Co uświadomiłem sobie po dwóch tygodniach spędzonych w Shenzhen

Jak niektórzy z Was już wiedzą, spędziłem pierwsze dwa tygodnie lipca w Chinach, w siedzibie firmy Shenzhen Tuozhu Technology – bardziej znanej na świecie pod marką Bambu Lab. Kolejny, ostatni tydzień spędziłem z powrotem w Polsce, ogarniając bieżące sprawy i – na swój sposób – ponownie aklimatyzując się do środkowoeuropejskiego klimatu i otoczenia.

Muszę jednak przyznać, że z każdym kolejnym dniem odkrywam, jak bardzo ta dwutygodniowa podróż mnie zmieniła.

Nie, to nie była żadna rewolucja. Shenzhen to fantastyczne i spektakularne miasto, ale nie aż tak, by wywrócić moje raczej stabilne (i poniekąd nudnawe) życie do góry nogami.

To raczej mnóstwo drobnych rzeczy, które sprawiają, że inaczej patrzę na świat.

A jednak mam poczucie, że konsekwencje tych drobiazgów są całkiem istotne…

Zanim przejdziemy dalej, ważna uwaga: ze względu na zobowiązania nie będę poruszał żadnych tematów biznesowych ani rynkowych dotyczących samego Bambu Lab. Moje wypowiedzi mogą się wydać ogólnikowe, a przez to przesadzone – ale są prawdziwe. Jeśli już, to raczej zbyt ostrożne. To, co tu piszę, to wszystko, co mogę napisać – przepraszam, jeśli to rozczarowuje, ale tak po prostu jest.

Zaczynajmy!


1. Shenzhen jest w pół drogi między Polską (lub dowolnym krajem europejskim) a „Blade Runnerem 2049”

    Nie ma replikantów ani latających samochodów (jeszcze), ale drony dostarczające paczki to całkowicie normalny widok. Liczne drapacze chmur sięgające nieba są pokryte świetlnymi efektami nocnymi i ogromnymi cyfrowymi reklamami.

    Ze względu na swoje położenie geograficzne, zmrok zapada w Shenzhen tuż po godzinie 19:00 (dla porównania – w Polsce bliżej 21:00). Dzięki temu podświetlone budynki widać przez większą część wieczoru – nie trzeba czekać do późnej nocy jak w Europie.

    Z ponad 20 milionami mieszkańców, Shenzhen ma oczywiście korki w godzinach szczytu. Ale jedyne co słychać to klaksony – około 90% pojazdów to auta elektryczne, więc nie słychać silników ani nie czuć spalin.

    Chociaż większość czasu spędziłem nad wybrzeżem, kilka wypadów do centrum miasta i na obrzeża jasno pokazało, że to również bardzo zielona metropolia. Nie ma tu tej „betonozy”, która trawi moje rodzinne miasto – Łódź.

    Minus? Klimat tropikalny – temperatury powyżej 30°C i przytłaczająca wilgotność. Dla człowieka z północy to jak oddychanie parą wodną.


    2. Kamery są wszędzie, ale w zamian jesteś zawsze bezpieczny

      Dorastałem w latach 90., w bloku na łódzkim osiedlu, w czasach, gdy bezrobocie sięgało 20%. Można powiedzieć, że nie było to szczególnie bezpieczne miejsce.

      W latach 2000. mieszkałem w centrum, tuż przy granicy ekonomicznego getta. Tam nieustanne syreny policyjne, interwencje patroli, bójki, rzeki taniego alkoholu wlewane w krzyczące gardła i dźwięk tłuczonego szkła stanowiły codzienne tło.

      Po 2010 roku zaczęło się to zmieniać – i dziś, w latach 20. XXI wieku, większość polskich miast jest w zasadzie bardzo bezpieczna.

      Mimo to Shenzhen wydaje się jeszcze bezpieczniejsze. Przynajmniej takie miałem odczucie. Spacerując nocą po ulicach tego 20-milionowego miasta, trudno było sobie wyobrazić jakiekolwiek niebezpieczeństwo – nawet teoretyczne. Ludzie w każdym wieku, ubrani w najróżniejsze (często bardzo swobodne) stroje, spacerowali ulicami, parkami i placami, jakby była środek dnia.

