W dziesięć dni po uruchomieniu projektu, zebrał on blisko 13 tysięcy dolarów – to 26 razy więcej niż zakładali twórcy. Na pierwszy rzut oka model biznesowy wydaje się bardzo ograniczony, wręcz skończony: płacić średnio po 10 dolarów za model 3D, który dodatkowo muszę sobie sam wydrukować?
Mówimy o projekcie zatytułowanym Winterdale: Medival Fantasy Citadel Collection for 28 mm, wypuszczonym przez zespół Printable Scenery z Nowej Zelandii. Jako graficy i projektanci doświadczeni przez pracę w telewizji i filmówce, a przede wszystkim zapaleni fani gier bitewnych, postanowili wykorzystać możliwości druku 3D, aby przełamać monopol Games Workshop [GW] (Warhammer, Warhammer 40K, Hobbit) i odciążyć zmęczone, umazane w gipsie ręce rzeźbiarzy. Każdy kto choćby otarł się o gry bitewne, jest modelarzem, zatrzymuje wzrok na dioramach, albo pamięta zabawy kultowymi żołnierzykami z Pewex’u, doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ma gry bez dobrej scenerii. Potrzebny jest oczywiście stół z podłożem („trawką”, znaną również jako zielona wykładzina), zróżnicowane elementy terenu, rzeki, płoty, drzewa, pagórki, budynki, drogi, wraki, ruiny, kratery, itd.
Mamy tutaj kilka opcji. Robimy to sami, kupujemy plastikowe, klimatyczne i naprawdę ciekawe zestawy od Games Workshop (tak, są bardzo drogie), albo polujemy na Allegro na prace rzemieślników, którzy z różnymi efektami tworzą makiety ze styropianu (łatwo się niszczą), gipsu (raczej droższe/pracochłonne i również łatwo mogą się zniszczyć), albo ze sklejki wycinanej laserowo (mało zróżnicowane i nieciekawe). Oczywiście w każdej z wymienionych kategorii znajdziemy sporo intratnych cenowo i zadowalających rozwiązań, z których jak Polska długa i szeroka korzysta się powszechnie. W krajach bardziej zamożnych ludziom łatwiej wydać równowartość 100 zł na 3 drzewa i częściej korzystają z gotowych rozwiązań GW czy innych podobnie drogich producentów.
Printable Scenery opracowało ciekawe modele 3D różnych rodzajów budynków i elementów terenu, które oprócz tego, że prezentują się całkiem nieźle, są w pełni zoptymalizowane pod druk 3D z wykorzystaniem niskobudżetowych drukarek 3D pracujących w technologii FDM. Płaci się za plik .stl od niecałych $3 za pojedyncze skalowalne drzewko, $4-5 za murki/małe budynki, do $15-20 za okazałe, kilkukondygnacyjne wieże/domy/mosty. Autorzy do druku 3D wykorzystali MakerBoty, jednak posiadacze innych urządzeń nie powinni mieć problemów (chyba, że rozmiary niektórych terenów są dostosowane pod stół roboczy Replicatora 2). Na stronie Printable Scenery funkcjonuje forum, które choć nie jest obfite w porady jak drukować, admini są całkiem aktywni, więc możemy liczyć na wsparcie. W ofercie znajdziemy makiety z kategorii fantasy, future oraz historic, z podziałem na tereny, budynki, murki. Na dodatek budynki są modularne, co oznacza możliwość ich łączenia ze sobą. Oczywiście brak kolorów w przypadku wydrukowanych elementów nie stanowi żadnej wady, gdyż w zasadzie całą ideą bitewniaków jest kupowanie szarych plastików i ich późniejsze malowanie (a dla wygodnych rynek usług w tym zakresie jest na świecie niezwykle rozbudowany).
Pomysł wejścia na Kickstarter pojawił się po dostrzeżeniu popytu na modele 3D z kategorii gier bitewnych i RPG. Jak mówi CEO Printable Scenery, Matt Barker, „niektórzy ludzie kupują drukarki 3D z myślą o tych właśnie kategoriach, jednak brakuje im modeli – sami nie potrafią ich wykonać, bądź nie są wystarczająco dobre”. Skoro pojawił się popyt, rynek musi odpowiedzieć podażą. Dodatkowo trzeba dodać, że prezentowane modele są naprawdę dobre i bardzo prawdopodobne, że sam zainwestuje kilka dolarów w urozmaicenie rozgrywek w Warhamnmer’a 40K czy Warheim’a. Do zakupu może zachęcić również bardzo dobra prezentacja gotowych produktów: makiety pomalowane są na wysokim poziomie, diorama ciekawie przygotowana, a narratora w filmiku promującym na Kickstarterze nie zagłusza zbyt głośna muzyka czy słaba jakość dźwięku.