LinkedIn kontra wartościowy content – dlaczego próby obejścia algorytmu to walka z wiatrakami

Publikacja wartościowych treści na LinkedIn staje się coraz bardziej frustrująca, bo zamiast skupiać się na tworzeniu i przekazywaniu konkretnej wiedzy trzeba próbować zgadywać, jak zaspokoić kaprysy algorytmu.

Zbliża się koniec roku, a wraz z nim zwyczajowe podsumowania. Tym jednak razem zamiast o branży druku 3D postanowiłem przedstawić garść przemyśleń na temat platformy na której od półtora roku publikuję niniejszy cykl – na temat LinkedIn.

Jak być może część z was zauważyła, moja aktywność na platformie jest coraz niższa. Często ogranicza się do like’owania postów i publikacji niniejszego newsletter.

Tymczasem jeszcze kilka miesięcy spędzałem tu minimum kilka godzin dziennie, publikując liczne artykuły, analizy jak również angażując się w dyskusje pod postami innych użytkowników. Ale gdzieś na przełomie pierwszego i drugiego kwartału roku zacząłem zauważać istotne zakłócenia mojej pracy.

LinkedIn co chwila zmieniał swój algorytm, i albo bezlitośnie ciął zasięgi albo w kompletnie niezrozumiały sposób pompował wybrane posty, czyniąc z nich virale.

W połowie kwietnia natrafiłem na raport czołowego, niezależnego specjalisty od LinkedIn – Richarda van der Bloma, i w oparciu o jego dane popełniłem na ten temat artykuł na The 3D Printing Journal.

W wielkim skrócie:

wykazywałem w nim że LinkedIn znacząco zmienił algorytm. Według van der Bloma, w pierwszym kwartale 2025 zasięgi spadły o ponad 50% w ciągu roku, a wzrost liczby obserwujących zwolnił. Platforma wyraźnie zaczęła faworyzować krótkie, skondensowane treści, aktywnie ograniczając dotarcie dłuższych postów do użytkowników.

Oznaczało to, że organiczny wzrost i zaangażowanie są trudniejsze do osiągnięcia, a widoczność treści zależy w większym stopniu od decyzji samego algorytmu niż od wyborów użytkowników.

To był niejako początek procesu mojego oddalania się od LinkedIn. Najpierw zakończyłem codzienny cykl artykułów historycznych:

Potem rozpocząłem współpracę z Bambu Lab co z jednej strony ograniczyło moje zasoby czasowe, lecz z drugiej w naturalny sposób wymusiło nieco większą powściągliwość w komentowaniu poczynań firm konkurencyjnych (moje opinie przestały byćwyłącznie moimi).

Niemniej jednak od czasu do czasu pojawia się myśl aby powrócić do tego co było, pogodzić się z algorytmem i odbudować dawne zasięgi.

Tyle tylko że to kompletnie bez sensu…

Cały czas otrzymuję newsletter Richarda van der Bloma i czytam jego analizy na ten temat. I dochodze do wniosku, że zmiany na LinkedIn nie tyle idą w dobrym lub złym kierunku, ile są na tyle nieprzewidywalne, że dostosowywanie się do nich staje się celem samym w sobie.

To nie jest dobre miejsce na publikację wartościowych treści. To miejsce do przestrzegania zasad.

Przykłady?

  • Ostatnie dane van der Bloma pokazują, że LinkedIn stosuje wiele „pułapek” – na przykład tzw. 60‑minutowy klif, gdzie post zyskuje dużo interakcji w pierwszej godzinie, a potem nagle przestaje być rozpowszechniany.
  • „Pokaż więcej” shadowban – treści krytyczne wobec LinkedIn lub społecznie kontrowersyjne znikają po kliknięciu, bez błędu czy ostrzeżenia.
  • Algorytm zaczął karać za lojalność: ciągłe reakcje tych samych kont obniżają zasięg postów (algorytm uznaje to za sztuczne podbijanie).
  • Nieaktywni obserwujący (tj. nieaktywni przez miesiące) obniżają procentową wartość zaangażowania – 200 reakcji na 10 000 obserwujących to tylko 2% i traktowane jest jako słaby wynik.
  • Nawet dodawanie hashtagów – kiedyś sposób na lepszą widoczność – teraz często obniża zasięg: już trzy tagi mogą zmniejszyć zasięgi o kilkanaście procent, bo algorytm postrzega to jako spam.

