Od czasu spektakularnego sukcesu Buccaneera na Kickstarterze co nuż pojawiają się kolejni jego naśladowcy, pragnący stworzyć konstrukcję, która podbije serca tzw. zwykłych użytkowników i trafi do masowej sprzedaży. Czy jest to dobry pomysł i kierunek – póki co nie wiadomo? Na chwilę obecną jedynymi drukarkami 3D, które mogą szczycić się względnie dużą popularnością są MakerBot, Cube i Ultimaker, jednakże żadna z nich nie spełnia tak naprawdę wymogów jakie wyznaczyli swego czasu właściciele Pirate3D – twórcy Buccaneera. Mimo to, wielu podąża tym szlakiem, czego najnowszym przykładem może być Zeepro Zim, mała drukarka 3D, przeznaczona dla tzw. „Avarage Joe„, czyli naszego „Kowalskiego„.
Zeepro Zim to projekt tworzony przez amerykańsko-europejski zespół projektantów, inżynierów i start-upowców: centrala mieści się w USA, zespół badawczo-rozwojowy (czyli konstrukcyjny) mieści się we Francji, a projektowy i marketingowy w Szwajcarii. Wspólnymi siłami, 13-osobowa ekipa zaprojektowała i stworzyła prostą w obsłudze i niezwykle atrakcyjną wizualnie drukarkę 3D, mającą ambicję stać się (kolejnym) pierwszym urządzeniem tego typu, w pełni zasługującym na miano Plug&Play. Dodatkowym czynnikiem zachęcającym do zakupu ma być niska cena drukarki 3D, stojąca na poziomie od 599$ do 899$, w zależności od wyposażenia.
Drukarka będzie drukować w technologii FDM, ma byc wyposażona w jedną lub dwie głowice, za pomocą których można drukować bądź dwa różne kolory, bądź dwa różne materiały. Drukować można z ABS, PLA, PVA i zapewne innych materiałów o podobnej temperaturze topienia. Ciekawostką jest jednak fakt, że podgrzewany stół występuje jedynie jako opcja? Średnica stosowanego filamentu wynosi 1,75 mm. Obszar zadruku jest stosunkowo niewielki, na poziomie 15 x 15 x 15 cm. Duży nacisk położono na komunikację, która odbywa się za pomocą WiFi, Ethernetu lub USB i podobnie jak we wspomnianym we wstępie Buccaneerze, ma być możliwa z poziomu smartfona lub tabletu. Dodatkowo urządzenie zostało wyposażone w takie niuanse jak łatwo wyjmowalny, szklany stół roboczy, wewnętrzne oświetlenie oraz… kamera, za pomocą której możemy oglądać druk z wnętrza drukarki za pomocą smartfona.
Kluczowymi cechami Zeepro Zim są zatem:
- niska cena i dość duża ilość opcji w niej zawartych (2 extrudery!)
- atrakcyjny design
- prostota obsługi.
Urządzenie ma być gotowe do użycia zaraz po wyjęciu z pudełka, jej obsługa ma być możliwa przez przeglądarkę internetową, aplikację na smartfona lub tablet. Mają za to odpowiadać protokoły Zeroconf, zapewniające natychmiastowy dostęp do drukarki 3D przez www. Warto też wspomnieć o filamencie, który jest przechowywany w kartridżach, które można jednak łatwo otwierać i wypełniać własnym materiałem do druku 3D.
Twórcy Zeepro Zim utworzyli w połowie września projekt na Kickstarterze, stawiając dość wysoko poprzeczkę, bo na poziomie aż 300 000 $. Dziś, na 11 dni przed końcem kampanii brakuje im jeszcze niespełna 28 000 $. Czyli – szału nie ma…
I tutaj przechodzimy do kluczowego pytania: czy tego typu drukarki 3D są jednak potrzebne? O ile w przypadku Buccaneera mieliśmy do czynienia ze swoistą rewolucją w spojrzeniu na drukarki 3D i sposobie wykorzystania ich przez przeciętnego użytkownika, o tyle gdy spojrzymy na listę drukarek 3D, które zdobyły jakiekolwiek dofinansowanie na serwisach crowdfundingowych, okaże się, że poza Buccaneerem nikomu więcej się to nie udało (nie liczę Printrbota i RoBo 3D, którzy wystartowali wcześniej z tanimi, choć opartymi o inne założenia drukarkami 3D).
