Wojsko jest obecnie największym inwestorem dla technologii druku 3D. Słyszeliśmy już o druku skóry, organów, min przeciwpiechotnych – przyszedł czas na nowe czaszki dla żołnierzy.
Na szczęście ostatnie stwierdzenie to żart. Choć nie do końca. Armia USA faktycznie pracuje nad wydrukiem ludzkich czaszek, jednak nie w celu zastępowania nimi…..naturalnych, a ku opracowaniu hełmów i pancerzy lepiej chroniących głowę i mózg żołnierza.
Do tej pory przy badaniach Army Research Laboratory (ARL), korzystano głównie z czaszek dawców, którzy po swojej śmierci postanowili ofiarować swoje ciało (czy też jego części) na użytek naukowców i badań z różnych dziedzin (np. popularna, jak i przerażająca “Trupia farma”). Problem tego rozwiązania polegał na tym, że zdecydowana większość dawców to osoby starsze, w wieku, który znacznie przekracza średnią dla żołnierzy. Natomiast właściwości mechaniczne ludzkiej czaszki zmieniają się wraz z wiekiem i stricte zależą od zdrowia danej osoby (trybem życia, podatnością na różne choroby, odpornością, itd.). Stąd takie czaszki, po pierwsze różnią się między sobą, tak jak i różnili się od siebie dawcy, a po drugie znacznie odbiegają one od czaszki typowego (statystycznego) żołnierza. W konsekwencji takich nieprecyzyjnych badań, trzeba było tworzyć kolejne założenia, zamiast otrzymywać konkretne wyniki i odpowiedzi.
Tak oto narodził się pomysł drukowania w 3D modeli czaszek. Materiał, z jakiego są tworzone, to specjalnie opracowany przez wojsko USA syntetyczny kompozyt, odwzorowujący ludzką czaszkę, jaką posiada przeciętny żołnierz w wieku 20-30 lat. Starannie odwzorowano wszelkie szczegóły, a także gęstość jej poszczególnych obszarów. Teraz przyjdzie czas na badania.
Celem naukowców jest zbadać, jak hełm chroni głowę, przed wybuchami i urazami. Opracowywane obecnie nowe elementy hełmu mają w większym stopniu przeciwdziałać uderzeniom i wywoływanym przez nie odrzucie głowy, które często prowadzą do poważniejszych urazów. W ekstremalnych przypadkach może nawet dojść do pęknięć czaszki. Jest więc co usprawniać, szczególnie, że coraz częściej od nowoczesnej technologii zależy życie żołnierzy.
Wcześniej w tym roku ARL wydrukowało syntetyczną kość, aby porównać uzyskany kompozyt z naturalną kością. Dopuszczono się m.in. testów uderzeń z dużą prędkością, a wyniki przedsięwzięcia opisano jako “close match”, co można rozumieć, jako bliskie równości. Prace nad drukowaną czaszką mają ujrzeć światło dzienne jeszcze tej jesieni.
To kolejny przykład wielkiego zainteresowania armii USA technologią druku 3D. Obecnie jest ona jednym z największych inwestorów tej branży. Jak wiemy, od skuteczności swojej armii, nadal największa gospodarka świata uzależnia swoją potęgę i bezpieczeństwo. Można w związku z tym pokusić się o wniosek, że jest to niezwykle przyszłościowa technologia. Czy jednak na pewno także dla szarego człowieka?
Źródła: www.arl.army.mil