Nowy York – miasto, w którym za czynsz zapłacisz krocie i każdy metr kwadratowy jest na wagę złota. Ciężko znaleźć tutaj dla siebie odpowiednie miejsce, w rozsądnej cenie. Czasem ważniejsze od samej przestrzeni jest to jak ją zagospodarujesz. Siedziba start-up’u o nazwie 3D Brooklyn założonego przez Nate’a Kolbecka, Daniela Figura i Willa Haudea, mieści się w ich lofcie. Firma zajmuje się licznymi usługami druku 3D, projektowaniem, organizowaniem eventów oraz sprzedażą własnych modeli 3D.
Pierwsze wrażenie jest doskonałe. Biuro lśni czystością i wygląda bardzo profesjonalnie, modele ustawiono w pobliżu niewielkiej farmy drukarek MakerBot Replicator 2, które cichutko szumią we tle. To, co urzekło, mnie najbardziej, to „mini wycieczka” dla zwiedzających, którzy nie widzieli jeszcze drukarek 3D w akcji.
Dzięki 3D Brooklyn wydrukujesz niemal każdy model i wcielisz w życie swoje pomysły. Firma gwarantuje ich realizację od projektowania, poprzez obróbkę, aż po uzyskanie gotowego modelu na platformie roboczej. W swojej pracy stara się być bardzo ekologiczna – korzysta z filamentu PPPE, produkowanego z przetworzonych paczek po chipsach.
Założyciele start-up’u pochodzą z różnych środowisk. Kolbeck i Figur pracowali razem i mają wieloletnie doświadczenie w dziedzinach marketingu i PRu. Stworzyli ponad 400 filmów, spotów reklamowych i nagrań w sieci. Haude jest absolwentem Fashion Institute of Technology w Nowym Yorku, dlatego pełni w firmie rolę specjalisty do spraw projektowania i druku 3D. Zafascynowany ich działaniami, udałem się do studia 3D Brooklyn, by porozmawiać z jednym z jego założycieli – Natem Kolbeckiem.
Tyler Koslow: Opowiedz mi coś o sprzęcie, którego używacie na co dzień w waszym studio.
Nate Kolbeck: Obecnie skupiamy się głownie na technologii FDM. Używamy oprogramowania do projektowania takiego jak choćby Cubify Design, SolidWorks czy Rhino. Jednakże, w ciągu ostatnich 2 lat używaliśmy ponad 30 różnych drukarek 3D od profesjonalnych, przemysłowych maszyn CJP i MJP, poprzez małe DLP do druku z żywicy, aż po liczne FDM’y. Dzięki temu mamy praktyczną wiedzę na temat niemal każdej technologii. Nasi klienci stawiają na szybkość i przystępną cenę, dlatego koncentrujemy się przede wszystkim na najpopularniejszych rozwiązaniach.
Koslow: A co z usługami projektowymi?
Kolbeck: Jakby to powiedzieć… Dzięki nam pomysły, które rodzą się w twojej głowie, są w zasięgu ręki. Nie ważne, czy to tylko marzenie, czy niewinny szkic na serwetce – zawsze staramy się pomóc. Wielu naszych klientów udaje się na konsultacje z projektantami, po których wykonujemy serię powtórek i ulepszeń, dzeki którym będziemy zadowoleni z końcowych efektów. Po zatwierdzeniu projektu, drukujemy prototypy w dowolnej liczbie mieszczącej się w przedziale od jednego do aż pięciu tysięcy egzmenplarzy.
Koslow: Bardzo podoba mi się to, że pracujecie w otwartej przestrzeni, dzięki czemu widać, co robicie. To z myślą o Waszych klientach?
Kolbeck: Doświadczanie tego na własnej skórze jest bardzo ważne dla ludzi. Wielu z nich zadaje pytania dotyczące technologii. Od stuleci ludzie nie muszą już samodzielnie wytwarzać narzędzi. W naszym studio pokazujemy, że ta umiejętność wcale nie wygasła, a co więcej, daje po prostu czystą satysfakcję. W naszej pracy pokazujemy, jak wygląda to od kuchni, a oglądanie tego procesu na żywo uświadamia naszym klientom, jak ważną rolę ogrywa w życiu technologia.
Koslow: A skąd wziął się pomysł na drukowanie z filamentu pochodzącego z paczek chipsów? Jakie są jego właściwości?
Kolbeck: Korzystamy z naszego filamentu, ponieważ popieramy ekologiczne materiały. Decyzja ta jest ważna dla całego amerykańskiego przemysłu. Jego recycling nie jest prosty, ponieważ składa się z kopolimeru, przez co jest mniej atrakcyjny dla producentów. PPPE jest nieco miękki i często się odkształca, z tego powodu konieczne jest użycie podgrzewanej płyty roboczej. Praca z nim wymaga też dużo cierpliwości.
Koslow: A co sądzisz o całym rynku desktopowych drukarek 3D? Jak widzisz ich najbliższą przyszłość?
Kolbeck: To przyszłość amerykańskiego przemysłu. Powód jest prosty – drukarki są łatwo dostępne, co oznacza, że coraz więcej ludzi będzie mogło sobie pozwolić na wytwarzanie własnych produktów, nie mówiąc już nawet o mniejszych firmach.
Koslow: Dzięki za rozmowę.
Kolbeck: Dziękuję.