Strims.pl nie żyje. Nie wiadomo czy zmartwychwstanie? Wiadomość o jego śmierci była dla mnie równie szokująca co przewidywalna. Trochę jakbym usłyszał o śmiertelnym wypadku słynnego kaskadera lub rajdowca. Albo o śmierci jakiejś gwiazdy filmu lub muzyki uzależnionej od narkotyków i/lub alkoholu. Strims od kilkunastu tygodni był na równi pochyłej, wczoraj, w godzinach wieczornych jego upadek ostatecznie się dokonał. Admin odłączył serwer od domeny i aktualnie pod adresem www.strims.pl wdzięczy się landing page rejestratora domeny. Jak to się mogło stać, spytacie? Cóż, tak to jest, jak tworząc serwis społecznościowy wie się wszystko najlepiej…
A było to tak…
Strims.pl był polską wersją popularnego w USA Reddita. Przez ponad rok serwis żył sobie w undergroundzie odwiedzany przez stosunkowo niewielką ilość użytkowników, aż do wybuchu „afery zbożowej” na Wykopie. Historia ta była na tyle głośna i medialna (pisała o niej nawet GW), że nie będę jej opisywał – jeżeli ktoś o niej dziwnym trafem nie słyszał lub zapomniał, może przeczytać o niej np. w tym artykule. Tak czy inaczej, skutkiem afery był masowy exodus wielu zasłużonych dla społeczności Wykopowej użytkowników, którzy w poszukiwaniu dla siebie nowego miejsca, trafili w większości właśnie na Strimsa. Serwis zanotował gwałtowny wzrost zarówno ilości zarejestrowanych użytkowników jak i całkowitej liczby wyświetleń. O Strimsie zaczęto mówić jak o poważnym konkurencie Wykopu, chociaż za serwisem nie stała żadna korporacja, nie były prowadzone żadne kampanie reklamowe w mediach, a popularność zdobywał w sposób organiczny, za pomocą poleceń rozsyłanych przez jego użytkowników. Historia jak z bajki… niestety, dość szybko przerodziła się ona w melodramat.
Sen trwał raptem kilka miesięcy, od drugiej połowy maja do połowy września br. W połowie września bowiem admin Strimsa postanowił zrobić update. Został on wykonany w nocy, a jego efektem była znacząca zmiana licznych funkcjonalności oraz utrata przez użytkowników części danych. Na admina wylała się fala nieprawdopodobnego hejtu i ludzkiej nienawiści. Kasując bez zapowiedzi cały szereg lubianych i cenionych przez użytkowników narzędzi, wprawił ich we wściekłość i święte oburzenie. To co wszystkich zabolało jednak najbardziej, to nie odebranie ulubionych zabawek, ale fakt, iż uczyniono to bez jakiejkolwiek konsultacji czy wcześniejszych zapowiedzi. Jako że content całego serwisu był tworzony przez jego użytkowników, poczuli się oni oszukani, zdradzeni, a przede wszystkim potraktowani w sposób instrumentalny.
W ciągu niespełna jednego dnia Strims opuściło większość najbardziej aktywnych użytkowników. Odejścia były niezwykle emocjonalne, często poprzedzane wypisaniem litanii obelżywych epitetów pod adresem admina i jego działań. Nikt nie wie do końca jak wielka była skala porzuceń serwisu przez użytkowników, jednakże musiała być naprawdę spora, ponieważ w niespełna 24h po updacie nastąpił… powrót do poprzedniej wersji systemu. To był naprawdę szalony dzień. Od tej pory wszystko zaczęło się psuć. Coraz bardziej i bardziej…
Część użytkowników powróciła, część przeniosła się na pierwowzór Strimsa – Reddita, zakładając na nim swoją Polską kolonię. Ci, którzy zostali doceniali postępowanie admina, który przyznał się do błędu, jednakże w gruncie rzeczy stracili do niego zaufanie i tkwili na Strimsie bardziej z przyzwyczajenia i braku alternatyw, niż z przyjemności. Szklanka się potłukła. Admin ją na powrót posklejał, ale to już nigdy nie była ta sama szklanka… Konflikty, które udało się ugasić kubłem wody w postaci niespodziewanego reloadu i przeprosin, wkrótce rozgorzały na nowo, ponieważ mimo zapowiedzi i obietnic, admin nadal przeprowadzał zmiany w serwisie wbrew woli społeczności. Powróciły na nowo epitety, kłótnie i wyzwiska. Kulminacją było ogłoszenie przez kilku użytkowników prac nad alternatywą Strimsa – Stri.ms.
W końcu nastąpił koniec. Po wymianie szeregu komentarzy z prominentnymi przedstawicielami Strimsowej społeczności, admin bez słowa wyjaśnienia wyciągnął wtyczkę. Podobno się obraził.
Dlaczego o tym piszę…?
