Coraz więcej firm oferujących drukarki 3D spogląda łakomie na szkoły jako dobrych klientów i projektuje urządzenia z myślą o sektorze oświatowym. Czy jednak drukarki 3D są odpowiednie dla dzieci?
Drukowanie 3D może wspomóc dzieci w ich rozwoju intelektualnym. Zapoznają się z procesem projektowania i wytwarzania rzeczy. Umiejętności te będą potem procentować do końca życia, zarówno na własne potrzeby, jak i w życiu zawodowym. Operując w środowisku projektowania 3D dzieci wzmacniają swoje zdolności w zakresie inteligencji przestrzennej i logicznej. Całość brzmi naprawdę dobrze. Niestety pewne kwestie, związane z zagrożeniami dla zdrowia, powinny co najmniej wzbudzić w nas czujność i sprowokować do przemyślenia czy pracująca drukarka 3D jest urządzeniem, które może choćby znaleźć się w pobliżu dzieci.
Toksyczność materiałów, które używane są w druku 3D jest różna, zależnie od stopnia dbałości producenta o skład barwników i ogólną ekologiczność materiału. Toksyczne opary mogą dostać się do dziecięcych nosów, które zazwyczaj znajdują się tuż przy pracujących głowicach. Niektóre działania wykonywane podczas późniejszej obróbki wydruków też mogą być kompletnie niedopuszczalne w obecności dzieci. Innymi słowy, niektóre technologie nie nadają się dla dzieci w żadnym zakresie poza ewentualnym obejrzeniem procesu wydruku zza szybki (np. SLA), niektóre są do przyjęcia wyłącznie przy użyciu bezpiecznych, ekologicznych surowców (np. FDM).
Nawet jeśli materiał jest możliwie najbardziej bezpieczny pod względem toksyczności, jego obróbka cieplna podczas wytłaczania z głowicy wytwarza tak wiele nanocząsteczek, że nikt, tym bardziej dziecko, nie powinien być wystawiony na ich obecność. Mamy sporo szczęścia, że świadomość tego faktu jest na tyle duża, że jest brana pod uwagę przy projektowaniu modeli drukarek 3D w zamkniętych komorach, z systemami wentylacji. Musimy jednak zwracać uwagę, żeby drukarki 3D zamówione przez szkołę naszych dzieci, także spełniały to kryterium bezpieczeństwa.
Ruchome, gorące części w towarzystwie dziecka to także spory problem. Im mniejsze dziecko, tym problem większy. Właściwie można od razu stwierdzić, że dzieci poniżej pewnego wieku nie powinny nawet wchodzić do pomieszczenia, w którym znajduje się drukarka, żeby przypadkiem nie ulec pokusie sprawdzenia czemu ta ruszająca się rzecz tak zabawnie popiskuje. Innymi słowy, drukarkom w przedszkolach mówimy stanowcze nie!
Drukarki 3D nie są niezawodne i łatwe w obsłudze. Naprawianie szwankującej drukarki może być proste, pod warunkiem, że wiemy co zrobić. W przeciwnym wypadku równie dobrze moglibyśmy zabierać się do naprawy wahadłowca kosmicznego. Co gorsza, drukarka, która pracuje zgodnie z założeniami potrafi bardzo rozczarować jeśli chodzi o jakość końcową wydruków. Dopóki drukarki nie staną się tak niezawodne i niewymagające, jak maszyny do prania, dopóty lepiej ponownie przemyśleć czy warto już na starcie zniechęcać dzieci do tych urządzeń.
Reasumując, dostęp do drukarek 3D to dobry pomysł pod pewnymi warunkami. Dzieci nie mogą być za młode, przynajmniej 7/8-letnie. Użytkowanie drukarki musi bezwzględnie odbywać się pod nadzorem osoby dorosłej, która zna się na rzeczy i jest świadoma ewentualnych zagrożeń. Drukarki i pomieszczenia, w których się one znajdują, muszą spełniać kilka prostych kryteriów, takich jak fizyczne odgrodzenie dzieci od ewentualnych oparów, nanocząsteczek i rozgrzanej ruchomej głowicy oraz odpowiednia wentylacja.
Zatem jeśli zobaczycie kiedyś drukarki 3D w pracowniach szkolnych, spójrzcie na nie krytycznym okiem pod kątem bezpieczeństwa. Szczególnie w przypadku szkół podstawowych.
Źródło: Fabbaloo