Inny ekspert od LinkedIn – Chris Donnelly, stwierdził że w III kwartale 2025 średni zasięg organiczny posta na LinkedIn spadł o 65% względem wcześniejszych maksimów. Bez ciągłego eksperymentowania z formatami, godziną publikacji i nieznanymi „zasadami jakości”, nawet najlepsza treść łatwo może zostać zakopana przez algorytm.

Wyścig z tajemniczym systemem

Z perspektywy twórcy trzymanie się wytycznych algorytmu przypomina grę na loterii. Jako twórca mam zerowy wpływ na relacje z odbiorcami – jedna zmiana algorytmu może wymazać wcześniejsze lata pracy. Jak – po prostu przestać wam wyświetlać moje posty. A wy tego nawet nie zauważycie.

Nawet gdy publikuje się wartościową treść, efekt jest ograniczony przez to, czy algorytm akurat udostępni post szerzej.

To jak budowanie nieruchomości na „wypożyczonym gruncie”. Z tą jednak różnicą, że LinkedIn może ją wyburzyć w kolejnej – niezapowiedzianej – aktualizacji systemu.

Alternatywa: newsletter na Substack

Dlatego od roku moja aktywność przeniosła się praktycznie w całości na Substack i The 3D Printing Journal.

Liczba subskrybentów wciąż rośnie i w przeciwieństwie do LinkedIn, mam pełną kontrolę nad zasięgiem. E‑mail nie podlega kaprysom algorytmu.

Jeżeli treści są fajne, czytelnicy je udostępniają kolejnym znajomym, którzy się dobrowolnie zapisują. Jeżeli treści wydają im się słabe, beżużyteczne lub irytujące – rezygnują z subskrybcji.

Dla odmiany to LinkedIn decyduje czy wyświetlić wam ten artykuł czy nie – bez względu czy jesteście zapisani czy nie. Beznadziejne…

Także tak… W dalszym ciągu skupiam się na rozwijaniu „The 3D Printing Journal” Newsletter, bo to kanał bardziej przewidywalny i dający pełną kontrolę nad zasięgami. Czytelnicy trafiają tam ze względu na wartość merytoryczną treści, a nie dzięki kaprysom algorytmu.

Co do LinkedIn raczej nic się nie zmieni w najbliższych miesiącach, ale platforma nie robi absolutnie nic co mogłoby mnie przekonać do powrotu i większego zaangażowania. Na pewno nie takiego jak rok – dwa lata temu.

Tu i teraz to nie ma po prostu sensu…


Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia (#50.25)

7. Lugo Labs złożyło patent na niskoodpadowy, wielomateriałowy system druku 3D

Lugo Labs złożyło wniosek patentowy na system wymiennego hotendu, którego celem jest ograniczenie odpadów w wielomateriałowym druku 3D w technologii FFF. Ich modułowe podejście, opracowane dla drukarki H1, polega na wymianie wyłącznie głowicy drukującej, co umożliwia użycie do sześciu materiałów przy zastosowaniu jednego silnika ekstrudera. Rozwiązanie to stanowi kontrast wobec systemów z pojedynczą dyszą, które generują odpady w postaci materiału purge. Podobne koncepcje systemów zmiany narzędzi z dedykowanymi hotendami rozwijają Bondtech (INDX) oraz Bambu Lab (Vortex), jednak patent Lugo koncentruje się na mechanizmie połączenia mechanicznego.

CZYTAJ WIĘCEJ: www.3printr.com


6. Apiar zaprezentował limitowaną edycję zegarka inspirowanego blockchainem

Brytyjski producent zegarków Apiar zaprezentował model Gen1.0 MR² — limitowaną edycję 30 zegarków, która powstała w wyniku nieporozumienia w mediach społecznościowych z udziałem dwóch różnych mężczyzn o imieniu Max Resnick. Czasomierz łączy projektowanie generatywne i druk 3D z motywami kryptograficznymi inspirowanymi blockchainem Solana. Koperta z tytanu klasy 23 została wykonana w technologii Laser Powder Bed Fusion. Do unikalnych cech należą dekiel grawerowany podpisem kryptograficznym wygenerowanym algorytmem SHA-256 oraz tarcza wzorowana na logo Solany. Zegarek można kupić za kryptowaluty (SOL lub USDC) w cenie 2 220 funtów brytyjskich.

