FDM jest technologią skończoną. Pisałem o tym w oddzielnym artykule. Jedyny obszar, który można jeszcze poszerzać i eksplorować to materiały do druku 3D, który dla odmiany bardzo silnie się rozwija. Póki co wszyscy jednak skupiają się na składzie chemicznym filamentu tworząc różnorakie mieszanki o nowatorskich właściwościach (filamenty przewodzące prąd, zmieniające kolor pod wpływem temperatury,elastyczne, wyjątkowo twarde, drewniane, gipsowe etc.). Pierwszą firmą, która postanowiła iść krok dalej był niemiecki Arburg, który stworzył maszynę drukującą z plastiku, ale będącego w formie granulatu a nie cienkiej żyłki, charakterystycznej dla FDM. Niestety drukarka 3D o nazwie Freeformer jest urządzeniem o zastosowaniu stricte przemysłowym i co za tym idzie, niezwykle drogim. Na szczęście pojawił się ktoś, kto postanowił przenieść to rozwiązanie na poziom dostępny dla większości osób i firm – oto David, pierwsza niskobudżetowa drukarka 3D drukująca z granulatu.
Za to nowatorską koncepcją stoi firma Sculptify, o której po raz pierwszy świat druku 3D usłyszał w maju tego roku. Ich rozwiązanie jest oparte o technologię FLEX („fused layer extrusion„), która pozwala na topieniu materiału w surowej formie – np. plastikowego granulatu i drukowaniu z niego obiektów w 3D. Tym samym będzie można drukować z surowców używanych do tej pory wyłącznie przez wtryskarki w produkcji masowej, jak również otrzymać dostęp do takich materiałów jak TPU (termoplastyczny poliuteran), które mają zastosowanie w bardzo wielu sferach życia codziennego (buty, sprzęt sportowy, narzędzia, opony i wiele innych).
To rozwiązanie może znacząco obniżyć cenę materiału do druku 3D, ponieważ największy koszt w jego produkcji stanowi przekształcenie go z formy granulatu do żyłki o ściśle określonej średnicy. Stanowi to również swego rodzaju ograniczenie w doborze komponentów do tworzenia mieszanek, gdyż nie wszystkie materiały da się przekształcić w tradycyjny filament do drukarek 3D drukujących w technologii FDM. Kolejną zaletą takiego rozwiązania jest tak prozaiczna kwestia jak uzupełnianie filamentu w drukarce 3D w trakcie druku. W przypadku granulatu wystarczy go dosypywać do pojemnika bez potrzeby wyczekiwania „tej chwili„, gdy kończy się jedna rolka aby wprowadzić do extrudera początek kolejnej.
Tyle teorii, jeśli chodzi o fakty, to wiadomo wciąż bardzo niewiele. Wiadomo jak ma wyglądać DAVID – wizualnie nie różni się niczym od większości drukarek 3D dostępnych na rynku. Ma być wykonany z najwyższej jakości materiałów – z tym, że większość drukarek 3D ogłasza się w ten sposób. Ma mieć łatwą w zdejmowaniu platformę roboczą – ale to rozwiązanie też jest już znane chociażby z Zortraxa. To czego nie wiadomo, to jak szybki ma być sam proces druku 3D, czy będzie on przebiegał w dokładnie ten sam sposób jak na innych drukarkach 3D w technologii FDM oraz jak duży będzie obszar roboczy? Na zaprezentowanej wizualizacji widać, że jedynym ruchomym elementem urządzenia będzie najprawdopodobniej stół roboczy – pytanie jak zostanie to rozwiązane? Nieznana jest również cena urządzenia…?
To co mnie intryguje najbardziej, to różnice pomiędzy technologią wykorzystaną przez Sculptify a tą stosowaną przez Arburga? Pytanie jest o tyle zasadne, że Arburg ma opatentowane wiele rozwiązań i jest bez porównania większą i bardziej doświadczoną firmą od młodego, początkującego start-upu. Wkrótce ma zostać uruchomiona kampania Kickstarterowa Davida – wierzę, że dowiemy się wtedy dużo więcej zarówno jeśli chodzi o jego specyfikację techniczną jak i technologię z jakiej korzysta.