Tak jak pisałem we wstępie, najpopularniejszymi drukarkami 3D na rynku są obecnie MakerBot, Cube i Ultimaker. Tuż za nimi w dalszym ciągu bardzo mocną pozycję dzierżą RepRapy. To wszystko są konstrukcje starego typu, jednakże o dość dużych możliwościach druku – zarówno pod kątem obszaru zadruku jak i oprogramowania, czy możliwości stosowania różnego rodzaju filamentów. Wyjątek stanowi tu naturalnie Cube, które ma być właśnie taką prostą w obsłudze drukarką Plug&Play, ale cieszy się ono stosunkowo niewielką popularnością w Europie. Każda z tych drukarek charakteryzuje się stosunkowo wysoką ceną, lecz mimo że na rynku można znaleźć mnóstwo dużo tańszych alternatyw, dzierżą one wciąż pozycję lidera. Możliwe, że gdy Buccaneer w końcu ujrzy światło dzienne okaże się, że zaproponowana przez niego komunikacja z drukarką za pomocą smartfona przez WiFi i maksymalne upraszczanie obsługi będzie strzałem w dziesiątkę? Możliwe jednak również, że sukces na Kickstarterze był zwodniczy i masowi odbiorcy wcale nie będą szturmować półek sklepowych z tą drukarką…?
Bowiem to co na co wszyscy czekamy, to odpowiedź na pytanie: czy zwykli ludzie będą masowo korzystać z drukarek 3D w domach? Ewentualny sukces sprzedażowy Buccaneera lub jego naśladowców w postaci Zeepro Zim udowodni, że tak. Jeżeli jednak te urządzenia przejdą bez większego echa, nie pozostanie nic innego, jak skupić się na produkcji i sprzedaży coraz bardziej zaawansowanych technicznie urządzeń, przeznaczonych dla specjalistów i/lub osób o odpowiedniej wiedzy i doświadczeniu w tym zakresie.
Przebieg kampanii Zeepro Zim może być pouczający. Drukarka jest ewidentnie przygotowana pod tą samą grupę odbiorców co Buccaneer. Nie kopiuje projektu Singapurczyków, tylko w umiejętny sposób go rozwija, dodając szereg własnych pomysłów i rozwiązań (począwszy od dwóch głowic, a skończywszy na kamerce wewnątrz drukarki). Ustalając target na 300 000$, jestem przekonany, że twórcy projektu chcieli od razu podnieść poprzeczkę, dając do zrozumienia, iż interesuje ich tylko duża pula, na podobnym poziomie jak w przypadku Buccaneera.
Tymczasem może się okazać, że zabraknie im kilku tysięcy do osiągnięcia wnioskowanego minimum…
Może to oznaczać, że albo tego typu niskobudżetowe drukarki 3D spowszedniały i nie cieszą się już takim zainteresowaniem jak do niedawna, albo że ludzie tak naprawdę poszukują czegoś innego – bardziej innowacyjnego, niż taniego i prostego w obsłudze. Ostatnia historia Kanadyjczyka – Rylana Graystona i jego Peachy Printer, która zdobyła już blisko 600 000$ pokazuje, że proste i tanie projekty będą cieszyć się powodzeniem, ale tylko wtedy, gdy będą naprawdę oryginalne i unikalne. Udowadnia to też wspomniana powyżej lista drukarek 3D, które zdobyły dofinansowanie – dominują tam urządzenia, gdzie główny nacisk kładziono na innowację, a nie na masowego odbiorcę.
Źródło: www.kickstarter.com via www.3dprinterworld.com