Na stronie 3dprintingindustry.com pojawił się bardzo ciekawy artykuł Pauliny Perepelkin na temat wad SHAPEWYAS i MATERIALISE. Tekst napisany w formie otwartego listu, krytykuje politykę obydwu serwisów, polegającą na przyjmowaniu jak największej ilości projektów do oferty, nie bacząc na ich jakość, a przede wszystkim umiejętne katalogowanie i eksponowanie. Innymi słowy, aby znaleźć coś naprawdę unikalnego w ich ofercie, trzeba poświęcić wiele czasu na przekopanie się przez setki megabajtów zdjęć mniej lub bardziej udanych projektów do druku 3D.
SHAPEWAYS szczyci się niewiarygodnie wielką bazą projektów w ofercie. Aktualnie firma posiada ich 159 899 i ta liczba sukcesywnie rośnie. Robi to z pewnością wrażenie, tylko czy ma faktycznie przełożenie na dobro klienta? Jak z tak olbrzymiej liczby wyłuskać coś naprawdę wyjątkowego? Nawet jeśli podzielimy to na bardzo szczegółowe kategorie, ilość produktów w każdej z nich będzie zbyt wysoka do ogarnięcia przez przeciętnego użytkownika. No bo ile stron wyników można przejrzeć w kategorii „srebrne bransoletki” lub „obudowy do iPhone 5„? Przeciętny sklep internetowy posiada od kilkudziesięciu do kilkuset produktów. Sklepy z produktami idącymi w tysiące lub nawet setki tysięcy, to – nie licząc Empiku, specjalistyczne hurtownie on-line, z których produkty wybiera się zwykle po numerze katalogowym, a nie ze względu na walory estetyczne czy funkcjonalne.
Stanowi to równocześnie problem dla samych twórców, którzy wystawiają swoje produkty do sklepu. Paulina Perepelkin jako przykład podała swoją zaprzyjaźnioną projektantkę biżuterii, która sprzedaje za pomocą SHAPEWAYS kolczyki własnego autorstwa. Próbując odszukać je w ofercie serwisu w kategorii biżuteria, została przytłoczona ilością bardzo podobnych, niewiele się od siebie różniących produktów. I chociaż w świecie realnym kolczyki jej koleżanki robią furorę wśród znajomych swoim kształtem i jakością wykonania, a sama Perepelkin jest nimi zachwycona, to wyłuskanie ich z oferty SHAPEWAYS staje się nie lada wyzwaniem.
Jeśli chodzi o MATERIALISE, to tu problem jest podobnej natury, ale w mniejszej skali. Belgowie, którzy są bardziej zaawansowani od SHAPEWAYS pod kątem parku maszynowego i innowacji w dziedzinie druku 3D (zajmują się tym w sumie od 20 lat, podczas gdy amerykanie od… 6), znacząco odstają w ilości posiadanych projektów w ofercie, mając ich ok. 1000. Mimo to postarali się aby maksymalnie skomplikować użytkownikowi życie, tworząc bardzo ogólne kategorie, wypełnione po brzegi podobnymi projektami. Innymi słowy, panuje u nich ten sam rozgardiasz co w SHAPEWAYS, tylko na dużo mniejszej powierzchni magazynowej – co samo w sobie powinno zasługiwać na swoiste wyróżnienie.
Perepelkin narzeka również, że MATERIALISE, które posiada bardzo duże zasługi w świecie mody w zakresie wdrażania do niej technologii 3D, zamiast skupić się na promocji swoich największych dokonań i ich sprzedaży, próbuje włączyć się do wyścigu na największą ilość projektów, będąc z góry skazanym na porażkę. Zamiast selekcjonować obiekty przyjmowane do sklepu i wyróżniać naprawdę innowacyjne z nich, pompuje katalog czym popadnie. Tak więc, o ile SHAPEWAYS mimo słabego usability posiada rekord w ilości obiektów do druku, o tyle MATERIALISE ma tylko słabe usability…
Reasumując, obydwa serwisy – a przede wszystkim SHAPEWAYS, stanie wkrótce przed problemem, gdzie użytkownicy zaczną odwracać się od tej platformy w poszukiwaniu jakiegoś bardziej wyspecjalizowanego pod kątem oferty – miejsca, gdzie będzie im łatwiej przebić się ze swoimi produktami. Zatem zamiast sklepu z wydrukami 3D – specjalistyczny sklep z biżuterią wydrukowaną na drukarce 3D etc. Poza tym póki co, poza dwoma wymienionymi serwisami, konkurencja jest stosunkowo niewielka. Ta sytuacja sprawia, że firmy nie czują zbytniej presji i potrzeby wnoszenia jakichś drastycznych zmian, co w dłuższej perspektywie może nie być dla nich korzystne. Prędzej czy później pojawią się naśladowcy, których ograniczenia budżetowe zmuszą do innowacji, naruszający określony układ sił.
Źródło: www.3dprintingindustry.com