      Dla porównania – krótki spacer, który odbyłem w listopadzie zeszłego roku we Frankfurcie – ciągnąc walizkę z głównego dworca do pobliskiego hotelu (około 2 km pieszo) – był zupełnie innym przeżyciem. Byłem psychicznie przygotowany na wszystko.

      A ten szalony facet wrzeszczący do mnie z drugiej strony ulicy – do dziś nie wiem, czy krzyczał do mnie, czy po prostu w pustkę?

      Tak, to pięciodniowe doświadczenie z Frankfurtu było zupełnie inne niż to z Shenzhen. I mówię to z perspektywy człowieka wychowanego w ubogim i naznaczonym przemocą, postkomunistycznym mieście przemysłowym.

      Z drugiej strony – nie przypominam sobie ani jednej chwili w Shenzhen, w której nie byłbym obserwowany przez przynajmniej jedną kamerę. Cóż – każda korzyść ma swoją cenę…


      3. To nie wyzysk – to niewiarygodna efektywność

      Często mówi się, że Chiny zawdzięczają swoją przewagę gospodarczą wyłącznie bardzo niskim płacom i wyzyskowi pracowników. Nie wiem? Może w niektórych regionach nadal tak jest – ale na pewno nie w Shenzhen.

      Dzień pracy wygląda tam standardowo – od 9:00 do 18:00 z przerwą na lunch. Jasne, niektórzy zostają dłużej, ale niczego takiego nie widziałem też w wielu europejskich firmach. I na pewno nie mogę powiedzieć, że osoby, z którymi przez dwa tygodnie współpracowałem, były biedne…

      Nie zaglądałem nikomu do portfela (zresztą Chińczycy raczej ich nie używają – wszystko płacą przez aplikacje w smartfonach), ale jeśli chodzi o styl życia i wygląd, nikt nie odstawał od pracowników firm technologicznych w Polsce. A może wręcz przeciwnie…

      To, co naprawdę mnie uderzyło, to niesamowita efektywność. Trudno to opisać – po prostu się to czuje.

      Wydaje się, że każdy działa na 100%, ale bez poczucia nadmiernego wysiłku. Liczne spotkania, w których uczestniczyliśmy, zawsze były konkretne, rzeczowe i skupione na meritum.

      Porównując to z doświadczeniami z innych firm i branż, zanim jeszcze trafiłem do świata druku 3D, miałem wrażenie, że nikt nie chciał tam marnować nawet jednej minuty na niepotrzebne czynności. Praca mieści się w określonych ramach czasowych i jest wykonywana najlepiej, jak to możliwe. To zupełnie inne podejście niż w Europie, gdzie większość miejsc pracy przypomina paski z komiksu „Dilbert”…


      4. Dane są wszystkim

      Wszystko jest mierzone, weryfikowane i analizowane. Symulacje bazują na liczbach – nie na przeczuciach czy założeniach. Wszystko napędzane jest danymi. Od nich się zaczyna – i na nich kończy.

      A mimo to, to podejście nie odbiera pracy duszy. Po prostu ogranicza spekulacje i teoretyzowanie. Jeśli coś nie jest naprawdę istotne albo nie przekłada się na mierzalny rezultat – nie traktuje się tego poważnie.

      Znowu wracamy do efektywności – wygląda na to, że Chińczycy skupiają się na działaniach, które mają największe szanse powodzenia. Ale jednocześnie wszystko musi się zgadzać matematycznie.

      Weźmy przykład elektryfikacji transportu – w Europie to często koncepcja całkowicie oderwana od realiów gospodarczych. W efekcie nie tylko grozi rozbiciem modelu ekonomicznego trzech czwartych krajów kontynentu, ale wdrażanie tych brukselskich planów technokratów ma wyjątkowo niską skuteczność.

      Tymczasem w Shenzhen to już codzienność. Spośród setek aut, które widywałem każdego dnia, tylko nieliczne miały silniki spalinowe (szczególnie na nie patrzyłem). W centrum miasta naliczyłem tylko dwie stacje benzynowe!

      Odniosłem wrażenie, że ktoś wcześniej wszystko dokładnie policzył, przygotował i dopiero potem rozpoczął wdrażanie. A nie odwrotnie – czyli nie ogłoszono planu i nie liczono, że jakoś to będzie, stopniowo dokręcając śrubę tym, którzy się opierają.


