Takie rzeczy zwykle przechodzą bez echa. Ktoś gdzieś wrzuci krótką notkę prasową, sztywny korporacyjny komunikat. I koniec. Kiedyś takie informacje wywoływały spore poruszenie i szum, ale teraz? Cisza. Było, minęło — po co do tego wracać?
Jabil wycofał się z druku 3D.
Jego portfolio „wybranych aktywów z zakresu materiałów inżynieryjnych” zostało przejęte przez nowo powstałą firmę — Lumas Polymers, założoną przez Luke’a Rodgersa, wcześniej Senior Director of R&D w Jabilu.
Brzmi znajomo? TAK! Niecały rok temu podobny manewr wykonało BASF, kiedy byli menedżerowie Forward AM wykupili się ze struktur koncernu. Niestety wszyscy wiemy, jak to się skończyło.
Miejmy nadzieję, że Lumas Polymers będzie miało więcej szczęścia
O tym, że Jabil wycofuje się z AM, wiadomo było już od jakiegoś czasu — tylko jak zwykle, wszystko działo się nieoficjalnie. Podobnie jak w przypadku Mitsubishi Chemical — niegdyś prawdopodobnie największego producenta filamentów na świecie — który w latach 2022–2023 również po cichu zaczął wyprzedawać swoje aktywa.
Jeśli nie wiedzieliście, Mitsubishi było właścicielem Dutch Filaments — największego w Europie podwykonawcy (contract manufacturer) w dziedzinie filamentów FFF.
Firma najpierw zaczęła zmieniać warunki handlowe swoim klientom, czyniąc dalszą współpracę całkowicie nieopłacalną — a potem po prostu zaczęła wygaszać i sprzedawać linie produkcyjne do filamentów.
Dlaczego Mitsubishi Chemical — wówczas prawdopodobnie największy producent filamentów na świecie — zdecydowało się na taki ruch? Bo w skali całego biznesu koncernu to było kompletnie niewidoczne. Tak, w świecie druku 3D byli gigantem, ale w kontekście swojej własnej działalności ta cała produkcja filamentów była planktonem.
Wyobrażam sobie, że rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
— Słuchajcie, a ten druk 3D to czemu nam w ogóle nie idzie? Czemu nic się tam nie sprzedaje?
— Ekhm, no właśnie idzie… Jesteśmy absolutnym liderem na świecie…
— Serio. Jesteśmy my, potem długo, długo nic, i dopiero 3–4 firmy, które razem nie produkują nawet połowy tego co my.
— Hmm… No to może po prostu po cichu to zamknijmy, dobra? I nigdy więcej nie wracajmy do tego rozczarowania, okej?
No i pewnie podobnie wyglądała rozmowa w Jabilu. A wcześniej w BASF i Braskem.
Urok druku 3D prysł. W oczach dużych, globalnych graczy wygląda dziś mniej więcej tak atrakcyjnie, jak nowy film o Królewnie Śnieżce. Additive Manufacturing znów staje się domeną małych i średnich przedsiębiorstw — jak w latach 90. i 00.
Ale może to nawet lepiej?
Co się wydarzyło tego dnia w historii branży druku 3D?
04-05-2001: 3D Systems i DTM Corporation ogłosiły fuzję.
Newsy & Plotki:
- Niemiecki TRUMPF zatwierdził tytanowy proszek firmy 6K Additive do użytku w swoich drukarkach 3D z serii TruPrint, wspierając rozwój lotnictwa oraz zrównoważonego przemysłu produkcyjnego. Partnerstwo ma zapewnić wysoką jakość części przy niskim wpływie na środowisko. Obie firmy podkreślają uproszczoną procedurę kwalifikacji klientów oraz redukcję śladu węglowego.
- Wyciekły informacje na temat nowej suszarki do filamentów Creality – SpacePi X4. Oficjalna premiera odbędzie się 9 kwietnia na targach Rapid+TCT, tymczasem informacje handlowe i zdjęcia są już dostępne na AliExpress i u innych sprzedawców. Czteroszpulowe urządzenie posiada dwie komory grzewcze (do 80°C), aktywną dehumidację, ekran dotykowy 3,2 cala oraz inteligentne tryby pracy.
- Wczoraj na LinkedIn uruchomiliśmy zamkniętą grupę wspierającą osoby szukające pracy w branży AM. Obecnie w The AM Restart Hub zarejestrowanych jest ponad 40 osób z całego świata. Jeśli szukacie pracowników – dajcie znać (chyba że należycie do większości, która aktualnie tylko zwalnia).
Artykuł został oryginalnie opublikowany na The 3D Printing Journal: The Atomic Layers: S9E5 (00242)