Przeczytałam książkę „Buduję swoją pierwszą drukarkę 3D”…

Niedawno na półkach sklepowych pojawiła się nowa pozycja książkowa, która może okazać się szczególnie interesująca dla pasjonatów technologii przyrostowych. Książka „Buduje swoją pierwszą drukarkę 3D” jest efektem pracy międzypokoleniowego i interdyscyplinarne  zespołu, skupionego wokół zagadnienia druku 3D, składającego się uczniów, studentów i pracowników naukowych. Czy ta pozycja ma jednak szansę zyskać popularność i stać się równie znana co kultowa już książka „Techniki przyrostowe. Druk 3D. Drukarki 3D„, stworzona przez pracowników Politechniki Warszawskiej?

Jak podkreślają twórcy, ich „książka […] nie jest podręcznikiem teoretycznym, skupiającym się na szczegółowym opisie każdej technologii czy też współczesnej drukarki 3D” – książka ma rzeczywiście budowę zbliżoną do praktycznego poradnika, a wstawki teoretyczne stanowią jej niewielką część. Ich zadaniem jest bardziej wprowadzanie do świata druku 3D (a szczególnie technologii FDM) oraz pokazanie jego różnorodności.

W części teoretycznej znajdziemy:

  • informacje dotyczące historii druku 3D, skupione szczególnie na pierwszych patentach związanych z technologiami wytwórczymi. Zebrane w tej części wiadomości pozwolą na usystematyzowanie wiedzy osobom, które zaczynają dopiero swoją przygodę z drukiem 3D i chcą poznać szczegóły rozwoju technologii,
  • rozdział zawierający opis technologii przyrostowych, skupiający się na trzech podstawowych metodach – FDM, SLA i SLS. W przypadku tak obszernego tematu, jakim są technologie addytywne, trudno jest w zwięzły sposób przekazać wszystkie informacje w sposób przystępny, jednak wydaje mi się, że autorom udało się wyjść z tego zwycięsko. Opis technologii nie nuży, ilustrowany jest dużą ilością grafik i diagramów. Niemniej jednak, mam wrażenie, że takie szczegóły jak zasady działania technologii czy schematy docenią przede wszystkim użytkownicy, którzy mają już przynajmniej elementarną wiedzę na temat druku 3D.

Dalej, część praktyczna – szczegółowy wykaz niezbędnych części, wraz z zdjęciami, aby rozwiewać na bieżąco wszelkie ewentualne wątpliwości. Wśród potrzebnych znajdują się elementy do samodzielnego druku 3D (można pobrać je z strony wymienionej w książce), części elektroniczne i mechaniczne. Rozdział zawiera również instrukcje, jak krok po kroku przebiega proces montażu – ilustracje i opisy wydają się być na tyle czytelne, że użytkownik, który posiada doświadczenie w tej materii powinien poradzić sobie z wyzwaniem.

Na uwagę zasługują merytoryczne wtrącenia dotyczące m.in. napędu drukarki 3D czy wyboru odpowiedniego ekstrudera.

Autorzy nie ograniczyli się jedynie do szczegółowego opisu montażu konstrukcji urządzenia – kolejne rozdziały poświęcone są:

  • stworzeniu elektronicznego kontrolera, opartego na platformie Arduino,
  • sterowaniu drukarką 3D, zarządzaniu silnikami, grzałkami i czujnikami, opisanym na przykładzie opensource’owego oprogramowania Marlin – opis jest naprawdę szczegółowy, zawiera dużo screen’ów, przez co z łatwością można krok po kroku wykonywać opisane czynności,
  • praktycznym informacjom, dotyczącym tego, jak prawidłowo przygotować obiekt do druku 3D, na podstawie aplikacji Slic3r (zawierające przegląd funkcji i ustawień),
  • liście czynności, jakie trzeba wykonać przed przystąpieniem do uruchomienia pierwszego wydruku 3D – od weryfikacji poprawności ustawienia kroków silnika po poziomowanie stołu roboczego,
  • opisowi najczęstszych problemów wraz z rozwiązaniami – zdjęcia ilustrujące opisy mogą okazać się szczególnie przydatne dla początkujących użytkowników, którzy chcą samodzielnie zidentyfikować problem z drukarką 3D.

Na zakończenie – bonus dla wytrwałych, czyli kolejny przepis na własną drukarkę 3D opartą na starych napędach optycznych CD-ROM, zgodną z popularnym ostatnio trendem „zero waste”. Jak przyznają autorzy, tutaj sprawa jest trudniejsza niż w przypadku wcześniejszej konstrukcji, ponieważ napędy mogą różnić się od siebie, przez co podczas wykonywaniu poszczególnych kroków należy wykazać się dozą kreatywności i elastycznością.

Podsumowując…

Autorzy starając się przekazać swoją wiedzę i doświadczenie, stworzyli kompendium, które na pewno znajdzie swoich odbiorców. Jednak biorąc pod uwagę ilość materiałów dostępnych w internecie, trudno oszacować jak liczne ono będzie…?

Biorąc pod uwagę czas przygotowywania merytorycznego czy wykonania odpowiedniego researchu przed rozpoczęciem prac, pisanie książki o technologiach addytywnych wiąże się ze sporym ryzykiem. Rozwój tej dziedziny jest na tyle intensywny, że niemal każdego dnia mamy do czynienia z nowym odkryciem czy urządzeniem działającym w nowej technologii, wpisującej się w kanon metod addytywnych.

Czy ta książka to dobry prezent gwiazdkowy? Myślę, że ucieszą się z niej przede wszystkim pasjonaci druku 3D, którzy mają już swoje urządzenie i chcą podjąć wyzywanie, jakim jest stworzenie własnej drukarki 3D, a jednocześnie usystematyzować nieco wiedzę na temat technologii przyrostowych.

Scroll to Top