      5. Chiny nie konkurują z Zachodem – konkurują same ze sobą

      Okej, to dość odważne stwierdzenie, więc ograniczę je do branży druku 3D. Na podstawie tego, co zobaczyłem i jakie rozmowy prowadziłem, mogę powiedzieć, że zachodnie firmy nie są dla chińskich firm czymś, czym specjalnie się przejmują.

      Powiedzmy, że są „świadome istnienia zachodniej konkurencji”. Tak, to chyba najlepsze określenie…

      Ale z drugiej strony – bądźmy szczerzy… Nawet gdybym przekazał jakiejś firmie typu Ultimaker pewne informacje, to co ci biedni ludzie tam mieliby z nimi zrobić? Wdrożyć je?

      No weź…

      Pociąg innowacji już dawno odjechał i nie da się go dogonić. Mówię to, bo widziałem to, co widziałem.

      Generalnie moje wnioski są takie: podczas gdy kraje zachodnie zajmowały się głównie kłótniami wewnętrznymi i debatami kulturowymi, Daleki Wschód konsekwentnie skupiał się na gospodarce, rozwoju i technologii.

      I dziś widzimy tego efekty.

      Pozwólcie, że wrócę jeszcze raz do samochodów elektrycznych. Po dwóch tygodniach spędzonych w Shenzhen, wszystkie te lokalne przepychanki w Europie między rządami, producentami aut i użytkownikami końcowymi wydają się całkowicie oderwane od rzeczywistości. Widziałem, jak to działa – i działa pięknie. Ale tylko dlatego, że najpierw zrobiono całą robotę przygotowawczą.

      Chińskie auta są świetne, a jednocześnie przystępne cenowo. Infrastruktura ładowania jest publiczna i powszechna. Podczas gdy w Shenzhen samochody spalinowe wyglądają jak relikty zaginionej cywilizacji, w Polsce (i innych krajach Europy) wciąż są koniecznością – bo infrastruktury zwyczajnie nie ma. A nikt nie chce płacić 30% więcej za samochód tylko po to, żeby dostać zieloną tablicę rejestracyjną.


      Więc kiedy się przeprowadzam do Chin?

      Mimo starań niektórych grup interesu, Polska wciąż pozostaje zieloną wyspą na tle reszty Europy. Nadal jesteśmy bardzo bezpiecznym krajem z dynamicznie rozwijającą się gospodarką. Choć do Shenzhen jeszcze nam daleko, cenię też inne rzeczy, które są częścią mojej kultury.

      Osobiście więc – na razie zostaję tu, gdzie jestem.

      Ale wiem, że są miejsca w Europie, gdzie warto byłoby poważnie przemyśleć, jak patrzy się na Chiny.

      Z całą pewnością nie z góry – jak to było do tej pory.


      Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia (#29.25)

      7. Synopsys sfinalizował przejęcie Ansys

      Synopsys zakończył proces przejęcia firmy Ansys. Dzięki tej transakcji wartość rynku docelowego Synopsys wzrosła do 31 miliardów dolarów, umożliwiając kompleksowe projektowanie systemów dla przemysłu półprzewodnikowego, motoryzacyjnego, lotniczego i innych. Ekspertyza Ansys w dziedzinie symulacji zostanie zintegrowana ze stosem EDA firmy Synopsys, a pierwsze wspólne rozwiązania pojawią się w 2026 roku.

      CZYTAJ WIĘCEJ: www.voxelmatters.com


      6. Nikon AM Synergy powołał nowego CEO

      Nikon AM Synergy Inc., część Nikon Advanced Manufacturing, mianował Jesse Lea na stanowisko dyrektora generalnego. Lea ma ponad 30 lat doświadczenia w branży, w tym kierownicze role w Rapid Product Development Group i UPTIVE. Zastępuje na stanowisku przechodzącego na emeryturę Davida McKee. Jesse Lea planuje wykorzystać zaawansowane technologie produkcyjne Nikona, aby sprostać potrzebom rynku obronnego i komercyjnego. Firma, która w zeszłym roku zmieniła nazwę z Morf3D, działa w Centrum Technologii AM Nikona w Long Beach.

