Od rezydencji Radka Sikorskiego, po szybkie przesyłki Amazona, czyli po co nam drony i co ma do tego drukarka 3D?

Drony, drukarki 3D i bitcoiny – to trzy stosunkowo niszowe tematy, które powoli przebijają się do świadomości ludzi na całym świecie. Dziś wciąż stanowią ciekawostkę i mało kto posiada którąś z tych rzeczy na własność – w przyszłości będą w powszechnym użyciu tak jak dziś komputery, smartfony i internet. O ile z bitcoinami sprawa jest dość oczywista – jest to alternatywna, cyfrowa forma rozliczeń będąca póki co poza jakąkolwiek jurysdykcją jakiegokolwiek państwa, o tyle kwestie codziennego wykorzystania dronów i drukarek 3D są wciąż w sferze dość ogólnych koncepcji i pomysłów. Chyba, że… połączy się jedno z drugim i zacznie się budować drony przy użyciu drukarek 3D? Lada moment ta koncepcja może stać się faktem!

Drony to bezzałogowe statki latające wykorzystywane od wielu lat przede wszystkim przez wojsko do obserwacji i rozpoznania terenów wroga, jak również jego eksterminacji za pomocą rakiet. Jakiś czas temu tematem zainteresowali się hobbyści lotnictwa, którzy zaczęli budować własne, niskobudżetowe wersje dronów. W tej chwili drona może kupić każdy z nas – ich ceny wahają się od 100-200 PLN do kilkudziesięciu tysięcy. Niedawno o dronach stało się głośno w polskich mediach za sprawą redakcji dziennika Fakt i urzędującego Ministra Spraw Zagranicznych – Radka Sikorskiego, którego rezydencja została dokładnie sfilmowana przez dziennikarzy tabloidu właśnie przy użyciu drona wyposażonego w kamerę. Pan Minister poczuł się mocno dotknięty ingerencją Faktu w jego prywatność i zgłosił sprawę do prokuratury.

Niezależnie od naszego polskiego piekiełka, na świecie prowadzone są odrobinę poważniejsze projekty związane z wykorzystaniem dronów w życiu codziennym. Najgłośniejszym – a zarazem najbardziej szalonym jest koncepcja Jeffa Bezosa, założyciela Amazon aby wykorzystywać drony w natychmiastowym dostarczaniu klientom jego sklepu zakupionych towarów. Największą przeszkodą w tym projekcie jest koszt dronów – tymczasem inżynierowie z Uniwersyteckiego Centrum Badań nad Zaawansowaną Produkcją (University’s Advanced Manufacturing Research Centre – AMRC) w Wielkiej Brytanii opracowali prototyp pojazdu, który wykonany byłby w dużej mierze przy użyciu drukarki 3D, a jego koszt byłby na tyle niski, że mógłby być… jednorazowego użytku!

Prototyp funkcjonuje na razie w formie szybowca, jednakże inżynierowie pracują nad napędem elektrycznym i system automatycznego pilotażu wykorzystującego GPS, dzięki czemu dron mógłby latać bez konieczności obsługi go przez operatora. Prototyp składa się z 9 termoplastycznych części, które są składane ze sobą. Docelowo jego twórcy planują zastąpić materiał z jakiego jest wykonany na nylon, co zwiększyłoby jego wytrzymałość o 60% bez istotnego wzrostu wagi. Aktualnie dron autorstwa AMRC waży niespełna 2 kg.

Jeżeli ten projekt zakończy się powodzeniem, rozwiązanie to zrewolucjonizuje sposób w jaki będą rozsyłane małe, nisko gabarytowe przesyłki. Całkiem możliwe, że drony zastąpią nawet… listonoszy? Daje to również bardzo ciekawe możliwości posiadaczom drukarek 3D, którzy będą w stanie drukować sobie własne drony „na żądanie” i wykorzystywać je bądź to do celów logistycznych, bądź do tego samego do czego wykorzystała je redakcja Faktu. Oczywiście taka wizja wiąże się to z szeregiem różnego rodzaju uwarunkowań czy ograniczeń – trzeba będzie rozstrzygnąć np. kwestie kodeksu ruchu lotniczego czy… korków 🙂 Tak czy inaczej, przyszłość należy do dronów, pytanie tylko czy będą one dostępne dla wszystkich, czy tylko dla wybranych (firm lub służb)?

Scroll to Top