We wczorajszym artykule nt. FLUX – wielofunkcyjnej delty, która aktualnie święci triumfy na Kickstarterze, poruszyłem temat sensowności tego typu kampanii oraz ich szans (nie)powodzenia po ewentualnym sukcesie. Dziś SWJ – znany i ceniony użytkownik forum MójRepRap.pl, podesłał mi link do innego projektu drukarki 3D, który również z powodzeniem zbiera pieniądze na Kickstarterze. I choć budżet jest bez porównania niższy, to charakter projektu i jego niezwykła popularność burzą całe wyobrażenie nt. rynku niskobudżetowych drukarek 3D. SmartBox to zwykły RepRap oparty o model Prusy i3, żywcem przeniesiony z pierwszej połowy zeszłego roku – co w dynamicznie rozwijającej się branży druku 3D brzmi mniej więcej jak „za komuny” lub „przed wojną„. Choć od strony technologicznej czy wizualnej urządzenie nie prezentuje absolutnie nic ciekawego – a na dodatek występuje jako kit do samodzielnego montażu, posiada jedną cechę, która czyni go wyjątkową – kosztuje zaledwie 199$. Co więcej, w wersji EARLY BIRD za dodatkowe 100$ można dostać wersję od razu złożoną. Co to wszystko oznacza? Ni mniej ni więcej tylko tyle, że funkcjonalności funkcjonalnościami, jakość druku jakością, ale dla masowego klienta liczy się tylko i wyłącznie cena. Oto SmartBox – dyskontowa drukarka 3D z kosza z wyprzedażami.
SmartBox to absolutny standard. Posiada obszar roboczy na poziomie 20 x 20 x 18 cm, jedną głowicę drukującą o średnicy 0,4 mm, podgrzewany stół roboczy i komunikację przez kartę SD. Firmware i software to Sprinter, Marlin lub Repetier oraz Printrun lub RepetierHost. Konstrukcja jest oparta o akryl, pręty gwintowane i drukowane plastiki. Zero nowości – czysty klasyk. Tylko niewiarygodnie niska cena.
Za projektem stoi firma SmartBox Lab, która ubiegała się o wsparcie w wysokości 6000$. Aktualnie na jej koncie jest już blisko 19 tysięcy dolarów, czyli ponad 60 tysięcy PLN – a do końca kampanii pozostało jeszcze 25 dni. Koncept jest tak prosty, że aż niewiarygodny. Jedyny problem, to dostać odpowiednio dużą ilość części w niskich cenach, wydrukować plastiki i skompletować kity. Co ciekawe, firma sprzedała już 54 kity ale tylko 10 złożonych drukarek 3D.
Czytając opis kampanii i analizując model biznesowy firmy nie mogłem pozbyć się wrażenia, że oglądam nową wersję MakiBoxa. Co prawda tamta konstrukcja miała znamiona autorskiej, ale koniec końców wszystko sprowadzało się do tego samego – sprzedać jak najwięcej kitów za jak najniższą kwotę. Skończyło się to bankructwem i wieloma nierozliczonymi zamówieniami. Granie niską ceną jako główną kartą przetargową jest bardzo ryzykowne i obarczone niskim marginesem błędu. Czy SamrtBox`owi uda się wygrać z Kickstarterową pułapką śmierci – czas pokaże? Faktem jest, że firma oferuje swoje urządzenia prawie dwa razy taniej niż Jelwek – a to jest naprawdę trudne do osiągnięcia…
Źródło: www.kickstarter.com
Grafika: [1] [2] [3]