Cóż, teoretycznie nie jest to żadną tajemnicą, wystarczy spojrzeć na oficjalną specyfikację tej drukarki 3D. Niemniej jednak, z kim bym nie rozmawiał, każdy nie kryje zaskoczenia gdy o tym mówię… W gruncie rzeczy, podczas niedawnej rozmowy sam się złapałem na tym, iż myślałem, że MakerBot Z18 drukuje jednak z ABS. Dlaczego? Przede wszystkim z uwagi na zamkniętą i podgrzewaną komorę roboczą, duży obszar roboczy i bardzo wysoką cenę. Zdecydowanie zbyt wysoką jak na drukarkę 3D drukującą tylko z PLA… Czy takie urządzenie ma w ogóle rację bytu? Pytanie to jest jak najbardziej na czasie, gdyż wczoraj MakerBot ogłosił, iż rozpoczyna wysyłkę pierwszych egzemplarzy Z18.
Targi CES w Las Vegas w styczniu tego roku były jednym z najważniejszych wydarzeń jakie miały miejsce w branży niskobudżetowego druku 3D w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Zaprezentowano na nim aż 5 spektakularnie prezentujących się urządzeń – dwóch drukarek 3D ze stajni 3D Systems – Cube 3 i CubePRO oraz trzech MakerBotów – Mini, Replicatora 5-tej generacji i chyba największe zaskoczenie jeśli chodzi o tą firmę, czyli właśnie Z18. Od tamtej pory minęło pół roku, a z Cube`ów w dalszym ciągu nikt nie korzystał, a na MakerBota spłynęła fala krytyki za wadliwe wykonanie Replicatora „piątki„. Potem doszła jeszcze fatalna pod względem PR afera z patentowaniem cudzych projektów z Thingiverse i wizerunek najbardziej rozpoznawalnej firmy produkującej drukarki 3D na świecie mocno podupadł…
Być może notowania firmy Bre Pettisa poprawią nieco trafiające na rynek Mini i Z18? Jeśli chodzi o tą pierwszą drukarkę 3D, to jest to urządzenie przeznaczone dla użytkowników domowych, z bardzo małym obszarem roboczym (10 cm x 10 cm x 12.5 cm) i niską jak na MakerBota ceną (1375 $ – ok. 4500 PLN). Replicator Mini nie ma podgrzewanego stołu i drukuje tylko z PLA. Z18 to zupełnie inna jakość i inny klient docelowy. Drukarka 3D reklamowana jako urządzenie klasy „prosumer” jest bardzo duża i widać w niej wpływ Stratasysa, którego MakerBot jest od roku częścią. Obszar roboczy jest na poziomie 30 x 30 x 45 cm, urządzenie posiada również zamkniętą, podgrzewaną komorę roboczą. Dodatkowo na wyposażeniu jest kamera z możliwością podglądu pracy drukarki 3D z poziomu urządzeń mobilnych. Cena robi wrażenie – Z18 kosztuje aż 6499 $ (ok. 21500 PLN). Podobnie jak Mini drukuje tylko z PLA…
No właśnie – tylko z PLA. Po co więc ta zamknięta i podgrzewana komora robocza? Skąd tak wysoka jak na to dość duże ograniczenie cena? Bo wiadomo, że nazywanie Z18-ki urządzeniem klasy „prosumer” jest tylko i wyłącznie zabiegiem marketingowym. Nikt kto myśli o poważnym i profesjonalnym wykorzystywaniu tych urządzeń w pracy projektowej i inżynierskiej, nie będzie bawił się w druk 3D z PLA. Tym bardziej, jeśli ma do wyboru całe mnóstwo urządzeń o lepszych, lub porównywalnych parametrach technicznych i bez porównania niższej cenie.
Skąd zatem to ograniczenie? Moim zdaniem to wina Stratasysa. Gdyby nowe MakerBoty mogły drukować z ABS stanowiłyby realną konkurencję dla maszyn z serii Dimension, które z kolei występują w dużo wyższych cenach. Oczywiście MakerBoty nie drukowałyby tak dobrze, lub nie posiadałyby tak wielu udogodnień, jednakże mogłyby wpływać na decyzje zakupowe potencjalnych klientów firmy. Na chwilę obecną – nie ma ABS – nie ma problemu.
MakerBot ma wciąż bardzo silną pozycję w USA i mimo szeregu wpadek jakie miały miejsce ostatnimi czasy nie grozi mu jakiś spektakularny upadek. Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że raczej nie zdobędzie już znaczącej – lub porównywalnej pozycji w Europie czy Azji. Tutaj głównymi odbiorcami drukarek 3D są firmy i instytucje, gdzie jednym z kluczowych kryteriów wyboru jest mimo wszystko ABS. Gdy dodamy do tego wysoką cenę, powiększoną dodatkowo o koszty podatków i transportu oraz bardzo silną konkurencję, okaże się wkrótce, że sprowadzanie Replicatorów Mini, „pięć” i Z18 okaże się bezzasadne.
Jeżeli miałbym coś doradzić, to kupujcie Replicatora 2 lub 2X. To sprawdzone urządzenia i przyniosą wiele satysfakcji w trakcie pracy.
Źródło: www.makerbot.com