Strims.pl odegrał bardzo ważną rolę w początkach Centrum Druku 3D. Tak naprawdę bardzo wiele zawdzięczamy BlazakoV`owi, który prowadził tam świetny strim poświęcony drukowi 3D, na którym zaczął zamieszczać nasze pierwsze teksty. I chociaż poza pojedynczymi przypadkami nigdy nie generowały one znaczącego trafficu na stronie, to miały dla nas spore znaczenie… psychologiczne. Jak każde początki, także i nasze były dość słabe… Serwis od początku powstawał jako projekt dodatkowy, tworzony „po godzinach” i niejednokrotnie ciężko było zmotywować się późnymi wieczorami do pracy nad artykułami wiedząc, że danego dnia serwis odwiedziło… 42 unikalnych użytkowników. Dlatego to, że ktoś publikował nasze teksty dalej, a inni je później upvote`owali bardzo wiele dla nas znaczyło. Dawało poczucie, że to co robimy ma jednak jakiś tam sens…
Choć dziś Strims.pl nie jest nam w gruncie rzeczy do niczego potrzebny, żałuję, że go nie ma. Przeprowadziłem tam kilka naprawdę świetnych dyskusji z innymi użytkownikami. Na BlazakoV`owym strimie można było znaleźć teksty i z CD3D i RepRapForum i z Druk3.de, czy nawet z DesignFutures. Były oczywiście teksty z 3ders.org i innych czołowych międzynarodowych portali branżowych. To również na Strimsie po raz pierwszy usłyszałem o Reality Makerze. Nie wiem jak wiele osób czytało tego strima (treści upvote`owoało stosunkowo niewielu), ale było to unikalne miejsce, z własną mikrospołecznoscią, które pasjonowało się wspólnym tematem.
Historia wzlotu i upadku Strimsa pokazuje również kilka innych ważnych rzeczy, które są cenna nauką, również dla nas: chcąc tworzyć serwis dla ludzi, musisz tworzyć go wspólnie z ludźmi. Inaczej zostaniesz sam…
Web 2.0, czyli POWER TO THE PEOPLE!
Na Reddicie pojawiło się kilka analiz zaistniałej sytuacji jak i prób zrozumienia zadziwiającego zachowania admina. Jest kilka teorii spiskowych (Strims był tylko polem doświadczalnym pod nowy serwis społecznościowy, Strims był tylko eksperymentem socjologicznym, Strims miał na celu wyciągnięcie haseł od jak największego grona użytkowników w celu ich późniejszej sprzedaży na czarnym rynku etc.), jednakże większość skłania się ku temu, że admin po prostu był typem introwertyka i za wszelką cenę chciał przeforsować swoją własną wizję portalu, nie licząc się z opinią innych. Teoretycznie miał ku temu pełne prawo – był twórcą i właścicielem serwisu i ponosił wszystkie związane z nim koszty i opłaty (na Strims nigdy nie było reklam). Jednakże o jego popularności i istnieniu w ogóle decydowali użytkownicy.
To nie admin generował treści – on ich nawet w znakomitej większości nie moderował. To nie admin rozpromował swoje dzieło – nigdy nie przeprowadził żadnej kampanii reklamowej lub informacyjnej na jego temat. To czym Strims się stał, było tylko i wyłącznie zasługą jego użytkowników. Odwrócenie się od nich i forsowanie wbrew ich woli własnych rozwiązań od początku nie mogło skończyć się dobrze.
Ujmę to tak: wiecie jaka jest najważniejsza cecha osoby prowadzącej serwis internetowy o charakterze społecznościowym? Pokora… Bez względu na to jak dobrze będzie się wykonywać swoją pracę, zawsze znajdzie się grono osób, którym się ona nie spodoba. Nie można ich uwag ot tak odrzucać lub ignorować. Nad każdą z nich należy się pochylić i przeanalizować, czy nie tkwi w niej jednak choć odrobina racji? Internet doby 2.0 jest ostatecznym triumfem idei komunizmu – bez względu na to jak wielki kapitał został zaangażowany w dany serwis, każdy użytkownik może go skrytykować lub próbować wpływać na jego dalszy rozwój i funkcjonalności. Jeżeli mamy kapitał, możemy próbować go wykorzystać do tego aby z tym zjawiskiem walczyć. Jeżeli nie – społeczność tak czy inaczej wygra, ponieważ to ona jest wtedy jedynym kapitałem.
Admin Strimsa nie potrafił, lub nie chciał tego zrozumieć. Dlatego Strimsa już nie ma. Nawet jeśli kiedyś powróci to w karykaturalnej formie, posiadając cząstkę dawnych użytkowników. Postaramy się bardzo dokładnie zapamiętać tą lekcję i wyciągać z niej cały czas wnioski. Chociaż charakter naszego serwisu różni się znacząco od Strimsa, także w naszym przypadku nie istnielibyśmy gdyby nie nasi czytelnicy. Mam nadzieję, że nie popełnimy nigdy opisanych powyżej błędów…
A na koniec ciekawostka: wiecie że po dziś dzień nikt nie wie kim jest admin Strimsa…?