      CZYTAJ WIĘCEJ: www.tctmagazine.com


      5. Stratasys wprowadził silikon do druku 3D

      Stratasys zaprezentował materiał P3 Silicone 25A – fotopolimer opracowany we współpracy z firmą Shin-Etsu do druku na drukarkach Origin One. Materiał odwzorowuje właściwości mechaniczne, termiczne i chemiczne formowanego wtryskowo silikonu, umożliwiając szybkie, beznarzędziowe wytwarzanie. Dzięki technologii P3 (Programmable Photopolymerization) możliwe jest tworzenie precyzyjnych elementów, takich jak uszczelki, tłumiki i urządzenia medyczne. Silikon o twardości 25A w skali Shore’a jest biokompatybilny, odporny na ogień (certyfikat UL) i stabilny termicznie do 150°C. Idealnie sprawdzi się w motoryzacji, produktach konsumenckich i medycynie – wspiera opłacalną produkcję niskoseryjną.

      CZYTAJ WIĘCEJ: www.3druck.com


      4. SYS Systems odnotował 350% wzrost sprzedaży na rynku stomatologicznym

      Brytyjska firma SYS Systems odnotowała 350-procentowy wzrost sprzedaży w segmencie stomatologicznym, napędzany rosnącym popytem na drukarki 3D Stratasys J5 DentaJet. SYS, będący platynowym partnerem Stratasys od 2012 roku, jest liderem sprzedaży drukarek dentystycznych w Europie.

      CZYTAJ WIĘCEJ: www.voxelmatters.com


      3. ASTM opracowuje standard dla cementowych materiałów do druku 3D

      Komitet F42 ASTM International opracowuje standard (WK94968) określający zakres drukowalności cementowych materiałów do drukarek 3D opartych na ekstruzji. Wytyczne zdefiniują optymalne właściwości reologiczne – takie jak granica płynięcia i lepkość – zapewniając niezawodne wytłaczanie bez konieczności stosowania kosztownych testów reometrycznych. Projekt, prowadzony przez Rezę Foruzanmehr z Uniwersytetu Ottawskiego, ma na celu poprawę projektowania mieszanek, kalibracji drukarek i kontroli jakości, wspierając zrównoważone budownictwo. Inicjatywa wpisuje się w Cele Zrównoważonego Rozwoju ONZ dotyczące miast, przemysłu i odpowiedzialnej produkcji.

      CZYTAJ WIĘCEJ: www.tctmagazine.com


      2. Stryker otrzymał zgodę FDA na system Incompass Total Ankle

      Firma Stryker uzyskała zgodę FDA 510(k) na swój system Incompass Total Ankle, przeznaczony dla pacjentów z poważnymi uszkodzeniami stawu skokowego spowodowanymi artretyzmem. System łączy technologie znane z platform Inbone i Infinity, oferując spersonalizowane rozwiązania z wykorzystaniem Adaptis Boney Ingrowth Technology oraz uproszczonych narzędzi chirurgicznych. Opracowany na podstawie danych z 85 000 skanów CT i 100 000 przypadków klinicznych, system zwiększa precyzję i efektywność operacyjną. Zawiera udoskonalone narzędzia do pozycjonowania oraz różne opcje implantów, mając na celu ustanowienie nowego standardu w leczeniu chirurgicznym stawu skokowego.

      CZYTAJ WIĘCEJ: www.voxelmatters.com


      1. Firestorm Labs pozyskał 47 mln USD na rozwój produkcji drukowanych dronów

      Firestorm Labs pozyskał 47 milionów dolarów w rundzie finansowania Series A, prowadzonej przez New Enterprise Associates z udziałem Booz Allen i Lockheed Martin. Start-up z San Diego, który niedawno zdobył kontrakt Sił Powietrznych USA o wartości 100 milionów dolarów, rozwija modułowe drony drukowane w technologii HP Multi Jet Fusion. Pozyskane środki zostaną przeznaczone na zwiększenie mocy produkcyjnych i rozwój zespołów inżynieryjnych. Moduły xCell firmy Firestorm umożliwiają produkcję dronów bezpośrednio na miejscu – co odpowiada na pilne potrzeby obronne poprzez szybkie i ekonomiczne rozwiązania. Firma jest przykładem przesuwania się druku 3D w kierunku elastycznej logistyki i gotowej do działania produkcji polowej.

      CZYTAJ WIĘCEJ: www.3dprint.com

      Przewijanie do góry