leFabShop kolejną ofiarą fiaska projektu „drukarka 3D w każdym domu”

Drukarka 3D w każdym domu” to hasło, bez którego niskobudżetowa branża druku 3D nigdy nie osiągnęłaby tej pozycji, jaką ma obecnie. Wykreowane w dużej mierze przez Bre Pettisa i Aviego Reichentala (oraz szeregu ich pomniejszych naśladowców), pozwoliło wielu ludziom uwierzyć na moment, że lada chwila każdy z nas będzie w stanie wyprodukować sobie w domowych pieleszach niemalże wszystko. Niestety ta „wielka obietnica” okazała się „wielką manipulacją„. Dość szybko okazało się bowiem, że zasadniczo to możemy sobie wydrukować „wszystko„, ale pod warunkiem że będzie to wykonane z plastiku, nie będzie zbyt skomplikowane pod względem geometrii, nie będziemy czepiać się jakości – a tak w ogóle, to będziemy umieli sobie „to wszystko” wcześniej sami zaprojektować i przygotować do druku 3D.

Architekci nowej rewolucji przemysłowej już dawno są poza branżą druku 3D. Niestety wraz z upływem kolejnych miesięcy przybywa firm, które wyrosły na fali boomu na domowe drukarki 3D – lecz po tym jak okazało się, że ten boom rozbrzmiewa równie głośno co strzał z mokrego kapiszona, tracą grunt pod nogami i upadają. Kilka miesięcy temu, opisywaliśmy smutny koniec czołowego amerykańskiego producenta drukarek 3D – Solidoodle oraz platformy on-line z modelami do druku 3D – Pinshape, która została ostatecznie uratowana przez Formlabs (niestety jej twórcy musieli z niej odejść…). Teraz do grona „tych, którym się nie udało” dołącza francuskie studio projektowe – leFabShop.

Nazwa leFabShop może dla wielu z Was wydać się całkowicie nieznana, jednakże z pewnością będziecie kojarzyć liczne projekty, które powstały dzięki ludziom, którzy z niej korzystali. Najpopularniejszym z nich jest bez wątpienia zabawkowy słonik, należący do grona najczęściej drukowanych modeli 3D na Thingiverse:

Studio stworzyło ponadto opisywany kiedyś w serwisie model miecza z Gwiezdnych Wojen do samodzielnej konfiguracji:

Projektów tego typu jest bez porównania więcej – z większością z nich możecie zapoznać się na stronie internetowej studia oraz na Thingiverse. leFabShop zajmował się także szkoleniami, organizacją lub udziałem w konferencjach poświęconych drukowi 3D, pisaniem książek edukacyjnych na ten temat, a nawet stworzeniem własnej linii filamentów do drukarek 3D.

Mimo olbrzymiej kreatywności i ciągłego poszerzania granic niskobudżetowego druku 3D, leFabShop został zmuszony do zamknięcia swoich podwoi. W serwisie Medium.com pojawiło się oświadczenie Bertiera Luyt – CEO studia, w którym zostały przedstawione powody tej decyzji. Jak zwykle wszystko rozbiło się o pieniądze…

Niestety po 18 miesiącach poszukiwania finansowania zostaliśmy zmuszeni wprowadzić spółkę w stan likwidacji. Od września 2015 r. była objęta zarządem komisarycznym, lecz mimo wysiłków całego zespołu nie udało nam się zrealizować założonych celów (…)

Bertier Luyt – CEO leFabShop

W dalszej części oświadczenia Luyt podsumowuje cztery lata działalności, wskazując jak wiele udało się przez ten czas osiągnąć jego zespołowi. Co ważne – każdy z jego członków znalazł pracę w innych firmach, które doceniły wiedzę i doświadczenie nabyte podczas pracy w studiu.

Niestety historia leFabShop dobitnie pokazuje, że nawet najdoskonalej prowadzona działalność skupiająca się wyłącznie na niskobudżetowym druku 3D – skierowanym na dodatek tylko do użytkowników indywidualnych / końcowych, jest dziś skazana na porażkę. Grupa odbiorców tego typu produktów i usług jest tak niszowa, że nie sposób na dłuższą metę utrzymać z tego większą firmę. Nawet jeśli dotyczy to firmy francuskiej, działającej na obszarze całej Europy.

Scroll to Top