Jak fajnie jest mieć dobre układy z rządem USA – 3D Systems otrzymuje zamówienie na ponad 1 mln $ od amerykańskiej armii

Jak mówi stare, polskie porzekadło – „na układy nie ma rady…„. Cóż z tego, że traci się lukratywne kontrakty, cóż z tego, że od roku akcje na giełdzie tracą na wartości, cóż z tego, że kolejne premiery urządzeń odwlekają się w czasie – jak ma się dobre kontakty z rządem, ten zawsze w odpowiednim momencie wyciągnie pomocną dłoń. 3D Systems właśnie ogłosiło, iż otrzymało dwa lukratywne kontrakty badawcze o wartości ponad 1 mln dolarów dla amerykańskiej armii. Firma ma zająć się rozwojem profesjonalnych technologii druku 3D dla Laboratorium Badawczego Wojsk Lotniczych USA (AFRL – Air Force Research Laboratory). I zanim ktokolwiek powie, że milion dolarów to dla takiej firmy żadne pieniądze – odpowiadam: po pierwsze milion to milion, który lepiej mieć niż nie mieć, a po drugie to tylko jeden z wielu kontraktów tego typu, jakie firma otrzymuje od rządu. Inni tak dobrze nie mają. No chyba, że Stratasys…

Kontrakt dotyczy badań nad rozwojem profesjonalnych technologii druku 3D – a w szczególności SLS i DMLS (druk 3D ze sproszkowanych polimerów i metali). Druk 3D z metalu – w szczególności dla przemysłu lotniczego, wymaga dużej precyzji, aby zapewnić dokładność i powtarzalność drukowanych elementów. Armia amerykańska oczekuje pod tym względem najwyższych standardów i przed 3D Systems stoi dość duże wyzwanie. Docelowo technologie opracowane przez firmę, będą wykorzystywane m.in. przez Honeywell, Northrop Grumman i Lockheed Martin.

Pierwszy kontrakt obejmuje współpracę z Centrum Złożonego Wytwarzania Uniwersytetu Delaware (UDCCM), Narodowego Laboratorium Sandia (SNL) oraz Lockheed Martin Corporation (LMCO). Jego celem jest zwiększenie kontroli realizowanych wydruków 3D za pośrednictwem technologii predykcyjnych w maszynach wykorzystujących technologię SLS. Ma to docelowo zapewnić dokładność i powtarzalność produkcji części lotniczych. Drugi kontrakt obejmuje współpracę z Laboratorium Badań Stosowanych Uniwersytetu Pennsylvania State oraz departamentów badawczych Honeywell Inter national i Northrop Grumman Corporation. Na jego podstawie 3D Systems będzie pracować nad dostosowywaniem systemów druku 3D z metal do standardów branży lotniczej z zastosowaniem chemicznie czystych składników.

Jak donosi serwis 3D Printing Industry, obydwa kontrakty doszły do skutku za sprawą Neala Orringera – byłego pracownika Białego Domu, a obecnie wiceprezesa Alliances & Partnerships for 3D Systems. W czasach gdy pracował dla rządu, Orringer był odpowiedzialny m.in. za nadzorowanie rocznych budżetów dla amerykańskiej armii, marynarki wojennej, wojsk lotniczych i wielu innych projektów i programów wojskowych. Dzięki swoim powiązaniom i kontaktom, pomaga firmie otrzymać bezpośredni dostęp do wojskowego budżetu, który w 2011 roku wyniósł ponad 664 mld dolarów.

Neal Orringer

Jak zatem widać, bez względu na bieżącą koniunkturę na rynku lub mniej lub bardziej udane projekty komercyjne, 3D Systems może być spokojne swojej przyszłości, gdyż zawsze może liczyć na wsparcie tych, którzy pieniędzy mają zawsze najwięcej. Daje to firmie nieporównywalną przewagę nad innymi, mniejszymi graczami, którzy muszą liczyć wyłącznie na czysto komercyjną sprzedaż. Mając zapewnione stałe dofinansowanie ze strony rządu, firma może z powodzeniem zadłużać się na poczet kolejnych przejęć mniejszych spółek, przejmując w ten sposób ich technologię i rozwiązania. I nie jest to wcale niczym złym lub nagannym – tak to po prostu działa.

Jak pisałem we wstępie – „na układy nie ma rady…”. Chcesz być wielki – idź w ślady 3D Systems i szukaj przyjaciół tam, gdzie dzielą publiczne pieniądze.

Źródło: www.3dprintingindustry.com

Scroll to Top