Mimo, że mocz składa się przede wszystkim z wody i (jak mogłoby się wydawać) bezużytecznych produktów przemiany materii, naukowcy ciągle szukają potencjalnych zastosowań tego surowca. Blisko miesiąc temu pisaliśmy o metodzie opracowanej przez amerykańskich naukowców, która pozwala na potencjalne wykorzystanie organicznego materiału w roli filamentu. Jeżeli pomysł wykorzystania osobliwego materiału jako tworzywa do druku przestrzennego w sytuacjach awaryjnych (m.in. na stacjach kosmicznych) wydaje się wam kuriozalny, to znaczy że nie słyszeliście jeszcze o najnowszym projekcie, prowadzonym przez Laboratorium Badawcze Armii Amerykańskiej…
Rozwiązanie polega na wykorzystaniu podczas druku przestrzennego robotów zwiadowczych specjalnie opracowanego nanoproszku aluminiowego, który pozwalałby na samozniszczenie po wykonaniu misji. I nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że inicjatorem reakcji autodestrukcji jest mocz – rozpoczyna on reakcję, której wynikiem jest gwałtowne wytworzenie stosunkowo dużej ilości łatwopalnego wodoru.
Na podstawie prowadzonych badań naukowcom udało się stworzyć metodę produkcji dużych ilości energii przy zastosowaniu nanoproszku oraz dowolnej cieczy zawierającej wodę. Opracowana metoda otrzymywania wodoru, bazująca na spontanicznej hydrolizie wody nie wymaga dodatkowych katalizatorów czy atmosfery specjalnego gazu – ilość otrzymanego gazu wystarczy do zasilenia m.in. ogniw paliwowych.
Jak się jednak okazało, naukowcom w trakcie badań udał się znaleźć nieoczywisty zamiennik wody, pozwalający na nawet dwukrotne przyspieszenie zachodzącej reakcji – synteza kilograma nanoproszku aluminiowego pozwala na wytworzenie 220 kilowatów mocy w ciągu zaledwie trzech minut.
Co ciekawe, specjaliście nie mają całkowitej pewności, dlaczego właśnie mocz jest tak skuteczny w wytwarzaniu wodoru – może mieć to związek z zachodzącą elektrolizą czy kwasowością. Warto wspomnieć, że mocz zawiera ponad trzy tysiące różnych związków – wcześniej uznawanych za całkowicie zbędne.
Opracowana reakcja otrzymywania wodoru okazała się być rozwiązaniem w projekcie wykorzystania druku przestrzennego w procesie tworzenia robotów powietrznych oraz naziemnych, które mogą ulegać samo destrukcji po zakończeniu misji. Obecnie, trwają dalsze prace nad zoptymalizowaniem składu nanomateriału, a także sposobu oddziaływania z innymi płynami, do których żołnierze mają dostęp na polu walki – m.in. śliny.
Naukowcy z amerykańskiej armii są w trakcie procesu patentowego przygotowanej metody. Opracowane przez specjalistów rozwiązanie może wydawać się dość osobliwe a nawet głupie – jednak cytując prawo Murphy’ego, jeśli coś jest głupie, ale działa, to wcale nie jest głupie.
Źródło: 3ders.com