O firmie Carbon3D – a przede wszystkim opracowanej przez nią rewolucyjnej technologii CLIP pisaliśmy na łamach serwisu już wielokrotnie. I ten trend raczej nie ulegnie zmianie, gdyż wokół firmy dzieje się tak wiele, że nie sposób przejść wokół tego wszystkiego obojętnie. Dziś świat druku 3D obiegła informacja, że Carbon3D przeprowadziła tzw. III rundę dofinansowania („series C„), w trakcie której pozyskała od inwestorów kwotę aż 100 milionów $. Na czele grupy inwestycyjnej stanął fundusz Google Ventures, należący do giganta z Mountain View. Tym samym Google oficjalnie wchodzi (powraca) do branży druku 3D i czyni to z prawdziwym rozmachem!
Na wypadek gdyby ktoś jeszcze o tym nie wiedział, w marcu tego roku nieznana nikomu firma Carbon3D z USA zaprezentowała nową technologię druku 3D o nazwie CLIP. Polega ona na druku 3D z żywic światłoutwardzalnych w niewiarygodnie szybkim tempie, które jest od 20 do 100 razy szybsze od wszystkich pozostałych istniejących technologii dostępnych na rynku. Zamiast drukować obiekt warstwa po warstwie, nowy proces polega na utwardzaniu żywicy światłem przy równoczesnym wykorzystaniu tlenu jako środka hamującego w całym procesie. Tym samym proces stricte mechaniczny został przekształcony w fotochemiczny, który nie tylko przyspiesza produkcję modelu lecz również pozbawia go warstw. Swego czasu, technologię CLIP bardzo dokładnie opisał na łamach CD3D Wojciech Adamczyk z Sygnis.
Oprócz samej technologii, która jest absolutnie sensacyjna i wywraca dotychczasowe pojęcie o druku 3D to co od samego początku interesowało mnie najbardziej, to skąd Carbon3D miał na to wszystko pieniądze? Okazało się, iż w 2013 roku zainwestował w nią Sequoia Capital – najstarszy i najbardziej utytułowany fundusz inwestycyjny na świecie, a rok później dołączył do niego kolejny fundusz – Silver Lake Kraftwerk. Do dnia premiery CLIP, firma zebrała 41 milionów dolarów.
Zaledwie miesiąc później do grona inwestorów dołączył Autodesk, który wsparł Carbon3D kwotą 10 milionów $. Pozwoliło to firmie zatrudnić Alana R. Mulally`ego – byłego prezesa i CEO Forda oraz dyrektora w Google, który wziął na siebie projekt opracowania procesów produkcyjnych, które przekształcą prototyp drukarki 3D w możliwe do produkcji seryjnej urządzenie, z uwzględnieniem wszystkich niuansów technologicznych oraz serwisowych. Wkrótce okazało się, że nie stało się to bynajmniej dziełem przypadku – od połowy 2014 roku CLIP było testowane właśnie przez Forda, a wyniki tych testów były prawdziwie imponujące!
Teraz okazuje się, że Mulally najprawdopodobniej pomógł swojej nowej firmie pozyskać nie byle jakiego inwestora, a konkretnie swojego dotychczasowego pracodawcę – Google.
W serii C rundy dofinansowania oprócz Google Ventures swoje pieniądze w spółkę zainwestowały Northgate Capital, Yuri Milner, Reinet Fund S.C.A. i F.I.S., z kolei wcześniejsze dofinansowanie Autodesku zostało przekształcone w jej kapitał.
Dla Google jest to powrót do branży druku 3D. W zeszłym roku firma prowadziła zaawansowane prace badawcze wspólnie z 3D Systems nad stworzeniem super szybkiej linii do druku 3D, która miała być wykorzystywana do produkcji komponentów dla modularnego smartfonu Ara. Ostatecznie Google wycofało się z tej współpracy, a i o samej linii stało się od tamtej pory dość cicho. Tym razem wszystko wskazuje na to, że w przypadku Carbon3D i CLIP będzie tylko głośniej, gdyż w spółkę zainwestowano już zbyt wielkie pieniądze (łącznie ponad 150 mln $), aby miało się to wszystko rozejść po przysłowiowych kościach…
Wciąż nie wiemy kiedy drukarki 3D Carbon3D trafią do sprzedaży, ani jaka będzie ich cena? Biorąc pod uwagę, że firma jest wciąż na stosunkowo wczesnym etapie rozwoju, nie nastąpi to wcześniej jak na przełomie 2016/2017 roku – a i to jest bardzo optymistycznym szacunkiem. Jedno jest pewne – jeżeli CLIP jest prawdą, ma szansę zmieść z rynku kilku dużych graczy…
Źródło: www.3dprintingindustry.com