydruków, zatem użytkownik chcący po prostu pobawić się drukarką 3D przez dobrych kilka dni może pracować na niej bez potrzeby podłączania jej do komputera.

W zestawie są dwie rolki filamentu, pudełko z narzędziami (nieco uboższe niż w przypadku Up!`a, ale posiadające absolutnie wszystko co potrzeba), okablowanie i płyta z oprogramowaniem.

2. Praca z drukarką 3D

Początek pracy z Einstartem-S to wielka radość, szczególnie gdy mamy doświadczenia w pracy z urządzeniami klasy RepRap. Nic się nie psuje i na nic nie trzeba zwracać uwagi. Niestety wraz z dłuższym użytkowaniem zaczynają się problemy… Extruder i głowica są zasłonięte dużą, mało estetyczną, wydrukowaną na drukarce 3D obudową. Na dodatek jest ona krzywa względem stołu (wynika to z mało przemyślanego sposobu jej zamocowania) i zasłania prawie cały wydruk. Jest to o tyle kłopotliwe, iż po dłuższym użytkowaniu stół zaczyna się delikatnie opuszczać na krawędziach i filament przestaje do niego dobrze przylegać. Jeśli filament odkleja się od stołu, zaczyna przyklejać się do obudowy – a stąd prosta droga do przygody jaką miałem z Up!`em Mini, gdzie filament owinął mi się wokół głowicy tworząc monumentalny kokon z plastiku. Da się to bardzo łatwo i szybko skorygować… pod warunkiem, że zdejmiemy obudowę. Zatem pierwszą rzeczą jaką należy zrobić rozpoczynając pracę z Einstartem-S to zdjęcie obudowy zabezpieczającej extruder i głowicę. Inaczej po prostu nie da się na dłuższą metę pracować. Sorry BHP.

Einstart-S 03

Jeżeli nie wypoziomujemy stołu jak trzeba, duże wydruki zaczną się odkształcać i podwijać, mimo że drukujemy je z PLA! Nie zdarzyło mi się to w przypadku oryginalnego filamentu, ale drukując z colorFabbu, Barrusa i Plastinku, miałem z tym każdorazowo problemy.

Drukarka 3D jest dość wolna. Choć teoretycznie w oprogramowaniu można przyspieszyć tempo pracy urządzenia, w rzeczywistości nie warto na nim drukować z prędkością szybszą niż 30-35 mm/sek. Przy prędkości 50 mm/sek. jakość jest już tak słaba, że nie warto rozpoczynać wydruku.

Wielkim problemem jest głośność drukarki 3D. Przyzwyczajony do pracy z cichutkim Monkeyfab Prime, po pierwszych kilku dniach drukowania na Einstarcie-S ogłosiłem strajk i nie włączałem go przez kilka dni. Dość nieoczekiwanie pomogła tu wizyta Kasi i Karola z Ekoterii, którzy usłyszawszy pracującego Einstarta, stwierdzili, że w porównaniu z nowym MakerBot Replicatorem 5th, dźwięki przez niego wydawane są niczym szum skrzydeł ważki przy pracującym na polu traktorze. To porównanie pomogło mi pogodzić się z hałasem, aż w końcu się do niego przyzwyczaiłem. Mimo to nie wyobrażam sobie pracy na Einstarcie-S w domu? Duża głośność pracy urządzenia wynika z dość słabej jakości silników krokowych oraz zamkniętej, blaszanej konstrukcji, która bardzo rezonuje dźwięk.

Porównanie głośności pracy Monkeyfab PRIME i Einstart-S
0:16 – Einstart-S rozpoczyna pracę, 0:30 – włącza wentylator, 2:15 – kończy drukować raft i zaczyna druk modelu

Jednakże to wszystko to tak naprawdę mało istotne niuanse w porównaniu z tym co najważniejsze, czyli jakość wydruków. Tak długo jak drukujemy proste, nie wymagające supportów rzeczy, wszystko przebiega bezproblemowo. W momencie gdy zaczynamy drukować bardziej zaawansowane modele, stylowy design urządzenia i prostota obsługi przestają mieć znaczenie… Jakość wydruków jest po prostu fatalna…

3. Jakość wydruków

Einstart-S to drukarka 3D do drukowania prostych modeli: breloczków, wazoników, kubeczków, podkładek lub innych mniej lub bardziej przydatnych gadżetów. Bardzo dobrze wychodzą na nim np. gwizdki (drukowaliśmy je na żywo podczas eventu w Manufakturze). Gdy weźmiemy się za bardziej skomplikowane modele – nie daj boże o charakterze przemysłowym, drukarka 3D staje się bezużyteczna.

Zacznijmy jednak od dobrych rzeczy. Jak wspominałem, oprogramowanie Einstarta-S generuje fantastyczny raft, z którego modele są „zdejmowane” a nie „odrywane„. Nie mam pojęcia jak to działa, ale w trakcie druku 3D model pozostaje nienaruszony, a po wydruku wystarczy go delikatnie pociągnąć palcami, a odchodzi z raftu niczym skórka od dojrzałej mandarynki. Jeśli chodzi o supporty, to tutaj również wszystko jest rozwiązane w bardzo dobry sposób. Choć są one bardzo gęste i nie ma możliwości regulacji ich „nasycenia„, odchodzą bardzo łatwo od modelu nie powodując zbędnych problemów.

