Z dużej chmury mały deszcz, czyli Peachy Printer już niedługo trafi na rynek

We wrześniu 2013 roku, świat druku 3D obiegła sensacyjna wiadomość, iż na Kickstarterze pojawiła się Peachy Printer – niesamowicie tania drukarka 3D, oferowana za zaledwie 100$!!! Co więcej, drukowała ona z żywic światłoutwardzalnych i miała opcję instalacji skanera 3D. Jej twórcą był wielce sympatyczny Kanadyjczyk – Rylan Grayston, który stworzył swoje urządzenie zgodnie ze sztuką DIY, wykorzystując do budowy pierwszej wersji wiele przedmiotów domowego użytku. Pierwsza wersja Peachy Printer była wielce surowa, drukowała z fatalną jakością i to na warstwie 0,2 mm, jednakże nie przeszkodziło to jej zdobyć dofinansowanie na poziomie aż 650 tysięcy dolarów kanadyjskich. Ot tamtej pory minęło półtora roku… Świat druku 3D przeszedł olbrzymią metamorfozę, pojawiło się wiele nowych maszyn, a nawet kilka nowatorskich technologii. Spadły również ceny samych drukarek 3D i cena na poziomie 100$ – choć w dalszym ciągu bardzo niska, już nikogo aż tak bardzo nie szokuje… Peachy Printer ogłosiło właśnie, że w okresie lipca – października tego roku rozliczy się w końcu z zamówień z Kickstartera i rozpocznie otwartą sprzedaż. Pytanie, czy ktoś jeszcze czeka na tego typu urządzenie…?

Wpierw przypomnijmy czym było / jest Peachy Printer? Po pierwsze, w niczym nie przypomina typowej drukarki 3D – raczej dość pokracznie wyglądającą, amatorską konstrukcję, z otwartą elektroniką i kablami na wierzchu. Po drugie, jest to kit do samodzielnego montażu. Po trzecie, sterowanie procesem druku 3D odbywa się za pomocą plików audio wypuszczonych z Blendera. W końcu po czwarte, gdy firma zdobywała dofinansowanie na Kickstarterze, tak naprawdę wciąż nie wiedziała co i jak zamierza zrobić…?

Mimo upływu półtora roku od momentu zakończenia się kampanii na Kickstarterze oraz licznych zmian konstrukcyjnych względem tego co było na niej prezentowane, Peachy Printer nie jest typowym start-upem, który po zdobyciu dofinansowania rozpłynął się w powietrzu, lub najzwyczajniej w świecie się zamknął nie rozliczając się z ciążących na nim zobowiązań. Rylan Grayston, z którym miałem przyjemność przeprowadzić wywiad, to bardzo szczery, uczciwy i bezpośredni człowiek. Wykorzystał Kickstartera dokładnie do tego, do czego został on powołany. Grayston miał pomysł – zainteresował nim rzesze osób, a za otrzymane od nich pieniądze rozpoczął prace nad jego rozwojem. Nigdy nie obiecywał więcej niż był w stanie zaoferować. Mimo to, dziś z perspektywy czasu okazuje się, że w gruncie rzeczy jego oferta od samego początku była mocno przeszacowana…

W połowie 2013 roku drukarka 3D drukująca z żywicy za 100$ to było coś niewyobrażalnego. Dziś choć w dalszym ciągu jest to niespotykanie niska cena jak za drukarkę 3D, oferty takich firm jak chociażby XYZprinting, które oferuje w pełni złożone i gotowe do pracy urządzenia za 2,5 – 3 tysiące PLN brutto sprawiają, iż ta rozbieżność cenowa nie wywołuje już takiego wrażenia jak kiedyś. Jeśli chodzi o drukarki 3D drukujące z żywic, to ceny również zaczynają być coraz niższe. Nobel 1.0 z XYZprinting kosztuje w Polsce zaledwie 7 tysięcy złotych, MiiCraft i The Form 1 kilka tysięcy więcej – a w zasięgu wielu firm jest już nawet Projet 1200 z 3D Systems. Są to w pełni gotowe, funkcjonalne urządzenia, których nie trzeba samodzielnie składać, mające certyfikaty CE – a przede wszystkim drukujące z dokładnością do 25 mikronów, podczas gdy Peachy Printer drukuje na poziomie przeciętnego FDM`a – 200 mikronów.

W momencie gdy na horyzoncie pojawiły się technologie w rodzaju CLIP, Peachy Printer bardzo mocno zestarzało się jeszcze zanim trafiło w ogóle na rynek. To niestety jest czymś bardzo typowym dla projektów Kickstarterowych, które mają długi okres inkubacji w pełnowartościowe projekty sprzedażowe. Peachy Printer bardzo boleśnie tego doświadczyło – a może raczej dopiero doświadczy…

Źródło: www.peachyprinter.com via www.fabbaloo.com

Scroll to Top