CZYTAJ WIĘCEJ: www.voxelmatters.com


5. BIQU zaprezentowało bezprzewodowy system kontroli komory roboczej

BIQU ogłosiło wprowadzenie Panda Breath — bezprzewodowego akcesorium do biurkowych drukarek 3D, które łączy aktywne ogrzewanie komory, filtrację powietrza oraz suszenie filamentu. Urządzenie wykorzystuje grzałkę PTC o mocy 300 W do nagrzewania zamkniętej komory roboczej, co ma na celu ograniczenie wypaczania wydruków oraz umożliwienie druku z zaawansowanych materiałów, takich jak PA, ABS czy ASA, na drukarkach pozbawionych takich funkcji. System posiada wymienny filtr powietrza i działa bezprzewodowo za pośrednictwem aplikacji towarzyszącej, uruchamiając się automatycznie w zależności od temperatury stołu roboczego. Tryb suszenia pozwala wykorzystywać komorę do przechowywania i suszenia szpul z filamentem. Przewidywana cena Panda Breath to około 93 euro; szczegóły dotyczące dostępności nie zostały jeszcze podane.

CZYTAJ WIĘCEJ: www.3printr.com


4. CurifyLabs wprowadziło leki weterynaryjne drukowane w 3D

Fińska firma CurifyLabs wprowadziła Curablend Vet — nowy system substancji pomocniczych do druku 3D spersonalizowanych leków weterynaryjnych. Rozwiązanie umożliwia farmaceutom wytwarzanie smakowych, do żucia tabletek żelowych, zaprojektowanych tak, aby były atrakcyjne dla zwierząt, co odpowiada na kluczowe wyzwanie związane z przestrzeganiem zaleceń dotyczących podawania leków zwierzętom.

CZYTAJ WIĘCEJ: www.tctmagazine.com


3. Snapmaker pozyskał finansowanie od chińskich inwestorów

Snapmaker zakończył rundę finansowania Series B, której przewodzili chińscy inwestorzy, w tym Hillhouse Ventures oraz Meituan. Choć dokładna kwota nie została ujawniona, firma poinformowała, że łącznie pozyskała „dziesiątki milionów”. Pozyskany kapitał ma przyspieszyć prace badawczo-rozwojowe w obszarze druku wielokolorowego i wysokoprędkościowego, wesprzeć globalną rekrutację talentów oraz budowę kompleksowego ekosystemu twórców.

CZYTAJ WIĘCEJ: www.3dprint.com


2. Roboze i ASRY otworzą pierwszą przemysłową fabrykę AM w Bahrajnie

Włoska firma Roboze oraz Arab Shipbuilding and Repair Yard (ASRY) nawiązały współpracę w celu utworzenia pierwszego w Bahrajnie zaawansowanego zakładu addytywnego wytwarzania. Zlokalizowany na terenie ASRY obiekt będzie obsługiwał sektory morskie, naftowo-gazowe, energetyczne, lotnicze oraz obronne, produkując wysokowydajne części na żądanie. Umowa została podpisana w obecności następcy tronu Bahrajnu oraz premiera Włoch, co podkreśla jej strategiczne znaczenie dla łańcuchów dostaw przemysłowych obu krajów.

CZYTAJ WIĘCEJ: www.tctmagazine.com


1. Jaylen Brown zaprezentował prototyp buta do koszykówki drukowanego w 3D

Jaylen Brown — MVP finałów NBA i zawodnik Boston Celtics — zaprezentował prototyp sportowego buta do koszykówki wykonanego w technologii druku 3D, sygnalizując potencjalną zmianę w segmencie obuwia sportowego. Eksperymentalny model, nazwany „741 V1”, został opracowany przez niezależną markę Browna — 741 Performance — we współpracy z niemiecką firmą zajmującą się drukiem 3D, Zellerfeld. Inicjatywa ta stanowi wyzwanie dla tradycyjnych modeli sponsoringowych i ma na celu przesuwanie granic sprzętu sportowego poprzez szybkie iteracje i zaawansowane technologie produkcyjne.

CZYTAJ WIĘCEJ: www.3dprint.com

Przewijanie do góry