Einstart-S 07

Problemem jest to co zastajemy pod supportem…

To co całkowicie dyskwalifikuje Einstarta-S w moich oczach to „gubione” obrysy. Jest to jak najbardziej wina oprogramowania, które obliczając poszczególne ścieżki wydruku, skraca je sobie na poszczególnych warstwach. Ma to miejsce zarówno na powierzchni wydruku jak i w jego wnętrzu czy na ścianach bocznych. Co więcej, kilkakrotnie zaobserwowałem, że nakładając pierwsze warstwy modelu na raft, głowica ma w zwyczaju podrywać wydrukowany przed chwilą fragment wydruku, co może w skrajnych przypadkach spowodować oderwanie całego modelu ze stołu.

Jeśli chodzi o tolerancję wymiarową, to również pozostawia ona wiele do życzenia. Podczas jednej z prób wydrukowałem najpierw korpus pewnego detalu, a potem element, który miał być w niego wpasowany. Bez kilkunastominutowego szlifowania krawędzi nie było mowy o tym, aby móc połączyć te dwa elementy w całość. Chcąc to osiągnąć, trzeba by mieć to na uwadze już przy projektowaniu, zostawiając sobie odpowiedni margines błędu specjalnie dla Einstarta-S…

4. Oprogramowanie

Podobnie jak w przypadku drukarki 3D, oprogramowanie Einstarta-S zdecydowanie lepiej wygląda niż pracuje. Autorski slicer o nazwie 3D Start wygląda bardzo profesjonalnie i pod względem usability jest najlepszym prgramem tego typu jaki miałem okazję obsługiwać. Jest niestety koszmarnie wolny… Tyczy się to zarówno edycji obiektu w oknie programu jak i jego późniejsze cięcie. Wypuszczenie do druku 3D jakiegokolwiek bardziej skomplikowanego obiektu niż wspomniany gwizdek, wymagającego na dodatek wygenerowania podpór, to 15-30 minut wyjęte z życia. Nie tylko zdążymy w tym czasie zaparzyć sobie herbatę, to jeszcze zdążymy ją wypić (oczywiście już ostudzoną) i dojść do wniosku, że w sumie to napilibyśmy się kolejnej… Oprogramowanie wykonuje w trakcie cięcia kilkanaście procesów wyświetlanych jeden po drugim, a każdy z nich ciągnie się w iście ślimaczym tempie. Dopiero korzystając z 3D Start doceniłem potęgę KISSlicera, którego do tej pory postrzegałem jako mało poważne narzędzie.

Oprócz fatalnie powolnego tempa pracy, oprogramowanie odpowiada za problemy związane z jakością wydruków. Jestem przekonany, że gdyby udało się podmienić je chociażby na wspomnianego KISSlicera, Einstart-S stałby się prawdziwym odkryciem i jedną z najpopularniejszych drukarek 3D na rynku!

5. Podsumowanie

Einstart-S to urządzenie dla bardzo początkujących i bardzo mało wymagających użytkowników. Z jednej strony jest genialne jeśli chodzi o prostotę obsługi i usability, a z drugiej ma bardzo małą wartość użytkową. Gdyby kosztował ok. 2000 PLN byłby pozycją wartą rozpatrzenia chociażby dla szkół, gdzie mógłby stanowić idealne narzędzie do wprowadzenia uczniów w arkana sztuki druku 3D. Niestety za tą kwotę nie opłacałoby się go sprowadzać w ogóle do Polski. Gdyby było dostępne za 3,5 – 4 tysiące PLN, szkoda byłoby na nie pieniędzy.

Einstart-S to jak na razie wielka, niewykorzystana szansa. Jeżeli Shinning 3D poprawi oprogramowanie oraz szereg drobiazgów konstrukcyjnych negatywnie wpływających na codzienną pracę z urządzeniem (hałas!) może mieć szansę wyrobić sobie całkiem niezłą pozycję na rynku urządzeń konsumenckich. Póki co należy je zdecydowanie omijać z daleka… To nie jest już ta typowa „chińszczyzna„, ponieważ za urządzeniem stoi dość poważna firma i widać, że przyłożyła się do zaprojektowania bardzo wielu elementów i detali, niemniej jednak w końcowym rozrachunku powiela pewne schematy. Szkoda, szkoda, szkoda… To mogłaby być naprawdę fajna drukarka 3D.

Nawet z tą beznadziejnie głupią nazwą.

ZALETY:

  • świetny wygląd
  • prostota i łatwość obsługi zarówno drukarki 3D jak i oprogramowania
  • szereg drobnych, ale bardzo przydatnych funkcjonalności

WADY:

  • fatalna jakość bardziej złożonych wydruków, wymagających zastosowania podpór
  • bardzo wolna
  • bardzo głośna
  • koszmarnie wolne oprogramowanie.
Scroll to Top