Mowa oczywiście o niskobudżetowych desktopowych drukarkach 3D. Gdy pisałem swój apel o pomoc w związku z zalewem rynku przez coraz to nowsze, lecz mało zróżnicowane względem siebie modele, szacowałem, iż na rynku istnieje ponad 100 różnych firm zajmujących się tym tematem. Niedawno blog Fabbaloo zadał sobie pytanie, ile może być na świecie samych egzemplarzy drukarek 3D, bez względu na rodzaj czy producenta? Użył do tego dość swobodnej metody obliczeniowej, jakkolwiek stanowi to i tak ciekawą informację…
Problem z oszacowaniem liczby desktopowych drukarek 3D na rynku, jest dość prozaiczny… żaden z producentów nie kwapi się z podawaniem ilości sprzedanych przez siebie urządzeń. Na samym początku czynił to jeszcze MakerBot, ale szybko poszedł w ślady swoich większych kolegów. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, iż na rynku występuje trudna do sprecyzowania ilość drukarek wykonanych w technologii RepRap, które poza blogami i forami nie są w żaden sposób ewidencjonowane przez swoich twórców.
Fabbaloo podeszło do tematu w następujący sposób:
- według raportów branżowych, w zeszłym roku w USA wydano ok. 40 milionów dolarów na niskobudżetowe drukarki 3D
- ceny dwóch najpopularniejszych drukarek w tej klasie – Replicatora 2 i Cube kształtują się na poziomie (odpowiednio) 2199$ i 1299$ i pokrywają się w sumie z cenami większości tego typu urządzeń innych producentów
- średnia z powyższych kwot wynosi 1749 $ i gdy podzieli się przez tą kwotę wcześniej wspomniane 20 milionów $ otrzyma się liczbę na poziomie ok. 20 000 sztuk
- można spokojnie założyć, że w roku 2013 nastąpi znaczący wzrost sprzedaży – Fabbaloo zakłada, że co najmniej do 50 000 sztuk
- przy założeniu że do 2012 roku sprzedało się maksymalnie 75 000 – 100 000 sztuk, blog oszacował łączną ilość drukarek 3D na poziomie 200 000 egzemplarzy.
Na pierwszy rzut oka, powyższe wyliczenia wyglądają idiotycznie i przypominają wróżenie z wosku na andrzejki. Fabbaloo to blog prowadzony przez Kanadyjczyka, naturalnym jest więc, iż w swojej analizie pominął Europę czy Azję (o Australii, Afryce czy Ameryce Południowej nie wspominając). Jednak gdy bardziej się nad tym zastanowić, podane ilości wcale nie muszą różnić się znacząco od rzeczywistych. Poza tym dają nam pewien szacunek, który może pozwolić na rozpoczęcie dokładniejszej analizy. Jeżeli do tej pory w Ameryce Północnej (i okolicach) sprzedało się ok. 200 000 sztuk drukarek 3D, możemy założyć, iż w pozostałych częściach świata sprzedało się ich dodatkowo 100 000 – 150 000 sztuk. Dałoby nam to całkowitą liczbę na poziomie niższym niż pół miliona drukarek 3D na całym świecie.
Dla porównania na koniec grudnia 2012 roku (okres świąteczny) w samej tylko Polsce sprzedano 117 000 notebooków i był to bardzo słaby – w porównaniu do wcześniejszych lat, wynik. To pokazuje w dobitny sposób jak niszowym produktem wciąż pozostaje drukarka 3D. Upłynie jeszcze dużo czasu zanim hasło Buccaneera: „drukarka 3D w każdym domu” będzie miało szansę się urzeczywistnić.