Praktycznie od samego początku istnienia technologii addytywnych, przemysł zbrojeniowy był jednym z głównych odbiorców drukarek 3D, wykorzystując je możliwości do szybkiego prototypowania i specjalistycznej produkcji niskoseryjnej. Równocześnie od kilku lat, raz na jakiś czas pojawiały się pomysły, aby drukarki 3D miały większy udział w działalności operacyjnej wojsk wybranych krajów i wyszły z laboratoriów i pracowni badawczo-rozwojowych na pola działań wojennych. Chociaż na pierwszy rzut oka tego typu pomysł wydaje się mało poważny, okazuje się, że Ministerstwo Obrony Narodowej USA, patrzy na tą sprawę zgoła inaczej…
Sekretarz US Army – Ryan McCarthy, zapowiedział podczas niedawnej konferencji prasowej jaka odbyła się w Reagan National Defense Forum, że technologia druku 3D to jeden z obszarów, który będzie szczególnie adaptowany w działalności operacyjnej wojska – w szczególności w kwestii produkcji części zamiennych. „To co nas naprawdę zabija, to części” – powiedział McCarthy – „to dlatego systemy uzbrojenia mają niskie wskaźniki gotowości operacyjnej, a systemy uzbrojenia stają się coraz cięższe w miarę stopniowego ulepszania systemu„.
Aktualnie armia amerykańska używa technologii przyrostowych w relatywnie ograniczonym zakresie. Produkcja części zamiennych do broni, pojazdów czy systemów obronnych jest wciąż w dużej mierze oparta na zewnętrznych partnerach – w tym również w elementów drukowanych na drukarkach 3D. Aby obniżyć koszty i poprawić wydajność procesu, wojsko USA będzie przechodziło na produkcję części zamiennych we własnym zakresie.
W dłuższej perspektywie pomysł aby dywizje były wyposażone w mobilne centra druku 3D w obrębie prowadzonych operacji wojskowych przestaje być mrzonką. Za ich pomocą można wytwarzać lekkie i bardziej ekonomiczne komponenty sprzętu wojskowego, które zastąpią uszkodzone lub brakujące części.
„Szczerze mówiąc, przemysł obronny przywiązuje dużą wagę do druku 3D, ponieważ części zamienne [do sprzętu wojskowego] są jak przysłowiowe żyletki do maszynki do golenia – ciągle kupujesz nowe” – dodał McCarthy – „To niesamowity model biznesowy, na którym nasi dostawcy zarabiają masę pieniędzy. Staramy się więc przekonać ich, aby mimo wszystko pomogli nam to zrobić. Z pewnością istnieje wiele wyzwań dotyczących np. własności intelektualnej, gdzie dojdzie między nami do kłótni, ale wierzę, że damy radę.„
Przy tym wszystkim warto wspomnieć, że niezależnie od „tradycyjnych” metod druku 3D używanych do produkcji części zamiennych z metali lub tworzyw sztucznych, Armia USA testuje mniej oczywiste techniki przyrostowe jak biodruk 3D czy druk 3D z betonu. Na początku 2019 r., firma nScrypt ogłosiła, że pracuje nad dedykowaną, wzmacnianą biodrukarką 3D do zastosowań wojskowych. Dostosowane do potrzeb wojska urządzenie zostanie (zostało?) dostarczone do nieujawnionej jednostki wojskowej działającej operacyjnie na świecie, gdzie zostanie oceniona jej przydatność oraz żywotność.
Jeszcze ciekawiej przedstawia się koncept drukarki 3D do betonu wykorzystywanej przez US Marines do drukowania struktur obronnych i inżynieryjnych z betonu, jak osłon okopów, baraków, czy elementów mostów.
Źródło: www.3dprintingmedia.network