Jedzenie mięsa w naszych czasach przestało być tylko kwestią smaku i indywidualnego wyboru. Smak cheesburgera może skutecznie popsuć świadomość tego w jaki sposób traktowane są zwierzęta w wielkich wytwórniach mięsa, jak poważne problemy dla ekologii planety wynikają z przemysłowej produkcji zwierzęcej, czy jak ostro faszerowane antybiotykami i hormonami wzrostu są zwierzęta. Dalszy wzrost masowej produkcji zwierzęcej to tylko pewny sposób na ekologiczną i zdrowotną katastrofę, nie zmienia to jednak faktu, że popyt na mięso na świecie wciąż wzrasta. Rozwiązaniem tej kwadratury koła mogą być mięsne produkty z laboratorium.
Peter Verstrate i Mark Post od dwóch lat pracują nad drukowanym mięsem w 3D, wyhodowywanym z krowich komórek macierzystych. Ich wstępny prototyp przeszedł nawet wybitnie trudny test – smaku – w pierwszej połowie 2013 roku. Miał jednak jeden poważny mankament – koszmarny koszt. Około milion dolarów za kilogram. Naukowcy nie zaprzestali jednak rozwijać procesu produkcji laboratoryjnego mięsa. Założyli firmę Mosa Meats, zatrudnili kilkudziesięciu pracowników i wg szacunków Marka Posta udało im się już teraz zbić cenę do około 80 dolarów za kilogram.
Produkcja mięsa w laboratorium rozpoczyna się od pobrania komórek macierzystych z tkanki mięśniowej krowy. Owszem, krowa musi w tym celu ponieść pewną szkodę fizyczną. Następnie jednak, w procesie namnażania, przy pomocy składników odżywczych i substancji stymulujących wzrost, w ciągu trzech tygodni powstaje tkanka składająca się z milionów komórek, które następnie są rozkładane do pojemników, gdzie łączą się w małe paski mięśni o długości kilku centymetrów i grubości kilku milimetrów. Na koniec, paski te są układane warstwami, przy pomocy technologii druku 3D, mieszane z tłuszczem i podkolorowywane. Różowy produkt końcowy, na surowo czy też po przygotowaniu, może zmylić nawet największego mistrza grilla. Nawet zawodowi recenzenci potraw, podczas degustacji prototypu, stwierdzili, że smakuje jak zwyczajny burger, być może nieco mniej soczysty.
Innymi słowy, jedna krowa na milion krów się rozrasta!
Peter Verstrate widzi przyszłość w jasnych barwach: „Bardzo się cieszę na myśl, że ten produkt trafi do sprzedaży… Myślę, że gdy będzie on oferowany jako alternatywa dla mięsa, coraz więcej osób będzie chciało kupić nasz produkt z powodów etycznych. Jestem przekonany, że trafi on do sklepów w ciągu najbliższych pięciu lat.”
Być może mało kogo zachęci opis przygotowania laboratoryjnego mięsa, szczególnie fragmenty związane z kolorowaniem czy substancjami stymulującymi. Należy jednak pamiętać, że nie jest to nic nowego dla naszych układów pokarmowych. Mięso, które widzimy na półkach sklepowych, nie jest „z natury” czerwonawego koloru, zaś jego skład to istna tablica Mendelejewa. Co gorsza, dzisiejsza światowa hodowla zwierząt jest zagrożeniem zarówno dla naszego zdrowia jak i naszego środowiska. Bydło i inne zwierzęta hodowlane zużywają duże ilości energii, ziemi i wody (każda krowa potrzebuje prawie 90 litrów wody na dobę – ludzie potrzebują około czterech), zaś same zwierzęta produkują dodatkowo duże ilości metanu. Najwyższy czas, aby znaleźć bardziej rozsądne rozwiązanie. Do produkcji laboratoryjnej wołowiny trzeba o 45% mniej energii niż średnia światowa hodowlana, 99% mniej gruntu i wytwarzane jest przy tym 96% mniej gazów cieplarnianych.
Mosa Meats przewiduje, że ich produkt będzie gotowy do sprzedaży do roku 2020, najpierw na zamówienie, później do sklepów na całym świecie. Niezależnie od tego czy jesteś zagorzałym miłośnikiem mięsa, czy też masz zamiar wkrótce porzucić je dla kiełków i sałaty, na pewno zgodzisz się, że laboratoryjne, drukowane hamburgery zmienią rzeczywistość na lepsze, zarówno dla samych zwierząt, jak też dla całej naszej planety.
Na podstawie: 3ders, BBC News, CulturedBeef