Maj, 2013 – wielka, niewykorzystana szansa dla drukarek 3D…?

Myślę, że nadszedł właściwy moment aby postawić sprawę jasno – popularność druku 3D maleje, a czas powszechnej ekscytacji i fascynacji tą technologią mamy już dawno za sobą. Gdy przywołamy opisywany jakiś czas temu wykres hype’u Gartnera, obrazującego kolejne cykle zainteresowania i wykorzystywania nowych technologii przez użytkowników, zobaczymy, że nie licząc drukowania 3D prototypów i kilku wybranych zastosowań specjalistycznych (np. protetyka), drukarki 3D są w fazie zawyżonych oczekiwań, lub rozczarowania… Za 5-10 lat ma to ulec zmianie, ale cóż… jesteśmy tu i teraz, a nie w 2020 lub 2025 roku…

Kilka dni temu analizując różnego rodzaju trendy rynkowe związane z branżą druku 3D, poraz kolejny wziąłem na warsztat statystyki Google Trends zwracające informacje na temat ilości i pochodzenia zapytań kierowanych do wyszukiwarki Google. Odkryłem niesamowitą rzecz… W sumie nie wiem, czemu nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi?

Gdy spojrzymy na wykres przedstwiający statystyki wyszukiwania frazy „3D printing” lub „3D printer” okaże się, że jeden moment w historii wyróżnia się ponad wszystko inne. Miał on miejsce na początku maja 2013 r. Czy pamiętacie co się wtedy wydarzyło…?

Pochodzący z Singapuru, nieznany nikomu start-up – Pirate3D, ogłosił cenę swojej drukarki 3D jaką zamierzał lada moment zacząć sprzedawać na Kickstarterze. Buccaneer 3D miał kosztować 347 $. Pięć – dziesięć razy mniej, niż pozostałe urządzenia tego typu, które wtedy były dostępne na rynku. To była absolutna rewolucja i coś na co wszyscy czekali. Zresztą nawet dziś ta cena wciąż robi wrażenie.

buccaneer - shut up and take my money

Buccaneer wyróżniał się nie tylko ceną, lecz również fantastycznym jak na tamte czasy designem (na rynku wciąż dominowały reprapowe druciaki z kablami i elektroniką na wierzchu) i niedostępnymi dla kogokolwiek innego funkcjonalnościami (wbudowane WiFi i komunikacja przez urządzenia mobilne, biblioteka modeli do druku 3D on-line etc.).

Źródło: www.kickstarter.com

Niestety mimo spektakularnego sukcesu na Kickstarterze (zebrano blisko 1,5 mln $) dość szybko okazało się, że „Apple wśród drukarek 3D” okazał się być wielką ściemą i skandalem. Firmie udało się wyprodukować i wysłać do klientów zaledwie niewielki procent zamówionych urządzeń i po przeszło dwóch latach ciągłego zwodzenia i niedotrzymywania poczynionych obietnic, w październiku 2015 r. Buccaneer został ostatecznie porzucony.

Buccaneer popsuty wydruk 3D
Wydruk testowy z Buccaneera

Dziś z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że był to absolutny szczyt oczekiwań zwykłych użytkowników względem niskobudżetowych drukarek 3D. Buccaneer spełniał ich wszystkie oczekiwania – był tani, ładny, funkcjonalny i bardzo prosty w obsłudze. Miał tylko jedną wadę – nie istniał… Gdyby trafił jesienią 2013 r. na rynek i drukował przynajmniej poprawnie (np. tak jak dziś drukują drukarki 3D z XYZPrinting lub Monoprice), całkiem możliwe, że historia desktopowego druku 3D potoczyłaby się zupełnie inaczej.

Pół roku po premierze Buccaneera 3D Systems i MakerBot skopiowały ich rozwiązania (czy raczej koncepcje) prezentując Cube 3 i Replicatory 5-tej generacji. Niestety ich produkty były stanowczo zbyt drogie dla zwykłego użytkownika i koniec końców sprawiały mnóstwo problemów z drukowaniem. Ostatecznie 3D Systems wycofało swoją linię niskobudżetowych drukarek 3D z rynku, a Replicatory są dziś oferowane głównie firmom i uczelniom.

cube

Czy Buccaneer zmarnował jedyną w swoim rodzaju okazję jaka stała wtedy przed drukiem 3D? Czy gdyby za projektem stali rozsądni ludzie, mielibyśmy dziś do czynienia z pierwszą, globalną marką drukarek 3D? Są tacy, którzy twierdzą, że tamta konstrukcja od poczatku była mżonką i nie miała racji bytu. Z drugiej jednak strony, w 2013 roku istniała realna szansa na to aby stworzyć tego typu urządzenie w tej cenie. Niestety na ten pomysł wpadli nie ci ludzie co trzeba.

Czy doczekamy drugiej takiej szansy? Na pewno nie w najbliższej przyszłości…

Scroll to Top